Szykuje się wiosna strajków
Szykuje się wiosna strajków. Już protestować chcą pocztowcy, nauczyciele i pracownicy hipermarketów. - Politycy dużo przed wyborami naobiecywali. Teraz czas, obietnice zrealizować.
03.04.2008 | aktual.: 03.04.2008 11:35
Szykuje się wiosna strajków, zauważa "Gazeta Wyborcza". Ledwo skończyły się protesty wśród celników i służby zdrowia, a już protestować chcą pocztowcy, nauczyciele i pracownicy hipermarketów. - Politycy dużo przed wyborami naobiecywali. Teraz czas, obietnice zrealizować - mówią związkowcy.
- Podwyżki dostali już nauczyciele, policjanci, celnicy itd. Takie, jakich nie mieli od dziesięciu lat - odpowiada związkowcom Zbigniew Chlebowski, szef Klubu Parlamentarnego PO.
Od 1 marca w policji wypłaca się podwyżki o średnio 522 zł, pisze "Gazeta Wyborcza". W połowie marca minister edukacji podpisała rozporządzenie o podwyżce płac dla nauczycieli o blisko 200 zł brutto. Celnicy mają dostać po 500 zł od kwietnia.
To zdaniem pracowników budżetówki wciąż za mało i grożą strajkami. - Ze związkami będziemy rozmawiać w ramach komisji trójstronnej - uspokaja poseł.
Apetyty pracowników cały czas rosną. Zwłaszcza że media cały czas donoszą o sukcesach kolejnych grup zawodowych w zdobywaniu wyższych pensji. Na froncie walki o zarobki zjednoczyli się pracownicy sektora publicznego i prywatnego. Kto chce więcej?
Na liście finansowych żądań numer jeden zajmują na razie pracownicy Poczty Polskiej.
100 tys. pocztowców chce podwyżki średnio po 700 zł brutto, co dla firmy oznacza wydatek 800 mln -1 mld zł rocznie.
Pocztowcy na pewno dostaną średnio po 350 zł podwyżki. Mimo że zje ona cały zysk operatora i jeszcze wpakuje go w długi. - O ile w ubiegłym roku zarobiliśmy ok. 135 mln zł, to w tym szacujemy, że strata wyniesie ok. 270 mln zł - twierdzi Radosław Kazimierski, rzecznik Poczty.
Podwyżka o 350 zł związkowców jednak nie zadowala. Potencjalny strajk może się odbyć w drugiej połowie kwietnia. - Dla Poczty strajk byłby tragicznym rozwiązaniem i część organizacji związkowych to wie. To woda na młyn dla konkurencji. Już dziś część naszych kontrahentów, słysząc pogłoski o strajku, zaczyna szukać innych możliwości, np. doręczenia korespondencji handlowej. ZUS zastanawia się nad tym, jak zabezpieczyć wypłatę emerytur i rent w przypadku strajku listonoszy - opowiada Kazimierski.
Rozmowy trwają. PP więcej nie da, bo nie ma. - Podwyżki poza poziom 350 zł oznaczają, że Poczta może utracić płynność finansową - ostrzega rzecznik.
Pocztowców z ich żądaniami mogą wyprzedzić nauczyciele. Związek Nauczycielstwa Polskiego - skupia 300 tys. pracowników oświaty - domaga się kolejnych podwyżek dla nauczycieli stażystów o 500-600 zł brutto, a także utrzymania w oświacie prawa do wcześniejszych emerytur. ZNP właśnie prowadzi wśród swoich członków sondaż, jak negocjować w sprawie podwyżek. - Wyniki będą w przyszłym tygodniu. Większość osób jest za strajkiem - twierdzi Sławomir Broniarz, prezes ZNP.
Cały czas w sporze zbiorowym w kolejowymi pracodawcami pozostaje Konfederacja Kolejowych Związków Zawodowych (KKZZ), której związkowcy domagają się wzrostu wynagrodzeń o średnio prawie 1 tys. zł brutto (kolejarze z innych związków wynegocjowali podwyżki o około 400 zł brutto). Pracodawcy nie mogli się zgodzić na takie podwyżki, bo to zrujnowałoby finanse spółek kolejowych.
Związkowcy z KKZZ grozili strajkiem na początku marca, ale sytuacja w ostatniej chwili się uspokoiła dzięki mediacjom. Z wyliczeń PKP wynika, że podwyżki na takim poziomie kosztowałyby około 360 mln zł tylko jedną spółkę PKP Polskie Linie Kolejowe, zatrudniającą 43 tys. osób.
Do akcji protestacyjnych wzięli się nawet pracownicy hipermarketów, którzy uchodzili za grupę mało zorganizowaną i niezbyt radykalną.
WZZ Sierpień 80 domaga się od sieci Tesco podwyżek o 700 zł brutto, co kosztowałoby firmę 300 mln zł. Związek od kilku tygodni robi pikiety pod sklepami Tesco w różnych miastach kraju - ostatnio w Łodzi i Wrocławiu.
10 kwietnia "Solidarność" będzie protestować przed siedzibą Reala, a później zablokuje jeden z warszawskich hipermarektów sieci, nie dopuszczając klientów do wózków i kas. - Domagamy się wzrostu wynagrodzeń o 500 zł brutto - mówi Alfred Bujara, przewodniczący Sekcji Krajowej Pracowników Handlu "Solidarność". Oba związki ostrzegają, że brak podwyżek to protesty w sklepach w całym kraju.
- Od początku roku wszystko drożeje - mówi Bujara. - Ludzie mają problemy, aby związać koniec z końcem.
Według danych GUS w lutym pieczywo i produkty zbożowe były średnio o 12 proc. droższe niż rok wcześniej, mleko, sery i jaja - o 15 proc., a owoce - o ponad 30 proc. W ciągu roku o 11 proc. podrożała energia elektryczna, a paliwa średnio o 14 proc.
Strajki mają jeszcze jedną przyczynę. - Politycy przed wyborami poszczególnym grupom zawodowym dużo naobiecywali. Teraz nadszedł czas, aby zrealizować obietnice - przyznają zgodnie Broniarz i Bujara.
Czy strajkujący powinni dostać podwyżki?
- Owszem, ale pod dwoma warunkami - mówi Jeremi Mordasewicz z PKPP Lewiatan. - Po pierwsze, wzrost płac musi iść za wzrostem wydajności. Co nie oznacza, że podwyżkę dostaje ten kto teraz szybciej macha łopata, ale osoby pracujące w firmach przynoszących większe zyski. Po drugie, w molochach typu Poczta czy ZUS (niemal 50 tys. osób) trzeba przeprowadzić redukcje pracowników. Pensje zwolnionych osób powinny być podzielone między pozostałych - opowiada Mordasewicz.
- Pracodawcy mają kłopoty ze znalezieniem pracowników, więc mogą być skłonni do ustępstw - mówi Jan Rutkowski, główny ekonomista Banku Światowego w rejonie Europy Środkowo-Wschodniej. Według danych GUS w ciągu ostatnich dwóch lat bezrobocie rejestrowane w Polsce spadło o prawie 1,1 mln osób, z 18 proc. w lutym 2006 r. do 11,5 proc. w lutym tego roku.
- Nadmierne żądania płacowe mogą jednak prowadzić do ponownego wzrostu bezrobocia. Już teraz koszty pracy rosną szybciej niż wydajność. Jeśli to się utrzyma w dłuższym czasie, inflacja może wzrosnąć - mówi Rutkowski. W takich przypadkach bank centralny decyduje się na podnoszenie stóp procentowych. To prowadzi do schłodzenia koniunktury, obniżenia wzrostu gospodarczego, a potem także zwiększenia bezrobocia - ostrzega Rutkowski.
Według raportu analityków banku BNP Paribas takie zjawiska mogą się zacząć pojawiać dopiero w przyszłym roku. Jak na razie sezon na podwyżki trwa.
Zobacz też:
PENSJE JESZCZE W GÓRĘ
ODBIERZ SWOJĄ PENSJĘ