Jak w sklepie za komuny: – Nie ma i nie będzie! Dyrektorka przedszkola, u której – podając się za dygnitarza – bez problemu załatwiliśmy miejsce dla dziecka, zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, gdy dzwoni do niej zwykły człowiek, bez żadnych koneksji.