Ostatnie sesje na światowych parkietach ewidentnie wskazują na brak zdecydowania na rynkach. Wall Street zamknęło się na nieznacznym minusie, bardziej zdecydowanie spadła za to giełda tokijska, na europejskich parkietach natomiast mogliśmy obserwować niewielkie wzrosty.
W nocy naszego czasu izba wyższa amerykańskiego parlamentu uchwaliła plan ratunkowy dla instytucji finansowych w USA. Teraz ustawa wróci do Izby Reprezentantów.
Pierwsza sesja października na warszawskim parkiecie wypadła bardzo dobrze. Po dobrym otwarciu bykom udało się szybko wejść na dwu procentowe plusy a następnie na tym poziomie utrzymywać indeksy niemal do końca sesji.
W USA rynki czekały na wynik głosowania Senatu w sprawie planu ratunkowego (TARP), dzięki czemu nadal rosły kursy akcji w sektorze finansowym. Tylko to wyczekiwanie pomagało bykom ocalić skórę, bo pojawiły się bardzo już wyraźne symptomy recesji.
Środowe notowania FW20Z08 były kontynuacją odreagowania z wtorku. Wzrost kursu grudniowych kontraktów wynikał z ogólnoświatowej poprawy nastrojów na rynkach kapitałowych, będących efektem nadziei związanych z korzystnymi efektami potencjalnego przyjęcia zmodyfikowanego planu pomocy dla spółek z sektora finansowego.
Resort finansów szacuje, że wrześniowa inflacja spadła do 4,4 proc. po wzroście cen o 4,8 proc. w sierpniu. Do końca roku może to być nawet mniej niż 4 proc.
Początek dzisiejszych notowań był naturalną reakcją na wczorajsze wzrosty indeksów w Stanach. Wtorkowy wyczyn S&P500 i wzrost o 5 proc. był największy od 6 lat. Trudno zatem aby takie wydarzenia przeszły bez echa na polskim parkiecie.
To co wydawało się niemal nieprawdopodobne, stało się faktem. Upadł kolejny bank inwestycyjny, w sześć miesięcy po tym, jak JP Morgan przy pomocy Fed przejął Bear Stearns. W poprzednim miesięczniku pisaliśmy o proroczych słowach Kennetha Rogoffa oraz o tym, że na celowniku mogą znaleźć się Lehman Brothers i AIG.
Pierwsza październikowa sesja na warszawskim parkiecie przyniosła kontynuacje wtorkowego wzrostu. Rodzime indeksy błyszczały na tle innych parkietów europejskich i obok rynku węgierskiego należały do najsilniejszych.
Wiceminister finansów Katarzyna Zajdel-Kurowska ocenia, że sytuacja na polskim rynku finansowym jest stabilna i nie ma powodów do paniki. Zwróciła przy tym uwagę, że otwarcie notowań na warszawskiej giełdzie nie wróży dzisiaj wielkich spadków.
Wczorajsza sesja na Wall Street przejdzie do historii jako jedna z najgorszych. Odrzucenie planu ratunkowego w Kongresie USA przełożyło się na gwałtowne spadki na amerykańskiej giełdzie – Dow Jones stracił 7%, S&P 500 natomiast prawie 9%.
Po odrzuceniu planu finansowego przez Izbę Reprezentantów inwestorzy są w takim samym szoku jak po ataku terrorystycznym na WTC. Spadki indeksów są największe od krachu w 1987 roku.
Wczorajsza sesja zakończyła się silnym spadkiem indeksów, a w dalszym ciągu głównym czynnikiem do wyprzedawania akcji był zataczający coraz większe kręgi kryzys finansowy w amerykańskim i już trochę europejskim systemie finansowym.
Niedzielny news o dużym prawdopodobieństwie przyjęcia planu Paulsona nie pomógł rynkom w pozytywnym rozpoczęciu tygodnia. Rano główne indeksy europejskie, wskutek informacji o kłopotach kolejnych instytucji finansowych, startowały od prawie trzyprocentowych minusów.
Otwarcie kontraktów wypadło wczoraj powyżej ważnej strefy wsparcia Fibonacciego: 2456 – 2467 pkt. Osobiście jednak – biorąc pod uwagę pozytywny przebieg rozmów dotyczących planu ratunkowego Paulsona – spodziewałem się pozytywnych reakcji rynków finansowych.
W USA gracze mogli powiedzieć Europejczykom: to, że zaraza do was dotarła jest waszym problemem, nam rząd pomoże. Nie wykluczałem, że tak się stanie, mimo że wielu ekonomistów twierdziło, że plan Paulsona nie wystarczy do uratowania rynków.
Piątkowe neutralne zamknięcie głównych amerykańskich indeksów oraz sygnały, że plan ratunkowy sekretarza skarbu USA zostanie zatwierdzony nastrajały pozytywnie.