wig20(strona 9/59)

Dzisiejsza sesja na GPW była szansą na szóstą wzrostową sesję z rzędu WIG-u 20, co nie zdarzyło się od sierpnia 2013 oraz na pozytywny akcent na zakończenie bardzo udanego dla byków tygodnia.

Kilkudniowy rajd byków na warszawskiej giełdzie zakończył się korektą. Bilans tygodnia jest jednak po raz pierwszy od dłuższego czasu korzystny dla posiadaczy akcji. WIG20 ostatecznie nie utrzymał się powyżej 2400 punktów, ale wynik walki wciąż pozostaje sprawą otwartą. Najważniejsze, że zła passa została powstrzymana.

17.01. Warszawa (PAP) - Zestawienie przedstawia zaangażowanie otwartych funduszy emerytalnych, na koniec 2013 i 2012 roku, w kapitale zakładowym spółek obecnie wchodzących w skład...

17.01. Warszawa (PAP) - Zestawienie przedstawia zaangażowanie otwartych funduszy emerytalnych, na koniec 2013 i 2012 roku, w kapitale zakładowym spółek obecnie wchodzących w skład...

Od minionego piątku klimat na warszawskim parkiecie zauważalnie się poprawił. Od tamtego czasu notujemy niemalże nieprzerwane zwyżki i dzisiejsza sesja dość dobrze w ten schemat się wpisywała. Niestety wzrostom nie towarzyszy większa aktywność, co oznacza że część inwestorów wciąż rozwój sytuacji obserwuje, a nie w nim uczestniczy.

Warszawskie indeksy znów pozytywnie wyróżniały się na tle giełdowego otoczenia. Drugi dzień z rzędu bardzo dobrze zachowywały się wskaźniki naszych małych i średnich spółek. Bykom udało się wydźwignąć WIG20 powyżej 2400 punktów i z pewnym trudem utrzymać ten poziom do końca dnia. Wciąż więc nie ma pewności, że niebezpieczeństwo powrotu spadków zostało zażegnane.

Trwająca od trzech sesji zwyżka indeksu największych spółek narobiła bykom apetytu. Jednak by go zaspokoić, muszą zdobyć się na wysiłek przepchnięcia WIG20 powyżej 2400 punktów i utrzymania go powyżej tego poziomu nieco dłużej, by przygotować się do kolejnej szarży. Dziś, dzięki kolejnej dobrej sesji za oceanem, warunki do ataku powinny być sprzyjające.

Nowy tydzień na warszawskiej giełdzie rozpoczął się bardzo udanie w szczególności w porównaniu z innymi rynkami, bo ostatnio na ich tle wypadaliśmy raczej blado. Początek dzisiejszej sesji wprawdzie nie zachwycił, bowiem otworzyliśmy się poniżej poziomu odniesienia, ale nie bez znaczenia miały tu słabsze notowania giełd za oceanem i w Azji.

Od wtorku, kiedy wielu inwestorów wróciło z przerwy świąteczno-noworocznej, na krajowym rynku dominuje podaż i dzisiejsza sesja wpisywała się w ten scenariusz. Co prawda jeszcze w połowie sesji wydawało się, że dojdzie do pewnego uspokojenia, ale słabe zakończenie notowań przypieczętowało wszelkie formułowane wcześniej obawy.

Indeks naszych największych spółek rozpoczął dzień na poziomach zbliżonych do wczorajszego zamknięcia. Pierwsze trzy kwadranse sesji należały jednak zdecydowanie do niedźwiedzi, które sprowadziły indeks o blisko jeden procent poniżej tej wartości. Byki podjęły walkę i już przed godziną 11.00 WIG20 powrócił nad kreskę.

Wtorkowe notowania mogą nie przynieść istotnych zmian – może poza Frankfurtem – ponieważ w dalszej części tygodnia na rynki napłynie wiele newralgicznych informacji.

Pierwsza sesja nowego roku rozpoczęła się dla inwestorów na warszawskim parkiecie niezwykle udanie. Indeks naszych największych spółek tuż po otwarciu notował ponad jednoprocentowy wzrost. Choć pierwsze minuty należały do niedźwiedzi, które sprowadziły indeks blue chipów na nieco niższe poziomy to jednak byki były w stanie szybko się pozbierać i utrzymywały całkiem przyzwoite wzrosty w kolejnych godzinach notowań.

Mocnym akcentem zaczął się nowy rok na warszawskim parkiecie. Inwestorom nie przeszkodziły kiepskie nastroje na głównych parkietach. Można jedynie mieć nadzieję, że ta niezależność będzie miała trwały charakter, bowiem szczególnie indeksy naszych największych spółek mają sporo do nadrobienia. Wiarygodność czwartkowego ruchu w górę ograniczają jednak bardzo niskie obroty.

Po przerwie spowodowanej świętami inwestorzy wrócili na warszawski parkiet. Na otwarciu WIG20 zyskał 0,50% (2 426 pkt), a WIG zyskał 0,40%. Przez pierwsze 30 minut handlu przy obrotach wynoszących ledwo ponad 20 mln zł indeks największych spółek dotarł w okolice poniedziałkowego zamknięcia.

Ben Bernarnke dopiął swego. Wiadomość o ograniczeniu skupu aktywów inwestorzy przyjęli z... optymizmem bliskim euforii. Oto sztuka rynkowej dyplomacji.

Po tym jak w poniedziałek doszło do kolejnej niezbyt udanej próby zatrzymania negatywnej tendencji, dzisiaj warszawski parkiet ochoczo wrócił do obserwowanego od początku grudnia wyraźnego trendu spadkowego.

Wczorajsza sesja na GPW okazała się dziewiątą negatywną sesją z rzędu. Większość z nich miała dosyć podobny przebieg - spadki raczej nie były konsekwencją dużej presji podażowej, tylko zdecydowanego cofnięcia popytu, a spychanie rynku w dół sprawiało wrażenie procesu kontrolowanego i zorganizowanego.

Piątkowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych przyniosły kolejną sesję skrajnego uzależnienia od rynków otoczenia i w pewnym sensie standardową dla ostatnich tygodni dawkę nadmiernej na tle innych parkietów przeceny. Właściwie przez większą część sesji handlowano na tyle sennie, iż do finałowej godziny obrót w WIG20 był skrajnie niski.

Po ubiegłotygodniowym rozczarowaniu, jak można podsumować przebieg ostatnich wydarzeń na GPW, początek poniedziałkowej sesji przyniósł napływ korzystniejszych nastrojów rynkowych po udanych sesjach w USA i na rynkach azjatyckich.

Drugi tydzień każdego miesiąca jest na rynkach nieco spokojniejszy ze względu na relatywnie puste kalendarium, szczególnie w porównaniu do pierwszego tygodnia miesiąca, kiedy inwestorzy pozostają pod wrażeniem publikacji wskaźników PMI/ISM oraz comiesięcznego raportu z rynku pracy. Dzisiejsza sesja próbowała wpisywać się w spodziewane uspokojenie.