Te zawody oficjalnie nie istnieją

Rynek pracy tworzy nowe profesje w zależności od potrzeb. Są wśród nich zawody wymagające specjalistycznej wiedzy; są też kojarzące się totalnie przyjemnościowo

Te zawody oficjalnie nie istnieją

19.10.2011 | aktual.: 20.10.2011 11:24

Rynek pracy tworzy nowe profesje w zależności od potrzeb. Są wśród nich zawody wymagające specjalistycznej wiedzy; są też kojarzące się totalnie „przyjemnościowo”. Te ostatnie trafiają się prawdziwym szczęściarzom. Oto zawody, w których już pracują Polacy, a które nie zostały wpisane na oficjalną listę profesji.

Należy do nich zawód testera podróży poślubnych. Tester ma przez pół roku jeździć po świecie, mieszkać w 6-gwiazdkowych hotelach, opisywać wrażenia na blogach i w artykułach prasowych. Smutna wiadomość jest taka, że na razie na zatrudnienie oferują zagraniczni pracodawcy. Ale oferty pojawiają się w polskich serwisach ogłoszeniowych. Zarobki? Irlandzkie biuro podróży oferowało 10 tys. euro na osobę (20 tys. dla pary).

Kolejne nietypowe prace można było już wykonywać na terenie Polski. Na przykład zadaniem degustatora wody było badanie w całym kraju jej przejrzystości, smaku, zapachu. Celem badania było stworzenie mapy jakości wody. Szukająca degustatora firma w anonsie oferowała 20 tys. zł brutto za 4-miesięczny kontrakt. Pracę zdobył doktor nauk chemicznych, a więc ktoś z branży. Z kolei telewizyjny odkrywca – cóż za działająca na wyobraźnię nazwa! – za tysiąc złotych oglądał programy Discovery Channel i opisywał swoje wrażenia na blogu.

Prace te mają istotny minus – są okresowe. Nie ma co liczyć, że dojedzie się na nich do emerytury. Ale wśród nowych profesji nie brakuje też zajęć stałych. Należą do nich e-detektywi. Ich zadaniem jest wyłapywanie cybernetycznych szpiegów. Jeśli inna firma włamała się do naszego systemu, albo umieściła u nas „kreta” wynoszącego dokumentację, e-detektywi muszą to ustalić.

Skutkiem szpiegowskich działań mogą być przegrane przetargi, utrata wyprowadzonych z firmowych kont pieniędzy, a także nadszarpnięta renoma i wizerunek firmy. Zarobki zależą tu od sektora, mogą sięgać 8 – 10, a nawet 30 tys. zł!

Z kolei do obowiązków trendsettera należy tworzenie pozytywnej aury wokół nowego produktu: odzieży, kosmetyków, lokali. Trendsetterzy są odpowiedzią świata reklamy na zmniejszenie efektywności reklamy telewizyjnej. Ich zawód polega na bywaniu w klubach, na premierach, wernisażach, dyskretnym i umiejętnym promowaniu marki.

Muszą też dbać o podtrzymywanie znajomości ze „złowionymi” potencjalnymi klientami. Trendesetterem nie może być każdy – musi to być osoba szykowna, z prezencją i klasą. Zdolna przekonać, że jest właśnie taka dzięki produktowi, którego używa. I pociągnąć za sobą innych.

Mystery shopper – zawód to mniej tajemniczy niż jego nazwa. Pracownik udaje się do wybranej firmy jako klient i opisuje poziom obsługi, zaopatrzenia, ekspozycji, ogólny wygląd placówki. Nie wolno mu zdradzić, że jest kimś w rodzaju audytora. Mówiąc żartem, można uznać, że zawód ten ma długą tradycję. Kimś w rodzaju mystery shopperów byli już dawni władcy, którzy chodzili wśród poddanych by sprawdzić, jak im się wiedzie. Nie brali jednak za to pieniędzy. Średnia stawka za zlecenie wynosi od 20 do 100 zł. Mobilny tajemniczy klient zarobi 2, 2,5 tys. zł.

Do nowych zawodów, które nie zostały jeszcze ujęte w oficjalnym zestawieniu zawodów opracowanym przez resort pracy, zaliczymy specjalistę komunikacji międzykulturowej. Jego rola rośnie w firmach międzynarodowych, instytucjach zajmujących się imigrantami, szkołach, dyplomacji. W Polsce imigrantów jest mniej niż na Zachodzie, toteż zapotrzebowanie na specjalistów jest mniej widoczne. Pracy dla nich, według prognoz, będzie jednak przybywać. Aby ją wykonywać, trzeba wykazywać się tolerancją, cierpliwością, otwartością wobec ludzi. Konieczna jest znajomość przynajmniej jednego języka obcego. Specjaliści w tej dziedzinie zarobią od 3 do 10 tys. zł.

A logopeda medialny? Jego pomoc przyda się każdemu, kto „zarabia” głosem: pracownikowi mediów, menedżerowi, prezesowi firmy, pracownikowi obsługi klienta. Umiejętność doboru słów i właściwego tonu głosu przekłada się na sukcesy zawodowe. Ta świadomość jest w Polsce coraz powszechniejsza. Tymczasem Polacy mówią niechlujnie i z błędami, a co drugi ma jakąś wadę wymowy. Logopeda medialny musi mieć świetną dykcję i słuch, a także przejść dokładne szkolenie. Cena wizyty u logopedy to średnio 250 zł za godzinę.

W Polsce już pracują varsavianiści, czyli znawcy Warszawy. Ten zawód wpisuje się w europejską tendencję tworzenia stanowisk pracy dla specjalistów potrafiących zarządzać dużymi aglomeracjami. Żeby to robić, trzeba znać ich infrastrukturę i topografię, ale także historię i kulturę. Jest to zgodnie z lansowanym współcześnie założeniem. Mówi ono, iż do efektywnego zarządzania niezbędna jest jak najszersza wiedza o zarządzanej firmie czy mieście. Już kilka europejskich krajów ma specjalistów od swoich stolic. Varsavianiści dopiero się kształcą, więc o ich zarobkach mówić za wcześnie. Jeśli przyjąć, że zostaną urzędnikami, ich pensje będą wynosić ok. 3 – 3,5 tys. zł.

tk/ak

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (34)