Tyle musimy zarabiać, żeby wystarczyło na spokojne życie
Ile powinniśmy zarabiać, żeby nam wystarczyło na życie? Wystarczy 3 tys. zł, a może 5 tys. zł lub 8 tys. zł?
12.04.2013 | aktual.: 12.04.2013 15:27
Ile powinniśmy zarabiać, żeby nam wystarczyło na życie? Wystarczy 3 tys. zł, a może 5 tys. lub 8 tys. zł?
Banki tworzą tzw. obraz klienta zamożnego, który może liczyć na specjalne przywileje np. osobistego doradcę. Najczęściej za takiego klienta uważa się osobę, której miesięczne wpływy na konto wynoszą minimum 5 tys. zł lub zgromadziła oszczędności nie mniejsze niż 100 tys. zł. „Dziennik Zachodni” podawał niedawno, że w Polsce za bogatych – oczywiście według banków – można uznać ok. miliona osób. Tyle wydano złotych kart z limitem 100 lub 50 tysięcy złotych. Z kolei na przykład w USA za bogatą uznaje się osobę, której aktywa to minimum milion dolarów (czyli ponad 3 mln zł).
Z sondażu, przeprowadzonego w serwisie Praca.wp.pl wynika, że 5 tys. zł netto byłoby kwotą satysfakcjonującą ( czyli taką, by „żyć godnie i spokojnie”) dla 68 proc. głosujących - w ankiecie udział wzięło 9820 internautów. Zaś dla 22 proc. – taką sumą byłoby ok. 3 tys. zł.
*Polecamy: * Gdzie w Europie płacą najwięcej?
Tomasz Grochowiak, pracuje w firmie ogrodniczej pod Gdańskiem ma na rękę 2,3 tys. zł. Ma dwoje dzieci i żonę, która obecnie nie pracuje, bo wychowuje najmłodsze dziecko. Tomasz, alby dorobić, pracuje też po godzinach i często w weekendy. Jak mówi, na nic nie wystarcza.
- Byłoby naprawdę dobrze, gdybym miał na rękę 4 tys. zł. Byłoby i na paliwo, i na opłaty. Nie chodzi o to, żeby żyć w jakimś luksusie, ale o to, żeby się nie zapożyczać co miesiąc u znajomych i krewnych, i w sklepie na kreskę nie brać. Najgorsze, że nie mam perspektyw na lepsze zarobki. Wielu moich kolegów wyjechało za Odrę, tam w najgorszej robocie mają więcej niż ja tu – opowiada Grochowiak.
Lidia Żołędź sprzątaczka w jednej z gdyńskich szkół podstawowych byłaby szczęśliwa, gdyby miała do dyspozycji 2,8 tys. zł. Obecnie otrzymuje emeryturę (1,2 tys. zł). Żeby mieć na chleb, po prostu musi pracować. Pół etatu to niecałe 700 zł.
- No trzeba żyć z tego. Da się oczywiście, ludzie mniej mają. Kupuję tanio, nie wydaję na zbytki. Jeśli muszę mieć coś do ubrania, to idę do sklepu z używaną odzieżą. Na szczęście mam niski czynsz i opłaty. No i dość zdrowa jestem, gdybym musiała jeszcze leki kupować, to już byłby kłopot – twierdzi Lidia Żołędź, obecnie samotna, jej mąż zmarł 3 lata temu. A dzieci – wraz z własnymi rodzinami – mieszkają w Wielkiej Brytanii.
Z kolei Joanna Wolińska, graficzka z Warszawy (pracując na etacie zarabia 3,4 tys. zł netto) mówi, że aby mogła „normalnie żyć” musi mieć przynajmniej 7 tys. zł na rękę. Obecnie mieszka u chłopaka, też grafika. Kawalerka należy do jego rodziców.
- Planujemy ślub i kupno mieszkania, ale na razie nie ma na to szans. W banku powiedzieli, że nie mamy zdolności kredytowej. Ja mam etat, ale mój chłopak pracuje na umowę zlecenia. Być może pomogą nam rodzice, ale to nic pewnego. No to jest chore, żeby pracujący człowiek nie mógł sobie kupić mieszkania – kwituje Joanna Wolińska, 30-latka z Warszawy.
Ile zatem musimy zarabiać, żeby godnie żyć? Kazimierz Sedlak z firmy Sedlak & Sedlak, do której należy portal wynagrodzenia.pl przypomina ekstremalne przypadki, gdy ktoś żył za kilkadziesiąt złotych tygodniowo lub nawet za mniej. Jak mówi, tysiąc złotych dla bezrobotnego to dużo. Ale już dla milionera to suma niezauważalna.
- To oczywiście bardzo subiektywna kwestia. Chociaż w Unii Europejskiej istnieje termin „godziwa pensja”. To tyle, za ile człowiek mógłby spokojnie przeżyć. Przyjęło się, że jest to połowa średniej krajowej w danym państwie. Jest to jednak termin bardziej psychologiczny niż ekonomiczny. I bardzo umowny. Doskonale wiemy, że inną sumę musi mieć na swoje utrzymanie singiel, a inną rodzina. Inne koszty są w mieście, inne na prowincji – twierdzi Kazimierz Sedlak z Sedlak & Sedlak.
Dodajmy też, że na podstawie Europejskiej Karty Społecznej wynagrodzenie otrzymywane w ramach umowy o pracę powinno odpowiadać następującym warunkom: powinno zapewniać godny poziom życia, wynagrodzenie za pracę w godzinach nadliczbowych powinno być odpowiednio zwiększone, wynagrodzenie za pracę jednakowej wartości powinno być równe, niezależnie od tego czy wykonują ją kobiety, czy mężczyźni.
Dodatkowo, pracownicy powinni mieć też zagwarantowany rozsądny okres wypowiedzenia w razie rozwiązania stosunku pracy. W Polsce istnieje też termin minimum egzystencji (zwane też minimum biologicznym).
Instytut Pracy i Spraw Socjalnych ustala wartość koszyka minimum egzystencji oddzielnie dla sześciu typów pracowniczych gospodarstw domowych (od rodziny 1-osobowej do 5-osobowej) oraz 2 typów gospodarstw emeryckich (1- i 2-osobowych). I tak np. w 2011 r. w Polsce wartość minimum egzystencji dla samotnej osoby dorosłej wyniosła 500,68 zł, a dla emeryta 474,20 zł.
- Na świecie, ale i w Polsce posługujemy się też terminem „skrajne ubóstwo”. Dotyczy tych, którzy mogą wydać na swoje utrzymanie mniej niż równowartość jednego dolara dziennie. W Polsce ta wartość jest 2,5 raza wyższa – mówi dr Tomasz Hyrda, psycholog społeczny, współpracuje z agencją pracy Green Jobs.
Firma Genworth Financial od lat bada bezpieczeństwo finansowe obywateli w kilkunastu państwach Europy. Od 2008 roku objęła nimi również Polskę. I choć jeszcze rok temu mieliśmy powody do dumy, bo pod tym względem wyprzedzaliśmy pięć europejskich krajów, to tegoroczne dane są alarmujące. Z badania wynika, że aż 38 proc. obywateli naszego kraju zarabia tak mało, że nie wystarcza im pieniędzy do końca miesiąca.
AK/WP.PL