Ukraina zagrożona ryzykiem niewypłacalności do końca 2015 r.
21.02.2014 15:39, aktual.: 21.02.2014 15:57
Im dłużej na Ukrainie trwa polityczny kryzys, tym wyższe ryzyko zaległości płatniczych i niewypłacalności. Takie ryzyko, nawet przy optymistycznym scenariuszu rozwoju sytuacji politycznej utrzyma się nawet do końca 2015 r. - sądzi bank UBS.
Dług publiczny Ukrainy sięga 40,5 proc. PKB, co samo w sobie nie jest powodem do alarmu. Jednak połączenie deficytu finansów publicznych w wys. ok.13,5 mld USD (7,7 proc. PKB) i deficytu obrotów - 16,1 mld USD (9,1 proc. PKB), w kontekście rezerw ocenianych na ok. 16 mld USD powoduje, że bez pomocy finansowej z zewnątrz Ukraina nie zdoła zrolować 15,6 mld USD długu w walutach obcych, który musi spłacić między lutym br. a końcem 2015 r. - zaznacza UBS.
Bank zauważa, że rosyjski pakiet finansowy stoi pod znakiem zapytania, a finansowanie ze strony UE-MFW uzależnione jest od tego, czy Ukraina zobowiąże się do wprowadzenia trudnych reform w sektorze energii, konsolidacji fiskalnej i bardziej elastycznej polityki kursowej. Warunki te UBS nazywa "kosztownymi politycznie". Ich wprowadzenie wymaga rządu obdarzonego silnym mandatem.
Zdaniem banku nawet w przypadku osiągnięcia politycznego kompromisu, niepewna polityczna sytuacja i obawy o kondycję finansową kraju utrzymają się do końca 2015 r.
"W przypadku, gdy Rosja dojdzie do wniosku, że prezydent Wiktor Janukowycz nie utrzyma się u władzy, to stanie się bardziej wstrzemięźliwa w popieraniu go i nie przekaże Ukrainie pakietu pomocowego w oryginalnie zakładanej wysokości" - napisali analitycy.
"Z braku programu redukcji ujemnego salda obrotów i deficytu fiskalnego kładącego nacisk na koszty i korzyści na wczesnym etapie realizacji, przy 3 mld USD, które Ukraina musi spłacić Rosji w grudniu 2015 r., nowo wybrany prezydent Ukrainy będzie miał krótki czas dla zabezpieczenia sobie źródeł finansowania w Rosji, lub MFW" - dodali.
Szwajcarski bank ma sceptyczny stosunek do porozumienia trzech ministrów spraw zagranicznych UE z prezydentem Wiktorem Janukowyczem. Według analityków współpraca technokratycznego, lub opozycyjnego rządu z prezydentem i parlamentem w większości przez niego kontrolowanym, nawet w razie zgody na powrót do konstytucji z 2004 r. byłaby trudna w praktyce.