USA: Rosja blokuje 90 statków przewożących żywność. W sklepach rekordowe podwyżki
Rosyjska marynarka wojenna blokuje w rejonie Morza Czarnego ponad 90 statków zaopatrujących świat w żywność - poinformowała we wtorek zastępczyni sekretarza stanu USA Wendy Sherman. 30 proc. światowego eksportu pszenicy i 75 proc. oleju słonecznikowego pochodzi z tego regionu, objętego obecnie działaniami wojennymi - przypomniała.
- Rosjanie ostrzelali dotąd co najmniej trzy statki cywilne transportujące towary z portów Morza Czarnego - powiedziała podczas briefingu Rady Bezpieczeństwa ONZ Sherman.
Strategiczne zapasy Ukrainy
W środę portal Ukrainska Prawda poinformował, powołując się na słowa premiera Denysa Szmyhala na posiedzeniu rządu, że Ukraina stworzyła strategiczne zapasy żywności na kilka lat.
- Utworzyliśmy strategiczne zapasy żywności na kilka lat na Ukrainie – oznajmił Szmyhal.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo.
"Tarcza antyputinowska" wspomoże gospodarkę? Ekspert: Trzeba się wziąć do roboty
Dodał, że rząd zaczął realizować program bezpłatnego rozdawania kluczowych artykułów spożywczych w miastach przyfrontowych. - Państwo kupuje ponad 10 takich artykułów i rozdaje ludziom. Jest to także wsparcie dla ukraińskich producentów, wsparcie naszej produkcji żywności - powiedział.
Środowa "Rzeczpospolita" informuje, że pozbawione dostaw z Ukrainy kraje szukają żywności w Polsce. Na rodzimym rynku może brakować zbóż i drobiu.
"Rz" wskazuje, że żywność w Europie drożeje rekordowo od dawna, w Polsce zniesienie VAT tylko nieznacznie i na chwilę ograniczyło skalę wzrostu cen, a to dopiero przygrywka.
"Za żywiec drobiowy przed wojną w Ukrainie płacono ok. 4,65 zł za kg, a teraz ponad 6,5 zł. Z kolei w przypadku zbóż zwyżki cen sięgają nawet 40 proc., co przekłada się na ok. 30 proc. droższą mąkę. Także na rynku olejów ceny szaleją. Z niemieckich sklepów znika już olej słonecznikowy dostarczany dotąd właśnie z Ukrainy" - podano.
Dodano, że zastępuje go rzepakowy, którego ceny też szybują – w sklepach już się podwoiły. Eksperci nie mają wątpliwości, że lada moment także na naszym rynku będziemy odczuwać wzrost zapotrzebowania na te produkty, podobnie jak na zbożowe.
Efekt wojny: zamieszanie na rynku
Zniknięcie z rynku ukraińskich dostawców spowodowało ogromny wzrost zainteresowania polskimi produktami.
- W efekcie wielu producentów nastawia się dzisiaj na eksport, a nie dostawy krajowe, co może być za chwilę powodem problemów z zaopatrzeniem sklepów w podstawowe produkty – ostrzega, cytowana przez gazetę, Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji zrzeszającej największe sieci. - Największy problem dotyczy towarów zbożowych, inne kraje wprowadzają już ograniczenia w ich eksporcie – dodaje.
Jak pisze "Rz", eksport zbóż ograniczyły Węgry, krążą informacje, że takie plany mają Bułgaria i Rumunia. Zamieszanie na rynku to efekt wojny, a wiele firm wykorzystuje okazję – zniknięcie dostawców z Ukrainy ułatwia dotarcie na zachodnie rynki.
- A tam ceny są wyższe niż w Polsce. Krajowe sieci handlowe zawsze płaciły mniej, niż można było uzyskać z eksportu. Teraz te widełki się na tyle rozjechały, że cena eksportowa mocno wpływa na krajową – mówi, cytowany w dzienniku, Tomasz Brus, członek zarządu spółki SuperDrob. - Na wzrost cen drobiu wpływa też ptasia grypa w USA i we Francji oraz zachwiane dostawy z Azji przez braki kontenerów. To wszystko się skumulowało, a teraz ten granat odłożonych kosztów nagle wybuchł – dodaje.