W oczekiwaniu na dane PKB z USA
Rynki zdają się wyjątkowo szybko wypierać ze świadomości problemy strefy euro. Po środowych wzrostach zza oceanem oraz kolejnych deklaracjach pomocy dla Aten optymizm powrócił również na warszawski parkiet.
Na rynku terminowym czerwcowa seria kontraktów rozpoczęła dzień na poziomie 2 472 pkt, co oznaczało wzrost o 7 pkt względem odniesienia. Do godz. 10:00 rynek wydawał się byc niezdecydowany, przejściowo sprzedający sprowadzili kwotowania FW20M10 poniżej kreski, wyznaczając sesyjne minimum na wysokości 2 458 pkt. Kolejne godziny handlu przyniosły wzrosty. Byki przyspieszyły po 14:00 i na fali mocno zyskujących giełd w Grecji i Portugalii osiągnęły poziom 2 517 pkt, który wyznaczył dzienne maksimum. Finisz czwartkowej sesji wypadł na pułapie 2 509 pkt, co oznacza wzrost o 1,78%. Na koniec dnia LOP wzrósł do 113,4 tys. pozycji zaś baza ukształtowała się na poziomie-25 pkt.
To co wydarzyło się na wczorajszej sesji nie powinno dziwić. Środowa sesja zakończyła się w niepewnych nastrojach (szpulka) i jednocześnie kupujący obronili wsparcie na 2 454 pkt, a to oznaczało, że w czwartek ruch w każdą stronę był możliwy (przy czym nieco większym prawdopodobieństwem, ze względu na obronione wsparcie, cechowały się wzrosty). Na wykresie kontraktów terminowych pojawiła się wysoka biała świeca, a strona popytowa pokusiła się nawet na domknięcie luki bessy (początek luki to 2518 pkt). Dodatkowym argumentem strony kupującej jest LOP – zmienna ta wrastała podczas wzrostów kursu, co oznacza, że grupa inwestorów, która była nieobecna i wyczekiwała na impuls, zaangażowała się po długiej stronie rynku. Jest to silnie wzrostowa wymowa liczby otwartych pozycji i należy spodziewać się ponownego ataku popytu na okolice maksimów, tym bardziej że trend jest bardzo słaby, oznaczający w zasadzie ruch boczny. Przedstawiony scenariusz może zostać zanegowany przez dzisiejsze dane o PKB za I kwartał w Stanach
Zjednoczonych w przypadku, gdyby dane te były rozczarowujące.
BM Banku BPH