Większość baców nadal nie ma unijnych certyfikatów do wyrobu oscypka
Większość baców nie ma unijnych świadectw jakości uprawniających do wyrobu oscypków. Takie certyfikaty ma 22 z ok. 100 producentów tych serów na Podhalu. Bacowie narzekają na rygorystyczne przepisy ws. wydawania tych dokumentów i koszty, jakie muszą ponieść.
11.06.2014 | aktual.: 11.06.2014 06:57
Rzeczniczka Inspekcji Jakości Handlu Artykułami Rolno-Spożywczymi (IJHARS) Izabela Zdrojewska wyjaśniła PAP, że do początku czerwca Inspekcja wydała 22 certyfikaty, a na rozpatrzenie i weryfikację czeka 28 kolejnych wniosków od producentów serów owczych.
Oscypek od 2008 roku jest wpisany na unijną listę produktów tradycyjnych, chronionych prawem w całej UE. Producenci tradycyjnych serów owczych, którzy chcą sprzedawać swoje produkty, muszą uzyskać świadectwo potwierdzające zgodność sposobu jego wytwarzania z metodami produkcji opisanymi w specyfikacji.
Wpisanie tego owczego sera na listę miało chronić jego tradycyjną recepturę i sposób wytwarzania przed podróbkami i promować produkt, który na Podhalu jest wyrabiany od setek lat. Po sześciu latach od wpisania oscypka na europejską listę na straganach w Zakopanem brakuje jednak tradycyjnych wyrobów - ich miejsce zastąpiły sery wyrabiane chałupniczo.
Producenci oscypków niechętnie ubiegają się o certyfikaty. Zdaniem niektórych z nich przepisy dotyczące wydawania takich dokumentów są zbyt rygorystyczne, a opłaty za wydanie świadectwa jakości - zbyt wysokie.
Oscypki można sprzedawać w okresie wypasu owiec, czyli od maja do października. Tradycyjny ser owczy musi mieć wrzecionowaty kształt, długość od 17 do 23 cm; średnica sera w najszerszym miejscu powinna wynosić do 6 do 10 cm, a waga od 0,6 do 0,8 kg. Barwa skórki oscypka musi być słomkowo-lśniąca lub jasnobrązowa z delikatnym połyskiem.
Koszty certyfikacji to około 300 zł, ale producenci mogą starać się o zwrot tej kwoty. Baca musi jednak opłacić badania weterynaryjne, a to wydatek rzędu 1500 zł - powiedział PAP baca z Koniakowa Piotr Kohut.
- W opinii baców posiadacze certyfikatów są nękani kontrolami. Urzędnicy faktycznie kontrolują tylko legalnych producentów oscypków, a innych sprzedawców serów podobnych do oscypków nie sprawdzają. Tacy sprzedawcy podróbek wręcz śmieją się z nas - mówił Kohut, wypasający w Beskidach stado ośmiuset owiec.
Wytwarzanie, sprzedawanie lub używanie nazwy oscypek bez wymaganego unijnym prawem certyfikatu jakości to przestępstwo. W poprzednich latach sprawy nielegalnego handlu oscypkami przeważnie kończyły się karami grzywny. Głośna była sprawa bacy z Zębu, który produkował i sprzedawał oscypki bez certyfikatu. W 2011 r. sąd pierwszej instancji skazał go na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Po odwołaniu od wyroku Sąd Apelacyjny zamienił karę na 5 tys. zł grzywny i zawiesił ją warunkowo na 2-letni okres próbny.
W tym roku IJHARS nie wydała ani jednej kary za wprowadzanie do obrotu serów owczych bezprawnie wykorzystujących chronione nazwy pochodzenia.