Wielka woda teraz niszczy, ale czy w przyszłości będzie budować?

Wszystko wskazuje na to, że bilans obecnej powodzi – według ostrożnych szacunków - powinien być wyższy niż tej z 1997 roku. Wtedy zniszczenia mieszkań oraz infrastruktury publicznej kosztowały 12 mld złotych. Teraz wstępnie mówi się już o kwocie 13 mld złotych, czyli ok. 1 proc. PKB.

Wielka woda teraz niszczy, ale czy w przyszłości będzie budować?
Źródło zdjęć: © Xelion. Doradcy Finansowi

26.05.2010 10:52

Ciężko na dzień dzisiejszy szacować, jaki będzie wpływ powodzi na tegoroczny wzrost gospodarczy w naszym kraju. Wstępne wartości zawierają się w przedziale od 0,1 proc. PKB to 0,5 proc. PKB.

Wzrost gospodarczy wydaje się jednak niezagrożony i nawet pomimo serii tegorocznych kataklizmów będzie większy niż w roku poprzednim. Gospodarki wychodzące z recesji są wysoce odporne na szoki zewnętrze - pewnie tak będzie i tym razem. Niestety nie obejdzie się bez ogromnej ludzkiej tragedii i kosztów, znacznych szczególnie na poziomie lokalnym. W skali całego kraju kwota strat też będzie niemała, ale nie odbije się na długoterminowym wzroście dobrobytu naszego państwa.

Szacunki strat są o tyle utrudnione, że wiele zakładów przemysłowych wciąż walczy z wodą i w związku z tym nie podaje jeszcze strat. W przypadku gospodarstw rolnych dysponujemy danymi Ministerstwa Rolnictwa, które ocenia, że w bardzo ciężkiej sytuacji znalazło się 48 tys. gospodarstw rolnych, czyli 2 proc. ogólnej liczby. Problem polega jednak na tym, że są one często położone na terenach, gdzie koncentruje się produkcja warzyw i owoców. Ponadto zasięg obecnego kataklizmu jest o wiele większy niż to miało miejsce w 1997 roku. Oznacza to, że w najbliższym czasie mogą wzrosnąć ceny żywności, co negatywnie odbije się na inflacji. Jeszcze niedawno można było szacować, że w miesiącach letnich ceny konsumpcyjne w Polsce będą rosły o mniej niż 2 proc. rocznie. Teraz powódź może spowodować, że spadki dynamiki cen będą niższe.

Wiele też się mówi o wpływie wielkiej wody na finanse publiczne. Niektórzy wskazują na potrzebę nowelizacji ustawy budżetowej, przed którą wzbrania się Ministerstwo Finansów. Na razie jednak nowela wcale nie jest potrzebna. Tegoroczny budżet oparty jest na bardzo konserwatywnych szacunkach dotyczących inflacji oraz wzrostu PKB. Oznacza to, że istnieje dość znaczny bufor, o który wzrosnąć mogą wydatki, a mimo tego założony deficyt nie zostanie przekroczony. Jest to o tyle ważne, że globalni inwestorzy niechętnie obecnie patrzą na państwa, które na potęgę się zadłużają.

W przypadku długoterminowych konsekwencji tegorocznej powodzi można mówić o dwóch scenariuszach. Jeden z nich jest optymistyczny, a drugi niestety nie. Zaczynając od wariantu negatywnego można wskazać na rok 1997, po którym nic w polityce przeciwpowodziowej państwa się nie zmieniło. Nie wzniesiono wielu potrzebnych wałów, a osiedla w majestacie prawa budowano na terenach zalewowych. O powodzi zapomniano i odbudowano tylko poczynione przez nią zniszczenia. Nie wszystkie zresztą, gdyż nadal można spotkać ludzi mieszkających w domach prowizorycznie wybudowanych dla ofiar klęski żywiołowej.

Optymistyczny scenariusz zakłada, że tym razem poczynione zostaną niezbędne inwestycje w zabezpieczenia przeciwpowodziowe. Mogą one kształtować się na poziomie 2,5 mld złotych rocznie przez najbliższych 10 lat. Już mówi się o niskooprocentowanej pożyczce, jaką proponuje nam Europejski Bank Inwestycyjny. Z pewnością pieniądze z EBI, które są najtańszym źródłem finansowania, przeznaczone będą nie tylko na likwidację szkód, ale też na inwestycje o charakterze prewencyjnym. Pomyślny obrót sprawy może oznaczać, iż w dłuższej perspektywie wzrost gospodarczy, właśnie dzięki wydatkom na usunięcie zniszczeń, ale też ze względu na nowe inwestycje, może przyspieszyć. Będzie to sytuacja korzystna dla obywateli, gdyż nie tylko zwiększy się ich dobrobyt, ale też przyszłe bezpieczeństwo.

Łukasz Bugaj
Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi

powódźwydatkigospodarka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)