Wpływowi europosłowie proponują rewolucję w finansowaniu budżetu
Troje wpływowych europosłów zaproponowało w środę radykalne zmiany w finansowaniu budżetu UE. Chcą odejścia od składek narodowych. Budżet UE miałyby w 100 proc. zasilać wpływy z części VAT, podatku węglowego (od emisji CO2) i podatku od transakcji finansowych.
06.04.2011 | aktual.: 06.04.2011 18:33
Tak radykalne zmiany w finansowaniu budżetu UE miałaby uniezależnić budżet UE od "egoistycznych", "absurdalnych", "niedemokratycznych" i ciągnących się miesiącami negocjacji budżetowych państw członkowskich, gdzie każdy liczy, ile z budżetu dostanie - tłumaczyli na wspólnej konferencji w Strasburgu.
Na trzy miesiące przed publikacją przez Komisję Europejską propozycji w sprawie nowego wieloletniego budżetu UE po 2013 r. szef komisji budżetowej Alian Lamassoure z chadeckiej Europejskiej Partii Ludowej, lider liberałów i były premier Belgii Guy Verhofstadt oraz niemiecka socjaldemokratyczna szefowa komisji ds. nowej perspektywy finansowej UE Jutta Haug przedstawili odważne propozycje w sprawie tzw. własnych dochodów UE.
- Chcemy pomóc (komisarzowi ds. budżetu ) Januszowi Lewandowskiemu, rozpoczynając natychmiast tę dyskusję publiczną. Podejmujemy ryzyko, którego Komisja Europejska nie może podjąć - to nasza rola europosłów - powiedział PAP Lamassoure.
- Musimy skończyć ze szczytami absurdu i skandali negocjacyjnych! W obecnym systemie jest aż 41 wyjątków (w tym słynny rabat brytyjski - PAP). Nikt, nawet ja, nie jest w stanie powiedzieć, czemu składka francuska wynosi tyle i tyle. System jest skomplikowany i niedemokratyczny - tłumaczył.
Obecnie budżet UE w 76 procentach opiera się na składkach płaconych z budżetów narodowych, obliczanych na podstawie zamożności kraju wyrażanej w PKB. Reszta to głównie dochody z ceł.
Trzech europosłów chce, by budżet w 100 proc. zasilać nowymi dochodami, w uproszczeniu zwanymi "europodatkiem". Po przeanalizowaniu plusów i minusów rozmaitych opcji proponują dwa scenariusze. W pierwszym do budżetu trafiałby dochód z 1 punktu procentowego stawki VAT-u (obywatele płaciliby tyle, ile dotychczas - np. w Polsce według stawki podstawowej 23 proc. - ale kraje odprowadzałyby do unijnej kasy dochody z 1 punktu procentowego ze stawki VAT, a resztę zatrzymywały) oraz dochody z podatku węglowego, w wysokości 20 euro za każdą "importowaną" bądź wyprodukowaną tonę emisji. Obliczyli, że dochody z podatku węglowego, niekorzystnego dla krajów, których gospodarki - jak polska - oparte są na węglu, miałyby przynieść aż 48,5 mld euro, a cały budżet wynosiłby 126,5 mld euro, czyli dokładnie tyle, ile wynosi budżet UE na 2011 rok.
W drugim scenariuszu, "do wyboru dla rządów", ironizował Verhofstadt, oprócz 1 punktu procentowego stawki VAT i podatku węglowego, do budżetu UE trafiałyby dochody z podatku od transakcji finansowych w wysokości 0,5 proc. od transakcji na giełdach i rynku obligacji.
- Nasze propozycje są niemożliwe, ale realistyczne - przyznał Lamassoure, pytany, jak sobie wyobraża zgodę państw członkowskich na te propozycje. - Nasza koncepcja jest wiarygodna i finansowo zrównoważona, to poza tym powrót do korzeni UE - powiedział Verhofstadt, przypominając, że ojcowie założyciele Wspólnot Europejskich planowali, że UE będzie się finansować z własnych środków.
Komisarz ds. budżetu Janusz Lewandowski powiedział PAP, że propozycje trzech europosłów, by odejść od składek narodowych do budżetu UE i zastąpić je nowymi dochodami, w tym podatkiem węglowym (od emisji CO2) - są zbyt daleko idące i krzywdzące dla wschodniej Europy.
- To propozycja śmiała i zachęca do poważnego potraktowania strony dochodowej budżetu UE, ale moim zdaniem zbyt daleko idąca, jako próba wyręczenia składek narodowych przez tzw. dochody własne - powiedział w rozmowie z PAP Lewandowski.
- Składki mają swoje wady i co do diagnozy się zgadzam, że powodują egoistyczne liczenie pozycji netto krajów (ile który kraj wpłaca i ile dostaje z budżetu UE - PAP), a budżet jest nieprzejrzysty i nie do wytłumaczenia dla ludzi. Natomiast składki mają również znaczenie stabilizujące dla budżetu europejskiego (dochody są pewne - PAP), podczas gdy inne wpływy mogą się wahać - powiedział komisarz. W przypadku składek można z góry przewidzieć wielkość budżetu i zaplanować wieloletnie programy, dochody z podatków są mniej przewidywalne.
Lewandowski już w październiku ub.r. zastrzegał, że nowe źródła dochodów nie powinny w nowym budżecie UE zupełnie zastąpić obecnych składek do budżetu, tylko dać dodatkowe 20-30 mld euro rocznie (w 2011 r. budżet UE to 126 mld euro).
Komisarz sceptycznie ocenił też propozycję, by głównym, nowym, własnym dochodem budżetu UE był tzw. podatek węglowy, w wysokości - jak proponuje troje europosłów - 20 euro za każdą "importowaną" bądź wyprodukowaną tonę emisji. Dałoby to ich zdaniem aż 48,5 mld euro rocznie.
- Jeżeli podatek od CO2 miałby (odegrać-PAP), jak postrzegają to autorzy propozycji znaczącą rolę dla budżetu, to wówczas następuje zmiana filozofii. To znaczy budżet jest zasilany wedle poziomu emisji CO2, a nie wedle zamożności krajów, co jest żelazną zasadą budowania wkładów narodowych do budżetu europejskiego - powiedział PAP komisarz. - Nie muszę dodawać, że Europa biedniejsza, kraje z Europy Wschodniej byłyby znacznie bardziej obciążone wkładem do budżetu europejskiego - powiedział.
W październiku ubiegłego roku komisarz Lewandowski rozpoczął debatę na temat nowych źródeł budżetu, które zasiliłyby unijną kasę, w dokumencie KE na temat rewizji budżetu. Sześć przeanalizowanych wówczas przez KE opcji zwiększenia budżetu UE poprzez nowe źródła dochodu to: podatek od sektora finansowego, wpływy z handlu prawami do emisji CO2, przejęcie części VAT (np. kilku punktów procentowych stawki) lub CIT, podatek w postaci tzw. opłaty od transportu lotniczego oraz podatek energetyczny. Lewandowski zastrzegał jednak, że nie chodziło jednak o zastąpienie obecnych składek do budżetu, tylko wygenerowanie nowych dodatkowych 20-30 mld euro rocznie.
Ze Strasburga Inga Czerny