Trwa ładowanie...
d1vo0k1
sesja
27-01-2009 09:39

Wszystko w rękach amerykańskich polityków

Wczorajsze notowania w Warszawie nie rozpoczęły się najlepiej. WIG20 spadał o 1,7 procenta i w pierwszych minutach sesji nawet zwiększał stratę.

d1vo0k1
d1vo0k1

Byki jednak zdecydowanie uderzyły broniąc rynek przed niekontrolowaną wyprzedażą. Już przed godziną 10 dominował kolor zielony, którym przywitaliśmy zestaw danych z naszego rynku. Otóż okazało się, że sprzedaż detaliczna pozytywnie zaskoczyła, rosnąc o prawie 7% w stosunku rocznym. Trzeba jednak pamiętać, że to specyficzny miesiąc, gdyż robiliśmy zakupy świąteczne. Wiele Polaków postanowiło po raz ostatni „zaszaleć” i dzięki temu sprzedaż w stosunku miesięcznym wzrosła aż o 20,2%. Stopa bezrobocia okazała się zgodna z oczekiwaniami i wyniosła 9,5%.

Po publikacji danych rynek zaczął się konsolidować w oczekiwaniu na pobudkę Amerykanów. Gdy koło godziny 14 po raz kolejny testowaliśmy poziom piątkowego zamknięcia oczywistym już było, że nastroje w Europie Zachodniej oraz za oceanem zaczęły się poprawiać. Popyt w konsekwencji wyprowadził indeks do ponad 3-procentowych wzrostów.

Końcówce notowań na warszawskim parkiecie towarzyszył piękny początek sesji na Wall Street. Indeksy rosły jak na drożdżach, gdyż dane z rynku nieruchomości zaskoczyły niezmiernie pozytywnie. Sprzedaż domów na rynku wtórnym (85% rynku nieruchomości) wzrosła w grudniu w porównaniu do miesiąca poprzedniego. Analitycy oczekiwali kolejnego spadku. Co jeszcze cieszyło to wyraźny spadek ilości niesprzedanych domów o prawie 12%. Pesymiście jednak przypominali o sezonowości spadku zapasów w grudniu oraz ponad 15-procentowym spadku rocznej mediany cenowej. To największy spadek od 1968 roku, kiedy zaczęto zbierać dane! Inwestorzy jednak chcieli wzrostów, a pomagała informacja o przejęciu przez Pfizera za 68 mld USD konkurencyjną firmę Wyeth.

Indeksom nie przeszkadzały nawet fatalne informacje o wynikach spółek. Wyniki Texas Instruments czy Caterpillar’a topnieją w oczach, a firmy ratują się olbrzymimi redukcjami zatrudnienia. Rosnący o 4,3% procent rynek uspokoił dopiero Biały Dom. Otóż okazało się, że pozostałe środki z osławionego TARP’a mają zostać wydane w sposób bardzo odmienny od założeń administracji Busha. Mniej ma być pieniędzy dla banków, a więcej na wsparcie konsumentów. Rynek nawet się zaczerwienił, ale końcówka była już lepsza. Ostatecznie wzrosty sięgały pół procent. Widać więc wyraźnie, że to politycy mają decydujący wpływ na rynek, który żyje planem pomocowym. Ciągły brak szczegółów nie pomaga, ale nadzieje powodują, że wciąż utrzymujemy się powyżej minimów bessy.

Łukasz Bugaj
analityk
Xelion. Doradcy Finansowi

d1vo0k1
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1vo0k1