Wypowiedzenie: cios, szok i dramat. Jak na nie reagujemy?

Niektórzy na wieść o zwolnieniu wychodzą bez słowa, próbują szantażu, albo na przykład, pod wpływem szoku… zdejmują ubranie

Wypowiedzenie: cios, szok i dramat. Jak na nie reagujemy?

06.09.2012 | aktual.: 06.09.2012 14:21

Są też i tacy, którzy działają niejako z wyprzedzeniem, aby uniknąć najgorszego. Są na przykład gotowi… wpaść w nałóg, byle tylko dowiedzieć się wcześniej, co w firmowej trawie piszczy i ubiec zamiary szefa.

*Papierosowa giełda tajemnic *

W firmie X pracownik nie odpuszczał żadnej wizyty w palarni, gdy tylko słyszał dochodzące stamtąd głosy. Co prawda przy okazji uzależnił się od papierosów, ale… pod pewnym względem mu się to opłaciło. Częsta obecność przy popielniczkach, czyli na firmowej giełdzie informacji, przyniosła efekt, gdy firmę dopadł kryzys. Pewnego dnia, stojąc na korytarzu, podsłuchał rozmowę kadrowców o planowanej redukcji. W dniu wręczania wypowiedzeń strategicznie poszedł na chorobowe. Nie uprzedził nikogo ze współpracowników, żeby nie wzbudzać podejrzeń. A w trakcie zwolnienia znalazł sobie nowe zajęcie.

Miejsca takie jak zakładowe palarnie to poważne zagrożenie dla tajemnic firmy. Dochodzi tam do spotkań pracowników z różnych działów i stanowisk. Wspólne palenie sprzyja nawiązywaniu relacji. Pracownicy przeważnie nie znają się prywatnie, jeśli więc dochodzi do rozmów, poruszają tematy firmowe.

– Palarnia czy zakładowy bufet to miejsca, w których pracownicy się rozluźniają, dają upust emocjom – potwierdza psycholog Paweł Brzeziński. – To tam trwa nieprzerwany przepływ informacji. Jeśli na przykład ktoś ma zostać zwolniony, jest to temat na tyle frapujący, że trzeba o nim porozmawiać. W ten sposób przeciek staje się faktem. Gdyby szefowie znali tematy rozmów w palarniach, znacznie więcej wiedzieliby o tym, co dzieje się w ich firmach.

Będzie ich więcej

Na reakcję zwalnianego duży wpływ ma to, czy jest zaskoczony wypowiedzeniem, czy też się go spodziewał. Poczynaniami tych, na których informacja o wypowiedzeniu spada jak grom z jasnego nieba, kieruje często desperacja. - Chowają się w toalecie, krzyczą, a nawet uciekają, zatykając uszy, żeby nie słyszeć, co się do nich mówi. Jak dzieci – mówi pracownik działu kadr z wieloletnim stażem.

Zdarzają się też podobno tacy, którzy próbują „działań okrążających”. Oni z kolei czają się na szefa, by go przekonać, że powinien jednak zwolnić nie ich, ale kolegę.

Niestety wygląda na to, że z tym problemem będzie musiało się mierzyć coraz więcej pracowników. Mało kto z ekspertów od rynku pracy uważa za realne rządowe prognozy, przewidujące na koniec roku stopę bezrobocia w granicach 12,5 proc. Przeważają opinie, że będzie to raczej 14 proc., może jeszcze więcej. Według sierpniowych informacji podanych przez „Gazetę Wyborczą”, liczba osób wytypowanych w firmach do zwolnień grupowych wyniesie ok. 47 tys. pracowników.

Przed wypowiedzeniem chroni – i to jedynie na jakiś czas – zaledwie kilka metod, ale każda ma poważne wady. Zwolnienie lekarskie pociąga za sobą konieczność ukrywania się w domu i niebezpieczeństwo kontroli ZUS. Nie można go też przedłużać bez końca. Macierzyństwo jest dobre dla kobiet, które nie mają innych planów. Swoje zalety ma zapisanie się do związków zawodowych. Zgodnie z przepisami, pracodawca musi powiadomić związki o zamiarze zwolnienia pracownika. Daje to czas na odpowiednią reakcję. Nie każdy jednak w swoim miejscu pracy ma taką możliwość. W grupie łatwiej

Nie każdy pracownik ma też jednakowe możliwości, jeśli chodzi o unikanie wypowiedzenia przy pomocy lekarza. Dodatkową furtkę mają np. nauczyciele. Zgodnie z przepisami, tym z nich, którzy przepracowali minimum 7 lat, przysługuje płatny urlop dla poratowania zdrowia. Można go wykorzystać trzy razy podczas całej pracy zawodowej.

Jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna”, co roku w maju z tej furtki korzysta wielu nauczycieli przeznaczonych do zwolnienia. Skąd wiedzą? Niektórzy z przecieków, ale zdarza się, że informują ich o tym dyrektorzy. W tym roku ok. 15 tys. przedstawicieli nauczycielskiej profesji, czyli o 2 tys. więcej niż w 2011, przebywa na urlopach zdrowotnych. Kosztuje to samorządowe budżety około 600 mln zł w skali roku.

Najważniejsze przyczyny zwolnień to tzw. zmiany strukturalne, czyli redukcje w firmach. Są one oznaką problemów szerszych, gnębiących cały rynek. Inne powtarzające się przyczyny to niewystarczająca kompetencja pracownika. A także niemożność porozumienia na linii przełożony – podwładny.

W teorii zwolnienia grupowe są gorsze, bo zwiększają niebezpieczeństwo długotrwałego bezrobocia, ale… Co paradoksalne, niekiedy świadomość, że zwalnianych jest więcej, może budzić otuchę. – To zrozumiały mechanizm – komentuje Paweł Brzeziński. – Przy zwolnieniach grupowych odpowiedzialność rozkłada się na większą liczbę osób. Można też obarczać winą czynniki zewnętrzne: rząd, światowy kryzys. Gdy zwolniony zostaje jeden pracownik, problem nabiera indywidualnego charakteru. Zaczynają go gnębić myśli: zawaliłem, nie znam się, nie nadaję. Doszukiwanie się własnej winy to bardzo silny mechanizm u człowieka.

Dlatego znalezienie się wśród większej liczby zwolnionych łagodzi stres. Trochę w myśl powiedzenia: w grupie raźniej.

TK/JK

Z psychologiem Pawłem Brzezińskim można skontaktować się za pośrednictwem strony: http://www.opsychoterapii.pl/

wypowiedzeniehrredukcja etatów
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)