Wysokim emeryturom mówimy zdecydowane nie!
Rok debaty na temat naszych przyszłych emerytur nic nie dał. Polacy jak nie oszczędzali, tak nie oszczędzają. Na dodatek wprowadzonymi w zeszłym roku przez rząd zmianami nikt się nie interesuje - wynika z raportu "Czy Polacy zaczęli myśleć o emeryturze" przygotowanego przez Deutsche Bank. I chociaż nic o nich nie wiemy, wszelkim reformom mówimy "nie".
14.02.2012 | aktual.: 15.02.2012 12:14
Rok debaty na temat naszych przyszłych emerytur nic nie dał. Polacy jak nie oszczędzali, tak nie oszczędzają. Na dodatek wprowadzonymi w zeszłym roku przez rząd zmianami nikt się nie interesuje. I chociaż nic o nich nie wiemy, wszelkim reformom mówimy "nie".
Aż 80 proc. badanych przez instytut Homo Homini na zlecenie Deutsche Banku odpowiedziało, że trwająca rok debata nad zmianami w emeryturach nie zmobilizowała ich do oszczędzania na starość. Jednocześnie większość (75 proc.) Polaków czeka na szerszy dialog społeczny na ten temat, ale i bez niego aż 68 proc. sprzeciwiają się wszelkim zmianom w systemie emerytalnym. Najnowszym propozycjom podwyższenia wieku emerytalnego do 67. roku życia mówi "nie" aż 75 proc. kobiet i 65 proc. mężczyzn.
Jeszcze mniej Polaków wie, co to jest IKE i IKZE. Rozszyfrować pierwszy skrót potrafi 18 proc. z nas, a drugi niecałe 3 proc.! Przypomnijmy, że na Indywidualnych Kontach Emerytalnych możemy oszczędzać od 2004 roku, a na Indywidualnych Kontach Zabezpieczenia Emerytalnego od początku tego roku.
- Warto zauważyć, że ludzie nie muszą mieć wiedzy, by coś oceniać pozytywnie czy negatywnie. Natomiast gdy nie mają dostatecznie dużo informacji, ich postawa jest najczęściej na nie - mówi prof. Tomasz Zaleśkiewicz, psycholog biznesu z SWPS.
Choć więc spodziewamy się, że na emeryturze nie będzie nas stać na obiecywany przed dekadą wyjazd na Hawaje, a może nawet na normalną egzystencję, o przyszłości nie myślimy niemal w ogóle. Przez ostatni rok liczba osób, które robią coś poza wymaganym odkładaniem w ZUS i OFE, zwiększyła się według badania zaledwie o 8 proc. Większość z nas nie wybrała produktów długookresowych, ale zwykłe konto bankowe, z którego pieniądze można wybrać w dowolnym momencie.
- To znak czasu. Ludzie szukają bezpiecznej formy oszczędzania i dlatego wybierają lokaty. Nie wierzą funduszom inwestycyjnym czy giełdzie - tłumaczy Dariusz Kazalski z Centrum Inwestycyjnego Deutsche Bank.
- Dla porównania w Niemczech około 60 proc. społeczeństwa oszczędza z myślą o emeryturze. Mniej więcej podobny odsetek Polaków nie robi tego w ogóle - dodaje Sabina Salamon, rzeczniczka banku.
Ale już wśród osób, które są świadome tego, że na na emeryturze mogą biedować, nieco zmienia się podejście do inwestowania. Przede wszystkim jeszcze niedawno za długookresowe oszczędzanie uważaliśmy odkładanie przez... rok. - Dziś blisko 40 proc., chciałoby odkładać na emeryturę co najmniej 15 lat - mówi Dariusz Kazalski.
Wciąż aż 65,6 proc. ankietowanych uważa, że najlepszym zabezpieczeniem na emeryturę są nieruchomości. Choć i one podlegają prawom rynku i można na nich stracić, to Polacy od dawna są przekonani, że to najlepsza i najbezpieczniejsza forma lokaty kapitału. Na dalszych miejscach są długookresowe oszczędzanie, trzeci filar czy lokaty w złoto (wszystkie mają po ok. 23 proc. wskazań respondentów). Co ciekawe więcej osób liczy na wsparcie na emeryturze od swojej rodziny (14,6 proc.) niż na zyski z giełdy (14 proc.)
- Coś, co jest niezrozumiałe z punktu widzenia ekonomii, tłumaczy psychologia. Ludzie chcą mieć zabezpieczenie w namacalnej formie. Dlatego właśnie ziemia gdzieś tam pod lasem czy kawalerka w mieście są uważane za bezpieczną i dobrą inwestycję - tłumaczy prof. Zaleśkiewicz.
Ci, którzy kupują ziemię z myślą o emeryturze przynajmniej o niej myślą. Reszta na nią tylko czeka.
_ Badania "Czy Polacy zaczęli myśleć o emeryturze?" przeprowadzono telefonicznie w połowie stycznia na losowej grupie 1848 osób pełnoletnich, które nie przekroczyły jeszcze wieku emerytalnego. _