Wysyłają szefom wideo CV. Czasami całkiem nieprzyzwoite

Teraz osoby szukające zatrudnienie zamieszczają filmiki o sobie w Internecie. Często reklamują się pracodawcy w nieprzyzwoity sposób

Obraz
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

Osoby szukające zatrudnienia zamieszczają filmiki o sobie w Internecie. Umieszczają wszystkie swoje dane w serwisach społecznościowych, a potencjalnemu szefowi wysyłają linka. Często też reklamują się w nieprzyzwoity sposób.

Szczególnie młodzi ludzie zapisują się w serwisach społecznościowych. Zamieszczają w nich komplet informacji o sobie, często nawet galerię zdjęć czy kopie dyplomów, referencji. Starając się o pracę, wysyłają maila do szefa lub działu rekrutacji. Umieszczają w nim link kierujący do strony z danymi. Niektórzy młodzi ludzie twierdzą, że tego typu zabiegi są już czymś oczywistym i nieodzownym.

- Zapisałam się w kilku branżowych serwisach społecznościowych, w CV podałam linki. Dokument wysłałam mailem do kilku firm. Na stronie są moje zdjęcia, zamieściłam też filmik, w którym mówię jakie mam wykształcenie, czym się interesuję. Przyszły szef może dowiedzieć się wszystkiego o mnie i to również w formie multimedialnej – twierdzi Weronika Somieszak, w przyszłym roku kończy studia architektoniczne, ale już szuka pracy.

Małgosia zamieściła w serwisie społecznościowym kopie swych dyplomów. Jak twierdzi nie obawia się o swoje dane osobowe.

- Te serwisy są dostępne dla pracodawców po zalogowaniu się, a mi bardzo zależy na pracy. Publikowanie informacji w serwisach to wygoda, szef przegląda materiały i może się zdecydować bez konieczności przeprowadzanie wielu rozmów kwalifikacyjnych. Poprzez serwis może też bez problemu komunikować się z potencjalnym kandydatem – mówi Joanna Giżewska, graficzka z Sopotu.

Kandydaci do pracy coraz częściej twierdzą, że mogą stracić szansę na zatrudnienie, jeśli nie zapiszą się w serwisie. Kandydaci prześcigają się w pomysłach. Chcą jak najatrakcyjniej zaprezentować się przyszłemu pracodawcy. Niestety zdarza się, że przesadzają. Na stronach umieszczają zdjęcia artystyczne, z imprez, a nawet takie, które mogą uchodzić za pornograficzne.

- Na filmie jestem w sukni, którą specjalnie kupiłam do tego filmu. To inwestycja, zależy mi na pracy i wiem, że jeśli dobrze się zaprezentuję, to mam szansę. Moja koleżanka na filmiku miała bardzo seksowny kostium i teraz ma pracę – twierdzi Julita Doworek, z Rudy Śląskiej, marzy o pracy asystentki w dużej korporacji.

Filmiki, wymyślna grafika serwisu, w którym kandydat zamieszcza swoje dane; zdjęcia jak najlepszej jakości ... - czy te elementy będą przesądzać o zatrudnieniu? Według specjalistów zamiast zjednać sobie szefa, łatwo można go do siebie zrazić.

- Niewątpliwie jest to wygodniejsza forma dla pracodawcy i kandydata. Do tego kandydat dowodzi, że orientuje się w nowinkach technicznych. Na pewno oferta przedstawiona w serwisie zwiększa szanse na zatrudnienie. Trzeba jednak uważać. Nie wiem, czy poważnemu szefowi przypadnie do gustu film, w którym kandydatka jest roznegliżowana lub taki, na którym przyjmuje wymyślne pozy i właściwie widać tylko jej sylwetkę i to w podczerwieni. Jeśli decydujemy się na film, ubierzmy się jak na rozmowę kwalifikacyjną, opowiedzmy o sobie i swoich kwalifikacjach. To ma być filmowa forma CV i listu motywacyjnego. A nie rozrywkowy filmik dla znajomych - radzi Beta Kolos, doradca personalny z Lublina.

Inny doradca, Piotr Bielasiński, twierdzi, że CV w formie filmu na pewno wygląda atrakcyjnie. Przestrzega jednak, żeby szefowie nie dawali się nabrać wyłącznie na formę. Liczą się przecież kwalifikacje.

- Znam przypadek, gdy szef zatrudnił kandydata, który ogłaszał się w portalu. A odrzucił aplikację kompetentniejszej osoby, która wysłała mu zwykłe CV. Okazało się, że oferta w serwisie była przerostem formy nad treść. Piękną grafiką kandydat chciał zatuszować braki kompetencyjne, a szef dał się nabrać. Oferta w serwisie może być wizytówką kandydata, kanałem kontaktu, ale nie może przesądzać o jego zatrudnieniu – mówi Bielasiński.

Co jednak mają zrobić osoby starsze, dla których zamieszczenie aplikacji w Internecie może być kłopotliwe. Czy osoby szukające pracy powinny rezygnować z rejestracji w „pośredniaku”. Zamiast tego rejestrować się na stronie internetowej?

Specjaliści od rekrutacji przekonują, że kandydaci powinni stawiać na różnorodność - przygotowywać CV w klasycznej formie, ale też korzystać z nowinek. Osoba, która np. straciła pracę w fabryce, powinna zapisać się do „pośredniaka”. Zawsze ma szanse na szkolenia organizowane przez urząd i możliwość przekwalifikowania się.

Powinna też wertować oferty pracy w Internecie i pytać znajomych. Nie zaszkodzi też zadzwonić do firm i po prostu zapytać, czy szef nie szuka pracowników. Młodzi, którzy szukają pracy związanej z Internetem, powinni przede wszystkim pomyśleć o zareklamowaniu się w sieci. Pracodawcy właśnie w sieci szukają swych przyszłych podwładnych. Nie mogą jednak rezygnować z tradycyjnych metod szukania pracy. Studenci nie powinni omijać nawet studenckich centrów karier i pośrednictwa pracy.

- Zasada jest taka, że kandydat powinien robić wszystko, by poinformować jak największą liczbę pracodawców, że szuka zatrudnienia. Do tego celu najlepiej wykorzystać Internet. Korzystne jest wysyłanie CV, ale też filmików o sobie, zamieszczonych np. na YouTube. Nie wolno jednak przesadzić, trzeba pamiętać, że filmiki zobaczy pracodawca, a nie kolega z imprezy. Sceny rozbierane czy nazbyt wyluzowane nie wchodzą więc w grę. Warto też rozmawiać, mówić przez komunikatory, że się szuka pracy. Warto pytać na forach, czy inni wiedzą coś o rekrutacji w firmie, w której pracują. Ciągle należy pamiętać o najważniejszych zasadach pisania CV. O zaakcentowaniu umiejętności, które przydadzą się w tej konkretnie pracy. Nie piszmy o wszystkim - tylko w sposób rzeczowy o tym, co zainteresuje pracodawcę. Nie musimy podawać wieku, pokazujemy się z jak najlepszej strony. Ale pamiętajmy, że to, o czym napiszemy musi mieć odzwierciedlenie w rzeczywistości. Oferta multimedialna może pomóc, ale najważniejszy jest kandydat i to, co
potrafi. Filmiki, bogata grafika to tylko opakowanie – tłumaczy Piotr Bielasiński.

Krzysztof Winnicki

Wybrane dla Ciebie

Sezon grzewczy w Krakowie z problemami. "Mamy natłok zgłoszeń"
Sezon grzewczy w Krakowie z problemami. "Mamy natłok zgłoszeń"
Primark otworzy nowy sklep w Polsce. Szuka pracowników. Jakie zarobki?
Primark otworzy nowy sklep w Polsce. Szuka pracowników. Jakie zarobki?
Papierosy spadały z nieba na Podlasiu. Zatrzymani Białorusini i Polacy
Papierosy spadały z nieba na Podlasiu. Zatrzymani Białorusini i Polacy
Trwają kontrole na wsiach. Co sprawdzają inspektorzy?
Trwają kontrole na wsiach. Co sprawdzają inspektorzy?
Ukradła kwiaty warte 55 tys. zł. Tak się tłumaczy
Ukradła kwiaty warte 55 tys. zł. Tak się tłumaczy
Linia lotnicza się zamyka. Woziła Polaków do turystycznego raju
Linia lotnicza się zamyka. Woziła Polaków do turystycznego raju
Obiad w Warszawie za 19 złotych. Tania stołówka rusza 1 października
Obiad w Warszawie za 19 złotych. Tania stołówka rusza 1 października
Miał 18 mieszkań na wynajem. Teraz się ich pozbywa. Podał powody
Miał 18 mieszkań na wynajem. Teraz się ich pozbywa. Podał powody
Spór o zabytkową willę w Zakopanem. "Czujemy się szykanowani"
Spór o zabytkową willę w Zakopanem. "Czujemy się szykanowani"
Mówi o rozwodzie z polską polityką. A jaki majątek posiada Hołownia?
Mówi o rozwodzie z polską polityką. A jaki majątek posiada Hołownia?
Zbigniew Ziobro zatrzymany. Oto jego oświadczenie majątkowe
Zbigniew Ziobro zatrzymany. Oto jego oświadczenie majątkowe
Zabronione na balkonie. Kary za szkody sięgają tysięcy złotych
Zabronione na balkonie. Kary za szkody sięgają tysięcy złotych