Trwa ładowanie...
pracownik
22-10-2010 10:39

Wysyłają szefom wideo CV. Czasami całkiem nieprzyzwoite

Teraz osoby szukające zatrudnienie zamieszczają filmiki o sobie w Internecie. Często reklamują się pracodawcy w nieprzyzwoity sposób

Wysyłają szefom wideo CV. Czasami całkiem nieprzyzwoiteŹródło: Thinkstockphotos
d2s8kqy
d2s8kqy

Osoby szukające zatrudnienia zamieszczają filmiki o sobie w Internecie. Umieszczają wszystkie swoje dane w serwisach społecznościowych, a potencjalnemu szefowi wysyłają linka. Często też reklamują się w nieprzyzwoity sposób.

Szczególnie młodzi ludzie zapisują się w serwisach społecznościowych. Zamieszczają w nich komplet informacji o sobie, często nawet galerię zdjęć czy kopie dyplomów, referencji. Starając się o pracę, wysyłają maila do szefa lub działu rekrutacji. Umieszczają w nim link kierujący do strony z danymi. Niektórzy młodzi ludzie twierdzą, że tego typu zabiegi są już czymś oczywistym i nieodzownym.

- Zapisałam się w kilku branżowych serwisach społecznościowych, w CV podałam linki. Dokument wysłałam mailem do kilku firm. Na stronie są moje zdjęcia, zamieściłam też filmik, w którym mówię jakie mam wykształcenie, czym się interesuję. Przyszły szef może dowiedzieć się wszystkiego o mnie i to również w formie multimedialnej – twierdzi Weronika Somieszak, w przyszłym roku kończy studia architektoniczne, ale już szuka pracy.

Małgosia zamieściła w serwisie społecznościowym kopie swych dyplomów. Jak twierdzi nie obawia się o swoje dane osobowe.

- Te serwisy są dostępne dla pracodawców po zalogowaniu się, a mi bardzo zależy na pracy. Publikowanie informacji w serwisach to wygoda, szef przegląda materiały i może się zdecydować bez konieczności przeprowadzanie wielu rozmów kwalifikacyjnych. Poprzez serwis może też bez problemu komunikować się z potencjalnym kandydatem – mówi Joanna Giżewska, graficzka z Sopotu.

d2s8kqy

Kandydaci do pracy coraz częściej twierdzą, że mogą stracić szansę na zatrudnienie, jeśli nie zapiszą się w serwisie. Kandydaci prześcigają się w pomysłach. Chcą jak najatrakcyjniej zaprezentować się przyszłemu pracodawcy. Niestety zdarza się, że przesadzają. Na stronach umieszczają zdjęcia artystyczne, z imprez, a nawet takie, które mogą uchodzić za pornograficzne.

- Na filmie jestem w sukni, którą specjalnie kupiłam do tego filmu. To inwestycja, zależy mi na pracy i wiem, że jeśli dobrze się zaprezentuję, to mam szansę. Moja koleżanka na filmiku miała bardzo seksowny kostium i teraz ma pracę – twierdzi Julita Doworek, z Rudy Śląskiej, marzy o pracy asystentki w dużej korporacji.

Filmiki, wymyślna grafika serwisu, w którym kandydat zamieszcza swoje dane; zdjęcia jak najlepszej jakości ... - czy te elementy będą przesądzać o zatrudnieniu? Według specjalistów zamiast zjednać sobie szefa, łatwo można go do siebie zrazić.

- Niewątpliwie jest to wygodniejsza forma dla pracodawcy i kandydata. Do tego kandydat dowodzi, że orientuje się w nowinkach technicznych. Na pewno oferta przedstawiona w serwisie zwiększa szanse na zatrudnienie. Trzeba jednak uważać. Nie wiem, czy poważnemu szefowi przypadnie do gustu film, w którym kandydatka jest roznegliżowana lub taki, na którym przyjmuje wymyślne pozy i właściwie widać tylko jej sylwetkę i to w podczerwieni. Jeśli decydujemy się na film, ubierzmy się jak na rozmowę kwalifikacyjną, opowiedzmy o sobie i swoich kwalifikacjach. To ma być filmowa forma CV i listu motywacyjnego. A nie rozrywkowy filmik dla znajomych - radzi Beta Kolos, doradca personalny z Lublina.

d2s8kqy

Inny doradca, Piotr Bielasiński, twierdzi, że CV w formie filmu na pewno wygląda atrakcyjnie. Przestrzega jednak, żeby szefowie nie dawali się nabrać wyłącznie na formę. Liczą się przecież kwalifikacje.

- Znam przypadek, gdy szef zatrudnił kandydata, który ogłaszał się w portalu. A odrzucił aplikację kompetentniejszej osoby, która wysłała mu zwykłe CV. Okazało się, że oferta w serwisie była przerostem formy nad treść. Piękną grafiką kandydat chciał zatuszować braki kompetencyjne, a szef dał się nabrać. Oferta w serwisie może być wizytówką kandydata, kanałem kontaktu, ale nie może przesądzać o jego zatrudnieniu – mówi Bielasiński.

Co jednak mają zrobić osoby starsze, dla których zamieszczenie aplikacji w Internecie może być kłopotliwe. Czy osoby szukające pracy powinny rezygnować z rejestracji w „pośredniaku”. Zamiast tego rejestrować się na stronie internetowej?

d2s8kqy

Specjaliści od rekrutacji przekonują, że kandydaci powinni stawiać na różnorodność - przygotowywać CV w klasycznej formie, ale też korzystać z nowinek. Osoba, która np. straciła pracę w fabryce, powinna zapisać się do „pośredniaka”. Zawsze ma szanse na szkolenia organizowane przez urząd i możliwość przekwalifikowania się.

Powinna też wertować oferty pracy w Internecie i pytać znajomych. Nie zaszkodzi też zadzwonić do firm i po prostu zapytać, czy szef nie szuka pracowników. Młodzi, którzy szukają pracy związanej z Internetem, powinni przede wszystkim pomyśleć o zareklamowaniu się w sieci. Pracodawcy właśnie w sieci szukają swych przyszłych podwładnych. Nie mogą jednak rezygnować z tradycyjnych metod szukania pracy. Studenci nie powinni omijać nawet studenckich centrów karier i pośrednictwa pracy.

- Zasada jest taka, że kandydat powinien robić wszystko, by poinformować jak największą liczbę pracodawców, że szuka zatrudnienia. Do tego celu najlepiej wykorzystać Internet. Korzystne jest wysyłanie CV, ale też filmików o sobie, zamieszczonych np. na YouTube. Nie wolno jednak przesadzić, trzeba pamiętać, że filmiki zobaczy pracodawca, a nie kolega z imprezy. Sceny rozbierane czy nazbyt wyluzowane nie wchodzą więc w grę. Warto też rozmawiać, mówić przez komunikatory, że się szuka pracy. Warto pytać na forach, czy inni wiedzą coś o rekrutacji w firmie, w której pracują. Ciągle należy pamiętać o najważniejszych zasadach pisania CV. O zaakcentowaniu umiejętności, które przydadzą się w tej konkretnie pracy. Nie piszmy o wszystkim - tylko w sposób rzeczowy o tym, co zainteresuje pracodawcę. Nie musimy podawać wieku, pokazujemy się z jak najlepszej strony. Ale pamiętajmy, że to, o czym napiszemy musi mieć odzwierciedlenie w rzeczywistości. Oferta multimedialna może pomóc, ale najważniejszy jest kandydat i to, co
potrafi. Filmiki, bogata grafika to tylko opakowanie – tłumaczy Piotr Bielasiński.

Krzysztof Winnicki

d2s8kqy
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2s8kqy

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj