Trwa ładowanie...

Zakupy cię uleczą! Pod warunkiem, że... jesteś zdrowy

Zapomnij o melisie, wizycie w spa czy prozacu. Jeśli chcesz się uspokoić i zrelaksować, idź na zakupy - coraz częściej można usłyszeć, jak firmy i sklepy namawiają klientów na retail therapy. Ale eksperci ostrzegają: to terapia dla ludzi bez problemów.

Zakupy cię uleczą! Pod warunkiem, że... jesteś zdrowyŹródło: Silesia City Center
dydahe2
dydahe2

To, co dotąd traktowano jako ciekawostkę, ma teraz poparcie naukowe: zakupy leczą. Choć pierwsze wzmianki na temat kupowania jako formy lekarstwa pojawiały się już 30 lat temu, to dopiero niedawno sprawę przeanalizowano dokładnie.

Naukowcy z Uniwersytetu Michigan udowodnili, że sam proces dokonywania zakupów ma działanie uspokajające i zmniejsza stres. W jednym z eksperymentów badanym pokazano film, w którym umiera bliski przyjaciel małego chłopca. Następnie połowa widzów dostała 100 dolarów i miała kupić cztery z dwunastu produktów. Druga grupa miała wybrać cztery darmowe produkty z tych samych 12. Następnie wszystkim zbadano poziom smutku. Okazało się, że lepsze samopoczucie mają ci, którzy kupowali, niż ci, którzy tylko wybierali.

Psychologowie stwierdzili, że to nie chęć posiadania poprawia nam nastrój. Efekt katharsis wynika z samego procesu zakupowego. Możliwość wyboru i decydowania przywraca nam kontrolę nad sobą samym, uspokaja i odstresowuje. Nie zbadano niestety, jak długotrwały jest to efekt.

Naukowcy z amerykańskiego uniwersytetu Penn State stwierdzają, że w obecnych czasach większość zakupów nie wynika z potrzeby zaspokajania naszych podstawowych potrzeb, ale właśnie z zakupowej terapii. Ich zdaniem aż 62 proc. dokonywanych w Stanach Zjednoczonych zakupów nosi takie cechy.

dydahe2

W kwietniu badania społeczne na ten sam temat wykonało też centrum handlowe Silesia City Center. Aż 57 proc. Polaków przyznało, że zdarza się im iść na zakupy tylko po to, by polepszyć sobie w ten sposób nastrój. Dużo częściej robią to kobiety. Wśród nich odsetek nieświadomie korzystających z zakupowej terapii wynosi aż 72 proc.

- Coraz częściej Polacy robią spontaniczne zakupy pod wpływem nastroju. Już dziś stanowią one blisko 30 proc. wszystkich dokonywanych zakupów. Pod tym względem zaczynamy doganiać Brytyjczyków, Amerykanów i Japończyków, którzy zakupy traktują, jak formę relaksu i odskoczni od codzienności - przekonuje Ewa Marcinek, dyrektor Silesia City Center.

Z sondy przeprowadzonej przez to centrum handlowe wynika, że wśród Polaków nastrój poprawiamy sobie kupując ubrania i buty - 34 proc., na drugim miejscu są kosmetyki - 21 proc., a dalej biżuteria - 18 proc. Mniej zbawienny wpływ na nastrój mają zakupy dodatków, sprzętu elektronicznego, książek, płyt, gier i jedzenia. Czy centra handlowe stają się więc substytutami poradniami psychologicznymi?
- Tak nam się tylko wydaje. Świat konsumpcji daje złudzenie, że jest nam lepiej. I to na krótka metę. To jak z wypiciem setki wódki. Pomoże zapomnieć, ale rano będzie i problem, i kac - mówi dr Agata Gąsiorowska, psycholog ekonomiczny z SWPS Wrocław.

Jak dodaje, retail therapy staje się ważne nie tylko dla konsumentów, ale także firm. Te chcąc sprzedać swój produkt muszą przecież zrezygnować z komunikowania, że ich towar jest komukolwiek potrzebny. Zamiast tego w reklamach mówią o emocjach, podkreślając, że brak zakupu ich towaru będzie wiązać się z gorszym samopoczuciem. To dlatego papier toaletowy jest sprzedawany jako dający poczucie "bezpieczeństwa". Jakiego? To już mniej ważne.

dydahe2

Część firm wprost komunikuje, że u nich można skorzystać z terapii zakupami. Robi tak na przykład linia lotnicza Emirates.
- W mieście znanym jako raj konsumenta Terminal 3 linii Emirates zapewnia całkowicie nowy wymiar wrażeń podczas zakupów w strefie bezcłowej - głosi informacja zatytułowana "Terapia zakupowa" na stronie internetowej przewoźnika, który w ten sposób zachęca do odwiedzenia centrum handlowego na lotnisku w Dubaju.

Dr Agata Gąsiorowska twierdzi jednak, że wykorzystywanie sformułowania terapia zakupowa albo retail theraphy to nadużycie, bo coś takiego nie istnieje. Coraz częstszy jest natomiast zakupoholizm, czyli kupowanie kompulsywne.

Nie ma badań pokazujących, ile osób w Polsce jest od zakupów uzależnionych. Cały problem polega na tym, że trudno wyznaczyć wyraźną granicę: choroba a norma. Tak jak trudno stwierdzić czy idziemy na zakupy, czy na tzw. retail therapy. W Stanach Zjednoczonych szacuje się, że problem z kupowaniem kompulsywnym może mieć 7-8 proc. społeczeństwa.

dydahe2

Z badań TNS Global dla platformy rabatowej Ebates.com wynika, że 19 proc. Amerykanów na zakupy idzie tylko dlatego, że miało zły dzień w pracy. 15 proc. robi to pod wpływem złej wiadomości, 12 proc. z powodu kłótni.

- Nie ma nic złego w kupieniu sobie raz na jakiś czas rzeczy, która jest nam niepotrzebna. Wizyta w centrum handlowym, gdy mamy gorszy dzień, nie jest też niczym złym. Trzeba jednak znać granicę. Terapia zakupowa może być formą terapii, ale tylko dla ludzi bez problemów - podsumowuje dr Gąsiorowska.

dydahe2
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dydahe2