Zakupy w sieci mogą być bardzo drogie

Polacy, którzy często dokonują zakupów na jednym z największych portali aukcyjnych na świecie - eBay, muszą być bardzo ostrożni. Platforma handlowa wprowadziła usługę, która z jednej strony ułatwia zakupy, ale z drugiej bardzo podnosi ich koszty.

Zakupy w sieci mogą być bardzo drogie
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

27.09.2013 | aktual.: 30.09.2013 07:59

Amerykański serwis wprowadził system, który miał przynieść rozwiązanie problemu, jakim była niechęć Amerykanów do wysyłania paczek na inne kontynenty. Usługa "The Global Shipping Program" (polska nazwa to "Program wysyłki międzynarodowej") działa w ten sposób, że produkty sprzedawcy, który bierze w nim udział, są widoczne dla klientów na całym świecie. Jeśli ktoś spoza Stanów kupi przedmiot na takiej aukcji, to sprzedawca wysyła go do centrum w USA, które potem wysyła za granicę kraju oraz zajmuje się sprawami cła i podatków.

- Problem polega na tym, że zasady działania systemu nie są przejrzyste - mówi pan Janusz, który miał pecha zrobić zakupy u sprzedawcy uczestniczącego w programie.

Przyznaje on, że zgubiła go rutyna i przyzwyczajenie do poprzedniego systemu, ale zauważa też, że serwis w niedostateczny sposób informuje o nowych zasadach aukcji. - Gdy wyświetlają się rezultaty wyszukiwania, podana jest cena produktu i cena wysyłki. Opłaty importowe nie są wyświetlane - zauważa nasz czytelnik. Jak relacjonuje, pojawiają się one dopiero w treści oferty, a jednocześnie aukcje uczestniczące w programie są oznaczone informacją w boksie "brak dodatkowych opłat importowych".

- Teoretycznie to prawda, bo jak się zapłaci raz takie opłaty, to potem urzędnicy nie mogą domagać się uiszczenia cła, VAT-u itp. Tyle że ja i tak nigdy nie płaciłem niczego takiego. Przed zakupem przejrzałem pobieżnie zasady programu i myślałem, że to jakaś kampania reklamowa albo jedna z opcji przesyłki do wyboru, ponieważ koszty wysyłki międzynarodowej i opłaty importowe miały podobną wysokość - pisze polski kupujący.

Okazuje się, że opłaty w "Programie wysyłki międzynarodowej" są bardzo duże. Nasz czytelnik podsumowuje, że jest zmuszony teraz zapłacić dwa razy więcej niż wynikało to ze standardowego cennika sprzedawcy. Zamiast 18 dol. będzie musiał wydać 32 dol, czyli prawie 100 zł.

To nie wszystko. Pitney Bowles, firma odpowiedzialna za wysyłkę poza granice Stanów, otwiera paczki zapakowane przez nadawców, sprawdza towar, o czym klient na początku nie jest w ogóle informowany, pakuje go ponownie i dopiero wtedy wysyła. W sieci pojawiło się sporo krytycznych uwag, zwracających uwagę na to, że paczki przychodziły do adresatów w złym stanie. W niektórych przypadkach były one zapakowane gorzej, mniej starannie, niż zrobił to sprzedawca.

Pan Janusz po dokonaniu pechowej transakcji trafił na wideo w serwisie YouTube, na którym Amerykanin mieszkający w Japonii skarżył się na to, w jakim stanie dostał paczkę. Mężczyzna opisuje, jak z jego przepakowanego zamówienia wyciągnięto nadmiar zabezpieczenia, by było lżejsze. Następnie paczka została wysłaną najtańszą możliwą opcją bez dodatkowego ubezpieczenia i bez podania wartości przesyłki, co powoduje, że nie jest zgłaszana do oclenia.

- Do tego skontaktowanie się z firmą wysyłkową oraz z samym eBayem jest niemal niemożliwe przez źle skonstruowany system pomocy, który nakłania raczej do rozwiązywania sporów na drodze sprzedawca-kupujący - napisał nam rozgoryczony pan Janusz. - Niestety jest to niewykonalne, bo pojawia się trzecia strona - dodaje.

To nie koniec problemów, na które możemy trafić. System jest tak skonstruowany, że niemożliwe jest wysłanie np. trzech przedmiotów zamówionych przez tego samego klienta jedną paczką. Za każdą aukcję musi być wystawiony oddzielny rachunek, który jest przygotowywany przez system i dołączany do paczki. Sprzedawca zmuszony jest do wysłania trzech oddzielnych paczek, co znacznie zwiększa koszty po stronie kupującego. Co więcej, Amerykanie wystawiający przedmioty na aukcjach są automatycznie przypisywani do nowego programu. Aby w nim nie uczestniczyć i nie narażać kupców na wysokie koszty, a siebie na negatywne komentarze, muszą wyrazić chęć rezygnacji.

Wprowadzony system miał ułatwiać zakupy i do nich zachęcać, ale obecnie tylko naraża na dodatkowe koszty. Z wrażeń przynajmniej części jego użytkowników wynika, że to wszystko bez znaczącej poprawy jakości usług.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (77)
Zobacz także