"Zarabiam 7-8 tys.". Kierowcy mówią, czemu brakuje chętnych do pracy

Polskie miasta zmagają się z deficytem kierowców miejskich autobusów. Najgorsza sytuacja jest w Gdyni, gdzie w ostatni piątek ze względu na brak rąk do pracy w zajezdniach musiało zostać wiele pojazdów. - To trudne zajęcie - przyznaje w rozmowie z WP Finanse jedna z przedstawicielek tego zawodu.

autobus tramwaj warszawa ztm komunikacja miejska transport publicznyAutobus miejski w Warszawie
Źródło zdjęć: © money.pl | Rafał Parczewski
Adam Sieńko

Wszystko zaczęło się w ubiegłą środę. Serwis trojmiasto.pl donosił, że na ulice Gdyni nie wyjechało 34 z zaplanowanych łącznie 294 autobusów i trolejbusów. Dwa dni później nie udało się zrealizować aż 50 kursów.

Gdynia nie jest w tej kwestii odosobniona. O potrzebach związanych z rekrutacją nowych pracowników mówiły w ostatnich miesiącach m.in. MPK Łódź i MPK Kraków. Wiele innych miast, jak Warszawa czy Toruń nie sygnalizuje może dużych braków kadrowych, prowadzi za to ciągłą rekrutację nowych osób.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Spytaliśmy młodych. Wiedzą, ile kosztują prąd, benzyna czy iPhone?

Skąd tak duże problemy w znalezieniu kandydatów? Prezes działającego na Śląsku Przedsiębiorstwa Komunikacji Metropolitalnej Piotr Rachwalski tłumaczył na początku roku we wpisie na Facebooku, że wbrew pozorom problemem nie są wyłącznie pieniądze.

Przynajmniej nie tylko. Ale jak widzę w wielu firmach zwłaszcza w dużych miastach ten rzekomy brak jest wygodnym alibi, by nic nie robić - krytykował miejskie spółki Rachwalski.

Kierowcy autobusów o swojej pracy

O realiach pracy w miejskich zakładach komunikacji rozmawialiśmy z kilkoma warszawskimi kierowcami. Pierwsza uwaga? Oficjalne zarobki są czasami pomniejszane o kary umowne. Można je dostać za zbyt szybkie odjechanie z przystanku (więcej niż 2 minuty względem rozkładu jazdy) lub niewłaściwy ubiór. Bywa, że kary są bardzo dotkliwe.

Nie trzeba wiele. Moja koleżanka została ukarana utratą premii rocznej i brakiem awansu. Poszło o to, że nie położyła "desek" (tablic z rozkładem jazdy - przyp. red.) z przodu autobusu. Podczas awarii wyświetlacza muszą one znajdować się w tym miejscu - tłumaczy nam kierowczyni autobusu miejskiego z Warszawy.

Nasza rozmówczyni dodaje, że świetnie rozumie osoby, które nie chcą pracować w komunikacji miejskiej. - To trudne zajęcie. Zaczęłam dzisiaj pracę o 4.00 rano (kobieta zerka na zegarek), teraz dochodzi teraz 12.00. Uwierzy pan, że to moja pierwsza przerwa dzisiaj? W teorii powinnam odpocząć 10 minut po każdym kursie. Rozkład jest jednak tak napięty, że przerwa wypada mi w trasie. A zmiana kończy się dopiero o 14.00 - wzdycha.

- Wszystko zależy od brygady. Niektórzy jeżdżą 6-7 godzin dziennie, inni nawet 10 albo 11 - precyzuje nam inny kierowca. Jego zdaniem do pracy w roli kierowcy autobusów miejskich zniechęcają Polaków przede wszystkim "rozrzucone" godziny pracy.

Ludzie mają znajomych, rodziny, zainteresowania. A tutaj można zacząć pracę o 4.00 i skończyć o 14.00, ale można też zacząć ją o 17.00 i jeździć do 1.00 w nocy - tłumaczy nam stołeczny kierowca.

Ile zarabia kierowca autobusu?

On sam z zarobków jest zadowolony. - Podstawa to 6200 zł brutto, ale w praktyce zarabia się zdecydowanie więcej - podkreśla. - Ja sam mam w granicach 7-8 tys. zł miesięcznie na rękę - precyzuje.

Z czego składa się ta kwota? Poza wynagrodzeniem podstawowym kierowcy mogą liczyć na premie frekwencyjne i motywacyjne. Dodatkowe pieniądze można także zarobić biorąc kursy, na których brakuje kierowców. Jak słyszymy, często zdarza się to w weekendy, ze względu na to, że większość pracowników komunikacji zbiorowej woli pracować od poniedziałku do piątku. Ekstra płatne są także "nocki", za które pracodawca płaci o 20 proc. więcej względem normalnej stawki.

Inna sprawa, słyszymy, że osób chętnych do jazdy nocami, szczególnie w weekendy, brakuje. - Jeżeli w tej pracy ma się zdarzyć jakaś nieprzyjemna sytuacja, to jest duża szansa, że będzie to miało miejsce właśnie wtedy. Pijani pasażerowie wciskają przycisk "na "żądanie" w ostatniej chwili, a potem robią awantury, że kierowca się nie zatrzymał. Na pętlach trzeba czasem przeganiać bezdomnych, którzy nie chcą opuścić pojazdu - opowiada.

Praca kierowcy to wbrew pozorom praca z klientem - śmieje się.

Adam Sieńko, dziennikarz WP Finanse i money.pl

Źródło artykułu: WP Finanse

Wybrane dla Ciebie

Nowa usługa w popularnej sieci. Ma być dostępna w każdym sklepie
Nowa usługa w popularnej sieci. Ma być dostępna w każdym sklepie
Zabytek oddany za złotówkę i odkupiony za miliony. Historia wieży z Mazur
Zabytek oddany za złotówkę i odkupiony za miliony. Historia wieży z Mazur
Rok się nie skończył, a limit na ścieki tak. Kłopot pod Poznaniem
Rok się nie skończył, a limit na ścieki tak. Kłopot pod Poznaniem
Zapłacił za węgiel. Sklep nagle zniknął. Policja ostrzega
Zapłacił za węgiel. Sklep nagle zniknął. Policja ostrzega
Czy do łosi będzie można strzelać? Resort rolnictwa komentuje
Czy do łosi będzie można strzelać? Resort rolnictwa komentuje
Tony truskawek z Egiptu z zakazem wjazdu. Oto co wykryły służby
Tony truskawek z Egiptu z zakazem wjazdu. Oto co wykryły służby
Koniec sporu o kebaba. Turcy wycofali wniosek z UE
Koniec sporu o kebaba. Turcy wycofali wniosek z UE
Skarbówka wyprzedaje auta. Wśród nich kultowa toyota za 8 tys. zł
Skarbówka wyprzedaje auta. Wśród nich kultowa toyota za 8 tys. zł
Pierwszy taki autobus na cmentarzu. To pomysł Polaków
Pierwszy taki autobus na cmentarzu. To pomysł Polaków
Przemyt warty 76 tys. zł. Oto co znaleźli w przesyłkach kurierskich
Przemyt warty 76 tys. zł. Oto co znaleźli w przesyłkach kurierskich
4 minuty przerwy w pracy i sygnał do szefostwa. Amazon odpiera zarzuty
4 minuty przerwy w pracy i sygnał do szefostwa. Amazon odpiera zarzuty
"Złote kolby" niszczą maszyny rolników. Straty sięgają 100 tys. zł
"Złote kolby" niszczą maszyny rolników. Straty sięgają 100 tys. zł