Zator w największych portach Ameryki. "Niczym zablokowana autostrada"

Wywołany pandemią boom zakupowy i kryzys w łańcuchu dostaw doprowadził do bezprecedensowych zaległości statków unoszących się na morzu i wysokich stosów kolorowych kontenerów zapychających całą stocznię.

Okres świąteczny w portach Long Beach i Los Angeles to najgorętszy czas w całej branży żeglugowej w Ameryce. Jednak ten rok jest wyjątkowy. Kryzys w globalnym łańcuchu dostaw może trwać jeszcze dwa lata, ostrzegają eksperci, a to widać na przykładzie amerykańskich portów.

Wewnątrz portu tysiące pracowników pracują przez całą dobę, aby rozładować zalegające na każdym metrze kwadratowym kontenery jeden po drugim. Następnie telewizory, rowery czy materiały medyczne przenoszone są do pociągów i czekających kierowców ciężarówek.

Ostatni kwartał roku jest zawsze pracowity. Kończy się lato, z nim kostiumy kąpielowe i leżaki, a chwilę później wchodzisz w czas przedświątecznej gorączki i nagle pojawiają się tysiące kontenerów do rozładowania – powiedział w rozmowie z "The Guardian" szef miejscowego związku zawodowego

Gorączkowy sezon świąteczny kończy bezprecedensowy rok dla żeglugi morskiej. Rosnąca sprzedaż konsumencka, niedobory pracowników i spowolnienie głównych węzłów transportowych podczas pandemii spowodowały kryzys w globalnym łańcuchu dostaw, który skutkuje wzrostem kosztów i niedoborem towarów czy kontenerów. W czerwcu port w Los Angeles jako pierwszy na półkuli zachodniej przetworzył 10 mln jednostek kontenerowych w okresie 12 miesięcy.

Miesiąc po miesiącu kompleks regularnie odnotowuje rekordową liczbę statków towarowych, które czekają na pobliskich wodach. Zaległości, które pozostawiły niektóre statki na wodach poza portami przez wiele tygodni, wytwarzając zanieczyszczenia, stwarzają wyzwania zarówno dla konsumentów, jak i sprzedawców detalicznych, szczególnie w okresie świątecznym.