Złodzieje dzieci

Dzieci występują już w większości komercyjnych reklam polskiej telewizji.

Złodzieje dzieci
Źródło zdjęć: © Rzeczpospolita | Rzeczpospolita

17.12.2014 | aktual.: 17.12.2014 16:36

Kręcą się koło nas na długo przed urodzeniem. Oplatają jak trujący bluszcz. Polityka i telewizja - najwięksi lodziarze. Złodzieje dusz. Człowiek bez duszy jest pacynką na sznurku. Dzieci z podmienioną duszą nie będą już nasze. Dzieciom pozbawionym nas, zdanym na pastwę oszustów, grozi katastrofa.

A w łóżeczku, w wózeczku, w foteliku, na kocyku od pierwszych chwil życia leży mały, wielki psycholog i obserwator. System informatyczny samoładujący się z każdą, przebytą chwilą doświadczeń. Począwszy od pierwszego sukcesu umysłowego - iskrzenia na łączu, czyli inauguracyjnemu skierowaniu oka na własną rączkę. Powstawanie siatki nowych połączeń neuronowych w mózgu człowieka jest żywiołowym cudem.

Dziecko patrzy. Ileż razy łapiemy na sobie szeroko otwarte oczy obserwującego nas, zastygłego w skupionym milczeniu malucha. I nieruchomieje ręka, która uszczyknęła właśnie odrostek kaktusa na rozmnożenie.

Albo te pytania.

- Mamusiu, dlaczego się uśmiechasz?

- Ja się uśmiecham? - dziwisz się, wybudzona z zamyślenia.

Dziecko wie o ludziach, tak jak o domowych schowkach na łakocie, więcej, niż przypuszczamy. Szkolne wypracowanie o mamie zaliczam do swoich najbardziej zdumiewających i pouczających lektur. Dziś berbeć w pampersie zaprowadził mnie niepytany we właściwy kąt. Wskazał moją zgubę paluszkiem i powiedział: „Nie ma". Szukałam porzuconego w nagłym zaaferowaniu aparatu foto. Dzieci chłoną świat z pasją najpilniejszego ucznia.

Dzieci wyciągają wnioski. W sklepie wyładuje ci taki wspaniałościami swój koszyk, opróżniasz go więc, zostawiając co nieco na pocieszenie. Odchodzisz od kasy, dumna ze swojej stanowczości, a mały spryciarz skacze z radości i bije brawo.

- Hura! Zastosowałem radę z tej książki „Kapitalizm dla dzieci". Gdybym zwyczajnie prosił, to byś mi tyle nie kupiła.

Dzieci wcielają swoje wnioski w życie.

Dzieci są cennym towarem. Kradzież Dzieci Zamojszczyzny przez Niemców jest przykładem prawidła ekonomii i historii. Polskie sześciolatki zmuszone są ekspresowo odbyć cykl podstawówki, ponieważ zawodówki niemieckie stoją pod parą i mierzi je deficyt pociągowej biomasy. Anglicy XXI wieku życzą sobie, by dzieci gastarbeiterów zamieszkały w Wielkiej Brytanii. Chcą mieć pewność, że nie czmychnie im sprzed nosa sposobność do zyskania gotowej biomasy niezłego gatunku. Ekstra pożytek z siły roboczej na bliskie jutro. Potomkowie nazistów zachodzą w tym czasie w głowę, jak by tu urządzić totalitarny przymus przerabiania na Niemców takich dzieci drogą nakazu rozmawiania w domu tylko po niemiecku. Panie Orwell, skąd pan to wszystko wiedział?

Dzieci są łatwymi ofiarami hochsztaplerów. Stąd umizgi do młodych. Przechwałki, która z partii cieszy się u nich powodzeniem. Trzymanie oka kamery na grupkach niechlujnych starców podczas demonstracji przeciw establishmentowi jest oklepanym chwytem medialnej manipulacji lizisłupsków władzy. Dzieci są wymarzonym elektoratem, stąd i wojenki o obniżenie wieku wyborców. Starych wyg byle czym nie zmamisz. Podlotki są kusząco naiwnym stadium człowieka.

Dzieci są przyszłością ekonomii, polityki i historii. Chce się ich do dyspozycji jak najwięcej. Dzieci cudzych, których los ma się w słupsku. W krajach dzikich i totalitarnych nie ma dla nich litości.

Ministerstwo Oświaty i Wychowania zamieniono podstępnie na Ministerstwo Edukacji Bez Oświaty i Wychowania Z Wyjątkiem Ambicji Wychowywania w Dziedzinie Słupska. Zgodnie z tym trendem, chwilowy choćby kontakt z polską telewizją jest lawiną zniszczenia spuszczaną na dzieci bez granic i skrępowania. Jakby sejmowi posłowie nie mieli przynajmniej własnych dzieci, ani wnuków. Jakby nie było Rady Etyki Mediów, tak empatycznej wobec entuzjastów pokracznego, kompromitującego polską sztukę kiczu na Placu Zbawiciela. Jakby Rzecznik Praw Dziecka zbiegł do Archangielska. Dzieci nie są w Polsce święte. Przy wszystkich wobec nich zaniechaniach są deprawowane także co kwadrans przez reklamy z udziałem rówieśników.

Reklamy telewizyjne z udziałem dzieci gwałcą szczególnie ich psychikę. Kradną dzieciom duszę, rozum, wartości. Ta fala wzbierała od jakiegoś czasu. Teraz przybrała rozmiary kryminalne. Dzieci występują już w większości komercyjnych reklam polskiej telewizji. Jest oczywiste, że nikt tak nie przekona dziecka jak inne dziecko. Nikt nie potrafi wywrzeć tak skutecznej presji na dorosłego jak dziecko - wielki konsument. W cywilizowanym prawodawstwie sile dziecięcej perswazji w kwestii zakupów stawia się tamy.

W Polsce, na przykład, dzieci mają zmusić mamę do przyrządzania potraw i wypieków z chemicznych ekstraktów. I mniejsza już o złe wzorce żywienia, szkody zdrowotne. O to, ile buraków może zmieścić się w torebce proszku. Najgorsze są szkody psychiczne ponoszone w konsekwencji tego handlowego procederu. Jeżeli dzieci przekonuje się, że nabycie towarów z reklam jest podstawą rodzicielskich uczuć, dobrej, domowej atmosfery i ich udanego życia, to w takiej szkole konsumpcji wtłacza się frustrację, praktykę szantażu wobec dorosłych, niszczenie autorytetów i międzypokoleniowej więzi. Gdzie biada złym rodzicom, którzy nie wiedzą, co jest w życiu najlepsze i marny jest los tych, którzy dają niemodne prezenty. Jeszcze boleśniejszy bicz kręcą na siebie ci, którzy się do takiej perswazji stosują.

Reklamowe brządce uświadamiają dziś we wszystkich kwestiach skarykaturowanych dorosłych, również w sprawach niedziecięcych. Najukochańsi rodzice mają zaciągać bankowe kredyty, by spełnić marzenia dzieci. Dzieci z reklam mają rację, nawet jeżeli po trzykroć jej nie mają. W reklamie firmy ENEA, w celu zwabienia klientów do dostawcy elektryczności, dziecko drwi z nauczyciela. Górujący nad dorosłym klient firmy, lat około dziesięciu, ośmiesza nauczyciela sprostowaniem, że w gniazdku mamy do czynienia z prądem stałym, jak stawka ENEI. Tę pigułę bzdur i niegodziwości dzieci utrwalą sobie na całe życie wraz z nauką buntu i tego, że zdanie nauczyciela nie ma znaczenia, jeśli nawet mówi prawdę. Wszczepia się to w mózgi co piętnaście minut.

Symbolem przekroczenia granic etyki reklamy w Polsce jest porażający chamstwem spot o fajerwerku ze słupska niesfornego misia Pluszsz. Trudno uwierzyć, że szlachetnej Telewizji Trwam wlepiono 50 tysięcy kary za to, co nie było, ale MOGŁO być powiedziane na temat groteskowej protezy talentu zwanej tęczą. Mimo, że złożyć się na nią musi kilkaset tysięcy ubogich obywateli i nie wyłuskuje się jej z kieszeni kupczyka, którego stać na milionową promocję kosztem destrukcji społecznej.

Antydziecięce reklamy przedświąteczne kradną w celu merkantylnym także bajeczny koloryt Gwiazdki, choć będąc antytezą chrześcijaństwa, są wrogim szabrem, perfidnym podczepieniem się zła pod wartości.

Nie widzę ratunku nad bojkot produktów reklamowanych przez dzieci. Jeżeli ta sprawa nie interesuje prokuratorów, sądów, Sejmu, Senatu, Ministerstwa Edukacji, etyków mediów, rzeczników - nie ma innej rady. Wyliczam: Plus, ENEA, Orange, Biedronka, Rafaello, Sklepy Euro, Winiary ...

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)