Znalezienie pracy graniczy z cudem

Niepewność panuje w firmach, jest mniej pieniędzy na walkę z bezrobociem, a inwestorów w wielu regionach nie widać.

Znalezienie pracy graniczy z cudem

27.04.2012 | aktual.: 27.04.2012 15:59

Na Mazurach, Podlasiu i w regionie świętokrzyskim na jedno miejsce pracy oferowane w urzędzie przypada ponad 100 osób bezrobotnych.

Niepewność panuje w firmach, jest mniej pieniędzy na walkę z bezrobociem, a inwestorów w wielu regionach nie widać. To wszystko ma wpływ na spadek ilości ofert pracy. Miesiąc temu było ich w pośredniakach prawie o 5,5 tys. mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Według GUS stopa bezrobocia w lutym wynosiła 13,5 proc. Od stycznia wzrosła o 0,3 proc., od grudnia ub. roku – o 1 proc. Ale już w marcu zanotowano jej spadek do 13,3 proc. Liczba osób zarejestrowanych w urzędach pracy zmniejszyła się o 26,3 tys.

Liczby straszą

21 proc. na Warmii i Mazurach, o połowę mniej (10 proc.) w Wielkopolsce – tak według „Dziennika Gazety Prawnej” wyglądały dane dotyczące stopy bezrobocia w marcu br. W końcu poprzedniego miesiąca bez pracy pozostawało 2,14 mln zarejestrowanych osób. Przyczyn należy upatrywać zarówno w kraju, jak i poza jego granicami. Pracodawcy wciąż lękają się światowego kryzysu.

Gwałtowne załamanie rynku mogłoby grozić utratą dużej części zamówień. A w konsekwencji – koniecznością płacenia pracownikom, na których pracę brak zapotrzebowania. Firmy wolą dmuchać na zimne i na razie nie zatrudniać, nawet jeśli nowi pracownicy by się przydali.

– Przełożenie jest proste: jedynie rozwój gospodarki wymusi na pracodawcach tworzenie nowych miejsc pracy. Aby w jakiejś mierze poprawić obecną sytuację, trzeba aktywizować, udoskonalać sferę pośrednictwa pracy, doradztwa zawodowego – mówi dr Grażyna Spytek, ekspert Departamentu Dialogu Społecznego i Stosunków Pracy PKPP Lewiatan.

Spadek ilości ofert łączy się też z mniejszymi funduszami na walkę z bezrobociem. W tym roku na wsparcie bezrobotnych chcących założyć firmę, na szkolenia, na nowe miejsca pracy itp. działania znalazło się w budżecie 3,4 mld zł. Tymczasem dwa lata temu – o połowę więcej.

Są województwa, w których znalezienie posady za pośrednictwem PUP graniczy z cudem. Na Mazurach, Podlasiu i w regionie świętokrzyskim na jedno miejsce pracy oferowane w urzędzie przypada ponad 100 osób bezrobotnych. W południowo-zachodnich regionach kraju ta relacja jest stosunkowo najlepsza – na jedno miejsce ok. 30-35 osób.

Ale tam z kolei stopa bezrobocia rośnie szybciej. Według danych GUS, w ostatnich trzech miesiącach nie było województwa, w którym bezrobocie by malało (w skali roku już tak, zmalało w siedmiu). Ale najszybciej liczba bezrobotnych rosła w Wielkopolsce, na Dolnym Śląsku i w woj. lubuskim.

Chcemy wyjechać czy nie chcemy?

Jednym z czynników utrudniających walkę z bezrobociem w skali kraju jest też mała mobilność poszukujących pracy. Portal Pracuj.pl podaje tegoroczne dane. Wynika z nich, że nawet nie co trzeci ankietowany wyraził gotowość przeprowadzki „za etatem”. To oznacza spadek gotowych wyjechać za pracą aż o blisko jedną czwartą, czyli o 10 proc., w ciągu zaledwie dwóch lat!

Czy oznacza to, że bezrobotni, w tym młodzi, których 25 proc. pozostaje bez pracy, nie chcą pracować? Bynajmniej. Przyczyna bierności leży gdzie indziej. Płace są często zbyt niskie, by dało się wyżyć z dala od domu, tam, gdzie praca jest. Zarobek, nieprzekraczający najczęściej 2 tys. zł, w trzech czwartych pochłaniają opłaty za samo wynajmowane mieszkanie.

Innym problemem poruszanym na forach internetowych, choć nie wiadomo, na ile poważnym, jest zasklepienie polskich lokalnych środowisk. Kto wyjedzie za pracą, powinien się liczyć z niechętnym przyjęciem. Może dostać jasny przekaz: zabiera miejsce komuś miejscowemu. Nawet wysokie kwalifikacje i przydatność w firmie często nie zmieniają tego stanu rzeczy. To z pewnością problem wymagający dokładniejszego zbadania.

- Jesteśmy społeczeństwem tradycyjnym, niezbyt chętnym do przemieszczania się. To na pewno nie pomaga nam w znalezieniu pracy – uważa dr Grażyna Spytek. – Z drugiej strony, skala emigracji ostatnich lat wskazuje, że potrafimy odnaleźć się za granicą, w odmiennych warunkach kulturowych.

Problemy z adaptacją są jednak specyficzne. Właściwie każdy z nich należałoby rozpatrywać indywidualnie. Ma na nie wpływ wiele czynników. Oczywiście może się zdarzyć, że ktoś nie zaadaptuje się w innym mieście w swoim kraju, a doskonale poradzi sobie np. w Anglii.

Bezrobocie zostanie z nami

Jedno jest pewne: nie ma co liczyć, że w jakimś regionie, dotąd pozbawionym inwestycji, coś się szybko zmieni na lepsze. Ściana wschodnia czy Podlasie nie przyciągną nowych firm, więc miejsc pracy nie przybędzie. Inwestorów odstrasza mizerna infrastruktura, np. brak dróg, co w połączeniu z niepewną sytuacją gospodarki światowej daje taki a nie inny stan rzeczy. Kłopoty z bezrobociem są i pozostaną stałym elementem naszej rzeczywistości.

Można tylko się pocieszać, że przewidywania na dłuższy okres nie są jakoś szczególnie pesymistyczne. To już reguła, że po okresie zimowym, gdy stopa bezrobocia wzrasta, na rynku pracy następuje okres ożywienia. Sezon przynosi więcej ofert w budowlance, w usługach, rolnictwie i turystyce. W tym roku dodatkowym bodźcem będzie największa impreza sportowa organizowana kiedykolwiek w Polsce.

MPiPS przewiduje, że pod koniec roku stopa bezrobocia będzie niższa o 1 proc. niż obecnie – ma sięgać 12,5 proc. W tym miejscu można też przypomnieć, że w końcu 2010 roku stopa bezrobocia rejestrowanego była niemal taka sama, wynosiła 12,4 proc. Tyle możemy skorzystać na Euro 2012.

TK

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)