Zobacz, gdzie wypożyczyć narty. Na stoku drożej niż w Warszawie

Największe różnice cenowe są oczywiście między polskimi, a alpejskimi kurortami. Co jednak może zaskoczyć, bardzo dużo można oszczędzić jadąc z nartami wypożyczonymi we Wrocławiu czy Warszawie do Czech.

Zobacz, gdzie wypożyczyć narty. Na stoku drożej niż w Warszawie
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com | Ververidis Vasilis
Krzysztof Janoś

20.01.2019 | aktual.: 29.01.2019 10:34

Pożyczać czy wreszcie kupić? Dla dorosłych, czy może dla tych młodszych też? Do tych podstawowych pytań, które stawiają sobie okazyjni narciarze, dochodzi kolejne. Wypożyczać w swoim mieście, czy jednak na stoku?

To pytanie oczywiście zadawać mogą sobie tylko ci, którzy mieszkają w dużych metropoliach. Bo tylko tam, poza górami, funkcjonują wypożyczalnie sprzętu narciarskiego. W związku ze zbliżającymi się feriami postanowiliśmy rzecz bardzo dokładnie sprawdzić.

Jasna Chopok. Po słowackiej stronie Tatr

Do celów tego zestawienia bierzemy pod uwagę wypożyczenie nart na tydzień. Porównywać będziemy ceny zestawów (buty, kijki, narty) dla dzieci i dorosłych w największych wypożyczalniach.

Standardem wypożyczalni w dużych, oddalonych od gór miastach jest fakt, że nie płaci się za dzień, w którym wypożycza się narty i je oddaje. Zatem przy dobrej organizacji można zapłacić tylko za dni spędzone na stoku.

We Wrocławiu zapłacimy za zestaw 158 zł (dla dzieci) i 189 zł (dla dorosłych). Tak niska cena związana jest z faktem, że za siódmy dzień wypożyczenia już nie płacimy. A przy wypożyczeniu na więcej niż 5 dni dostajemy jeszcze 10 procent zniżki.

Na północy łatwiej o zagłówkę

W Warszawie od każdego zestawu zwykle pobierana jest kaucja zwrotna w wysokości 100 zł. Nie ma też zniżki procentowej za długi wynajem. W odwiedzonej przez nas wypożyczalni ceny wypożyczenia są identyczne dla dzieci i dorosłych.

Za tydzień zapłacimy od 175 zł za komplet. To cena dla podstawowego sprzętu. Gdybyśmy chcieli coś lepszego, może to nas kosztować nawet 350 zł. Przyjmijmy jednak, że szukamy oszczędności.

W Gdańsku łatwiej o żaglówkę i jacht niż narty. Wypożyczalni jest niewiele. W tej największej za tydzień wypożyczenia sprzętu płacimy 300 zł. bez względu na rozmiar. W drugiej za sprzęt dla dziecka zapłacimy 210 zł, a dla dorosłych - 280 zł za tydzień.

W Olsztynie jest podobnie. Kajaki i rowery wodne jak najbardziej, ale nart jest mało, a ceny wysokie. Zestaw na tydzień kosztować może w przedziale między 280-490 zł. Co więcej, są to tylko narty z kijkami, buty trzeba mieć swoje. Uznajmy zatem, że to nie jest dobry pomysł, a wizytę w olsztyńskiej wypożyczalni należy potraktować jako ciekawostkę.

Dla rodziny to już spora oszczędność

Uogólniając, w polskich wypożyczalniach w dużych miastach, takich jak Katowice, Kraków, Warszawa, Wrocław, Opole, Poznań ceny są podobne. 158-165 zł za zestaw juniorski i zestaw dla dorosłych za 175-200 zł. Przypomnijmy, że z reguły nie płacimy za dzień odbioru i oddania nart.

Jak ma się to do cen w wypożyczalniach przy polskich stokach? W Karpaczu za komplet na tydzień dla dziecka zapłacimy 230 zł, a dla dorosłego narciarza 280 zł. W Zakopanem jest dużo drożej. 315 zł dla dorosłych i 280 dla dzieci.

Różnica jest więc znaczna. Biorąc np. sprzęt z Wrocławia dla rodziny 2 plus 2 zapłacimy 694 zł, a z Warszawy - 700 zł. W Zakopanem będzie to już 1190 zł, a w Karpaczu - 1020 zł.

A jak jest w Czechach i na Słowacji? Czeska Czerna Hora w popularnych wśród Polaków Jańskich Łaźniach ceny dla dzieci ma podobne do tych z Karpacza i Zakopanego. Za sprzęt dla naszych pociech zapłacimy 227 zł za tydzień. Dorośli zapłacą już dużo więcej - 433 zł.

Taniej jest w Tatrach na Słowacji. W popularnej wśród naszych rodaków Tatrzańskiej Łomnicy zapłacimy odpowiednio 210 zł i 280 zł. Jeszcze więcej możemy oszczędzić, jeśli zabierzemy sprzęt z polskiej wypożyczalni w dużym mieście, a pojedziemy w Alpy. Oczywiście o ile jedziemy samochodem, bo dla lecących samolotem dużo lepszą opcją będzie wynajem na miejscu.

"To jest sprzęt"

Znawcy tematu przekonują wprawdzie, że we Włoszech, Austrii, Francji dostaniemy do jazdy topowe modele, ale trzeba będzie za nie sporo zapłacić Np. we Włoszech w regionie Val di Sole za komplet dla dorosłych płacimy średnio 400 zł, w Val di Fiemme już około 600 zł.

Ponadto w Alpach wypożyczają na 6 dni. Jeżeli chcemy wynająć sprzęt na 7 dni, to trzeba będzie za ten ostatni dzień zapłacić jak za wynajem jednodniowy, a to droga sprawa. Odpowiednio około 70 zł i 100 zł.

To ceny średnie i raczej za sprzęt wysokiej klasy, ale nie ten najlepszy. Jeżeli będziemy chcieli mieć ten z najwyższej półki, trzeba będzie zapłacić nawet dwa razy więcej. Trzeba też uważać, gdzie się wypożycza, różnice miedzy krajami, regionami a nawet poszczególnymi wypożyczalniami w tym samym kurorcie mogą zaskoczyć.

Najważniejsza jest decyzja

Podsumowując, widać wyraźną różnicę na korzyść wynajmu w polskich metropoliach. Pytanie tylko, co uznamy za bardziej wygodne. Problemem może być też dostępność. W Warszawie np. sprzęt jest już mocno przebrany, a dla dzieci praktycznie na całe ferie już zarezerwowany. Trzeba zatem wcześniej to zaplanować.

Widać zatem, że grupa szukających oszczędności jest dość znaczna. We Wrocławiu jest trochę lepiej ze sprzętem, ale też trzeba się spieszyć. - Bardzo dużo ludzie wypożyczają szczególnie w Alpy. Wygodnie jest przyjechać na miejsce już ze swoim sprzętem - słyszę od pracownika wrocławskiej wypożyczalni.

Jest jeszcze coś. - Mamy dużo lepszy i bardziej zadbany sprzęt. W Polsce przy stoku może się pan nieźle ”nadziać” - przekonują w Warszawie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (112)