Słaba Rosja jest jak ranny niedźwiedź
Od lat sprawia wrażenie, że gospodarczo ledwie zipie. Niewydolna wygląda na słabą i upadającą. Można się zastanawiać, czy Rosja za chwilę nie zbankrutuje. Jeśli tak naprawdę jest, to dla świata bardzo zły znak.
21.03.2014 | aktual.: 22.03.2014 18:15
Rosyjski bank centralny ogłosił: gospodarka spowalnia. Produkcja przemysłowa spada. Aktywność inwestorów pozostaje na niskim poziomie. Banki zacieśniają swoje wymagania kredytowe. Zmniejsza się aktywność konsumentów, których nastroje pogarszają się z miesiąca na miesiąc. Spada tempo realnego wzrostu płac. Produkcja dóbr i usług znajduje się poniżej swojego potencjału. Wydawałoby się, że to idealne warunki prowadzące do zapaści ekonomicznej.
- Gospodarka rosyjska ma dzisiaj coraz większe problemy - uważa dr Ewa Fischer, analityk zespołu rosyjskiego z Ośrodka Studiów Wschodnich. - Jednak nie można mówić o tym, że kraj zbankrutuje, gdyż jest na to za duży i ma znaczące rezerwy w złocie i walutach.
Dr Fischer podkreśla, że mamy do czynienia z ewidentną stagnacją. Spadek produkcji przemysłowej czy innych wskaźników makroekonomicznych widoczny jest już od II połowy 2012 roku. W 2013 roku czterokrotnie korygowano w dół prognozy gospodarcze, a za miesiąc zapowiedziano kolejną korektę wskaźników makroekonomicznych. A dodatkowo Rosja, angażując się w sprawy Ukrainy i Krymu, dodatkowo dołożyła sobie kłopotów.
Władimir Putin 12 marca stwierdził, że gospodarka jest stabilna, ale 1-2 proc. wzrostu go nie satysfakcjonuje. Minister Rozwoju Gospodarczego Aleksiej Ulukajew zaznaczył natomiast, że w II kwartale 2014 roku pojawią się sygnały ożywienia gospodarki. Ponadto liczy on na to, że wzrośnie światowe PKB, co przełoży się na wzrost popytu na rosyjskie surowce.
Rosja nie zbankrutuje też dlatego, że ma duże poparcie zagraniczne, chociażby w sferze biznesu. W Rosji są bardzo poważnie zaangażowane koncerny chociażby z Niemiec czy Francji. Firmy niemieckie podpisują gigantyczne kontrakty z firmami rosyjskimi. Dla przykładu Siemens zobowiązał się dostarczyć rosyjskim kolejom 675 nowoczesnych lokomotyw do pociągów towarowych (za 2,5 mld euro). Ma także dostarczyć liczne technologie dla rosyjskich sieci elektroenergetycznych. Daimler ma umowę z Kamazem na dostarczenie 7 tys. silników i 15 tys. mostów do ciężarówek i autobusów. A to jedynie ułamek niemieckich inwestycji w Rosji.
Rosyjskie sankcje uderzą w Polskę
Najczarniejszy scenariusz czeka nasz kraj, gdy pogorszą się relacje handlowe z Rosją lub zostaną na nią nałożone międzynarodowe sankcje.
- To właśnie inwestorzy utrzymują Rosję na powierzchni - dodaje analityk OSW. Zauważa jednak, że pieniądze z Rosji odpływają. - Problemem jest to, że koncerny ograniczają inwestycje. W ciągu pierwszych 2 miesięcy 2014 r. odpłynęło z Rosji 35 mld dolarów (przy planowanych 25 mld USD na cały 2014 r.), a to dopiero początek. - Angażując się w konflikt krymski Rosja nałożyła sankcje sama na siebie. Przestraszyli wielu potencjalnych partnerów biznesowych. Jak wiadomo, w interesach liczy się zaufanie i bezpieczeństwo. Kiedy inwestorzy się boją, następuje pogorszenie klimatu inwestycyjnego, a nowe firmy będą się poważnie zastanawiać na ryzykiem wejścia na rynek. Firmy, które już są tam obecne (np. koncerny niemieckie) raczej nie wyjdą z Rosji.
Nie ma co liczyć więc sankcje ze strony zachodnich sąsiadów Polski. Ale nie tylko z powodu firm. Również z powodu gigantycznych zakupów Rosji w UE czy USA. Rosjanie kupują rocznie prawie 3 mln samochodów, w większości zagranicznych marek (w dużej liczbie montowanych w Rosji), kraj ten wydaje też rocznie 154 mld dolarów na import maszyn i urządzeń, 12 mld dolarów na leki, 10 mld dolarów na odzież i obuwie, 5 mld dolarów na mięso. Takimi pieniędzmi nie pogardzi żaden kraj.
To, że gospodarce rosyjskiej daleko jest od ostatecznej zapaści to jedno. Inną kwestią są oczywiste kłopoty Rosji i wskazanie przyczyn takiego stanu rzeczy. Problemów Rosji należy upatrywać chociażby w spadku kursu rubla, wywołanego m.in. konfliktem na Krymie. Ten spadek w bardzo istotny sposób wpływa na gospodarkę rosyjską.
- Popyt wewnętrzny spada i będzie spadać. Drożeje przecież import przy słabnącym rublu - mówi Wirtualnej Polsce dr Ewa Fischer, podkreślając, że miało to też swoje dobre dla Putina strony. - Doszło do dewaluacji rosyjskiej waluty mniej więcej o 6 rubli do dolara. To jest mniej więcej 28 mld dolarów ekstra dla budżetu Rosji. Dzięki temu uda się utrzymać, a może nawet zlikwidować deficyt prognozowany na koniec 2014 r. na 0,5 proc. PKB.
Dodatkowe wpływy do budżetu pozwolą władzom na pokrycie wysokich zobowiązań socjalnych. Już zapowiedziano tegoroczną 8-procentową waloryzację emerytur. Dla prezydenta Putina niezwykle ważny jest spokój społeczny, kupiony przez realizację programu socjalnego.
Innym problemem Rosji jest jej rosnące uzależnienie od surowców naturalnych. W połowie lat 80. XX wieku ówczesne ZSRR eksportowało 20 proc. wydobytej ropy i 11 proc. wydobytego gazu. Eksport stanowił 2,6 proc. PKB. Dzisiaj sytuacja jest zupełnie inna. Eksport stanowi 25 proc. PKB, a eksportuje się 45 proc. ropy i 42 proc. gazu. Widać, że uzależnia się ona coraz bardziej od eksportu ropy i gazu, które dostarczają prawie 55 proc. dochodów budżetowych.
Nie można ocenić, ile Rosja może stracić w dłuższej perspektywie. Kryzys krymski, który pokazał prawdziwe oblicze Władimira Putina, może i najprawdopodobniej zmusi Unię Europejską do większego uniezależnienia się od rosyjskich surowców energetycznych, co w dłuższej perspektywie zaszkodzi Rosji. Szef brytyjskiej dyplomacji William Hague stwierdził, że UE będzie musiała zrewidować podejście do energetyki.
Ekspert ekonomiczny tygodnika "New Yorker", Jerzy Surowiecki, jest zdania, że wzrost amerykańskiego eksportu gazu (jeśli by USA zdecydowały się wydać licencje firmom na eksport błękitnego paliwa) zaszkodzi poważnie Rosji niezależnie od tego, dokąd ten surowiec trafi. Każde zwiększenie sprzedaży nasila walkę o rynek, co wpłynie na ceny rosyjskiego gazu. Od którego jest przecież uzależniona gospodarka tego kraju.
Jak dodaje dr Ewa Fischer, kolejną kwestią jest akcja masowego odbierania licencji bankom i instytucjom kredytowym. W 2013 r. odebrano licencje ponad 30 bankom i organizacjom kredytowym, a tym roku już ponad 10. Działania te nie służą stabilności rosyjskiego rynku finansowego.
Ostatnim punktem, który warto poruszyć, jest sprawa innowacyjności rosyjskiej gospodarki, a raczej jej braku. Rosja jest krajem zacofanym technologicznie w większości sektorów o co najmniej 20 lat. Koszt i czas potrzebny do wdrożenia nowych technologii przy dzisiejszym szybkim postępie technicznym jest nieopłacalny.
- Jeśli są środki bardziej opłaca się kupować zaawansowane technologicznie maszyny i urządzenia. Władze - mimo licznych deklaracji i programów - nie podejmują reform strukturalnych służących modernizacji kraju - konkluduje analityk OSW.
Jeśli tak dalej pójdzie, może się okazać, że jeśli nie dzisiaj, to za 20-30 lat problemy Rosji będą jeszcze większe. Niestety jest to jeden z tych krajów, który można określić jako "too big to fail" (zbyt duży, aby upaść). Jego ewentualne bankructwo nie opłaca się nikomu na świecie. Jak wybrną z tego kraje Zachodu czy USA, trudno dzisiaj powiedzieć. Rosję trzeba jednak bacznie obserwować. Zwłaszcza że im gorzej wiedzie się temu krajowi, tym gorzej dla całego świata.
- Rosja zawsze wyglądała na upadający kraj - mówił półtora roku temu amerykański politolog prof. George Friedman w wywiadzie dla polskiego wydania "Forbesa". - A mimo to udało jej się pokonać Wehrmacht.
Zdaniem prof. Friedmana Rosja jest najbardziej niebezpieczna właśnie wtedy, gdy jej gospodarka jest słaba.