Anomalii na stacjach ciąg dalszy. To samo paliwo tańsze o 70 gr/l
Kierowcy mogą czuć się zdezorientowani przez to, co dzieje się na stacjach benzynowych. W sąsiadujących ze sobą regionach różnice w cenach paliw sięgają nawet 70 gr/l. Jednak ekspert tłumaczy nam, że to "normalne" w dużych miastach, a nawet na stacjach należących do tej samej sieci.
- Mamy konkurencję pod nosem. Nie możemy pozwolić sobie na wysokie ceny - przyznaje w rozmowie z WP Finanse właściciel stacji benzynowej w woj. kujawsko-pomorskim.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Saint-Gobain: Czy zielony ład może być szansą na rozwój gospodarki w Polsce?
To właśnie w tym regionie najpopularniejsza benzyna Pb95 kosztuje średnio 6,76 zł/l - tak wynika z zestawienia cen udostępnionego na stronie autocentrum.pl (na dzień 9 maja 2024 r.). Z kolei w sąsiednim woj. warmińsko-mazurskim za to samo paliwo trzeba zapłacić 6,09 zł/l, czyli o 67 groszy mniej.
Jednak na przegranej pozycji są nie tylko kierowcy, którzy na Kujawach i Pomorzu tankują benzynę. Ogromne różnice widać także w cenach oleju napędowego. W tym regionie kosztuje on 6,85 zł/l, a w woj. świętokrzyskim - 6,16 zł/l, czyli o 69 groszy mniej.
To samo miasto, 50 gr różnicy w cenie paliwa
Dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw w e-petrol.pl, przekonuje w rozmowie z WP Finanse, że sprawa jest bardziej skomplikowana, bo różnice mogą występować zarówno w obrębie jednego miasta, jak i jednej sieci stacji paliw.
Takie różnice mogą być rzeczą naturalną także w większych miastach. Nawet w Warszawie można znaleźć stacje z cenami 6,40-6,50 zł/l i 7 zł/l za to samo paliwo. To dotyczy każdego większego miasta, w którym stacji jest dużo - przyznaje ekspert.
Problem polega na tym, że wielu kierowców nie zgłębia tematu i ma tendencję do traktowania wszystkich stacji jednakowo. Tymczasem występują niuanse rynkowe, które sprawiają, że stacje w obrębie tej samej sieci znacząco się różnią. Zależy to m.in. od tego, kto jest właścicielem stacji, czyli od tego, czy stacja jest własnościowa czy franczyzowa.
- Ceny paliw mogą się różnić nawet w obrębie jednej sieci, ponieważ są inne warunki zakupu paliwa przez operatorów stacji franczyzowych i przez sieć dla własnych potrzeb - tłumaczy dr Bogucki.
Franczyza to tylko wypożyczenie logotypu dla prywatnej działalności biznesowej, której celem jest sprzedaż paliw. Natomiast stacja własnościowa to stacja własna, należąca do danej sieci.
Ostatecznie wszystko zależy od tego, jakie rabaty otrzymuje właściciel czy franczyzobiorca w ramach podpisanej umowy. - Mogą być one wyższe w sytuacji, kiedy ma dobrą historię zakupową. W zasadzie każdą umową trzeba byłoby wziąć pod lupę - przyznaje nasz rozmówca.
Z raportu Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego (POPIHN) za rok 2023 r. wynika, że stacji własnościowych jest prawie trzy razy więcej niż franczyzowych (odpowiednio 3045 i 1087).
Strony umowy franczyzowej niechętnie dzielą się szczegółami, ponieważ są to indywidualne negocjacje. Warunki mogą być zarówno bardzo korzystne, jak i niekorzystne. Od tego, jak skonstruowana jest umowa, zależy poziom rabatowania oraz to, czy właściciel lub franczyzobiorca może odbierać paliwo od innych firm.
Lokalizacja i konkurencja wpływają na ceny paliw
- Drugim czynnikiem jest lokalizacja. Są stacje, które działają bez problemów na niskich marżach. Mają na tyle duży obrót, że mogą sobie pozwolić na niskie marże na ceny paliw, które są bardzo konkurencyjne, ale dzięki temu mają dużo klientów - wyjaśnia dr Bogucki.
Jednak, jak dodaje, na paliwowej mapie Polski nie brakuje także stacji, które żyją z wysokiej marży. - To zazwyczaj obiekty, które w bliskim sąsiedztwie nie mają konkurencji. De facto mają mniej klientów, ale ich położenie sprawia, że wystarczy im tylko pewna część klienteli, którą mogliby uzyskać przy niższych cenach - zaznacza.
Przykładem mogą być stacje przy ruchliwej drodze. - Następny punkt jest dopiero za 15 km. Kierowcy nie mają wyjścia, muszą zatrzymać się u nas, jeśli nie chcą stanąć na środku drogi - przyznaje inny właściciel stacji z woj. kujawsko-pomorskiego.
Najtaniej przy marketach
- Nie oszukujmy się, ale stacje przymarketowe, które mają jedne z najkorzystniejszych cen w Polsce, są jedynie dodatkiem do sklepu i to często bilansuje się razem ze sprzedażą sklepową. Samo paliwo nie ma przynosić ogromnych zysków, tylko ma być argumentem dla ludzi, którzy przyjeżdżają na zakupy, aby dodatkowo zatankowali w dobrej cenie - mówi Bogucki.
Spójrzmy więc na aktualne cenniki zgromadzone przez portal cenapaliw.pl. Dla przykładu stacja benzynowa zlokalizowana przy ul. Ciszewskiego na warszawskim Ursynowie, która należy do sieci E. Leclerc i jest zlokalizowana tuż obok tego sklepu, sprzedaje w piątek 10 maja olej napędowy za 6,62 zł/l.
Z kolei Shell przy al. Jerozolimskich (który poza małym sklepem nie posiada na własność dużego marketu) oferuje to samo paliwo w cenie 6,93 zł/l. Stacje są oddalone o niecałe 18 km, a różnica w cenie sięga 31 gr/l.
- Rolę może odgrywać także mikrorynek. Na przykład w jednym mieście przy skrzyżowaniu może działać kilka konkurencyjnych stacji, co będzie rzutowało na ceny - przekonuje ekspert.
Jak już pisaliśmy w WP, na ten argument powołuje się także biuro prasowe Orlenu w odpowiedzi przesłanej do redakcji WP Finanse. Jak przekonuje, uwarunkowania lokalne, które mają wpływ na ostateczny koszt paliwa, to np. ceny gruntu, koszty utrzymania stacji czy potencjał sprzedażowy wynikający z odległości obiektu od węzłów komunikacyjnych czy aglomeracji.
"Z tego powodu ceny na poszczególnych stacjach mogą się od siebie różnić w zależności od lokalizacji i jest to zjawisko powszechne, występujące w całym kraju i dotyczące również stacji prowadzonych przez inne firmy na rynku" - tłumaczy Orlen.