Trwa ładowanie...
handel
05-12-2008 11:18

Co wysyłają sieci za granicę?

W 2007 r. eksport żywności przez sieci osiągnął wartość ok. 1,5 mld zł. Niestety, to ciągle bardzo mało.

Co wysyłają sieci za granicę?Źródło: Rynek Spożywczy
dxg07l0
dxg07l0

ASDA, Tesco, Sainsbury's czy Carrefour - polską żywność można kupić we wszystkich największych sieciach detalicznych na świecie. W 2007 r. eksport żywności przez sieci osiągnął wartość ok. 1,5 mld zł. Niestety, to ciągle bardzo mało.

Temat eksportu i importu żywności przez sieci handlowe jest niewygodny zarówno dla operatorów, jak i producentów.

Sieci nie lubią, kiedy wypomina im się, jak dużo żywności sprowadzają, bo źle to wpływa na ich wizerunek, zaś rodzimi producenci wolą, kiedy nie pokazuje się, że są po prostu nieprzygotowani do podjęcia współpracy na dużą skalę z operatorami.

Należy zaznaczyć, że eksport i import przez sieci nie oznacza, że operatorzy sami kupują i przewożą produkty z jednego kraju do drugiego (to byłoby nieopłacalne).

dxg07l0

Producent podpisuje umowę na bezpośrednie dostawy wyrobów z siecią działającą za granicą.

Nasze drogie polskie pomidory

Według nieoficjalnych danych, do których dotarł magazyn Rynek Spożywczy oraz serwis www.portalspozywczy.pl, dzięki umowom z czterema największymi sieciami handlowymi w Polsce - Tesco, Real, Makro oraz Carrefour - nasi producenci w 2007 r. wysłali do zagranicznych sklepów wspomnianych detalistów żywność wartą ponad 1 mld zł. Według szacunków analityków, najwięcej, bo za kwotę ok. 350 mln zł, wyeksportowało Tesco, a Real, Makro oraz Carrefour po ok. 200 mln zł.

Gdy do wspomnianego 1 mld zł doliczymy wywóz prowadzony przez JMD, Lidl, Plus i Aldi, kwota wzrośnie do ok. 1,5 mld zł. Podane wartości bardzo trudno zweryfikować, ponieważ sieci nie chcą się podzielić tego typu informacjami, a żadna z instytucji zajmujących się monitorowaniem eksportu i importu żywności nie analizuje danych pod tym kątem.

Można jednak przyjąć, że liczby mogą odzwierciedlać rzeczywiste rozmiary "eksportu sieciowego". Samo Tesco w roku 2006 r. wysłało za granicę produkty za 300 mln zł. A w ciągu ostatnich kilku lat polscy producenci wysłali do sklepów brytyjskiej sieci produkty za ponad 1 mld zł. Przykładami firm, które eksportują najwięcej do placówek tego detalisty, są np.: Delic-Pol (ciastka), Vegex (pomidory), Kekbel-Max (pieczarki).

dxg07l0

Jednak nawet wspomniane 1,5 mld zł (ok. 420 mln euro) to ciągle niewiele, gdy porównamy je z danymi dotyczącymi całej wartości eksportu, sięgającej prawie 10 mld euro. W 2007 r., według danych CAAC, polski przemysł spożywczy wysłał za granicę, głównie do państw UE, towary za 8 mld euro, zaś nasi rolnicy za 1,7 mld euro.

Matka zawsze córce pomoże

Tesco ma na półkach w sklepach na Wyspach Brytyjskich ok. 200 polskich produktów.
_ Polska żywność robi furorę w naszych sklepach w Wielkiej Brytanii. Specjalnie dla produktów znad Wisły stworzyliśmy "polską półkę". Wszystko wskazuje na to, że na sklepowych półkach w Europie jest miejsce dla polskich produktów, dlatego będziemy nadal rozwijać eksport do sklepów Tesco w innych krajach _- mówi Przemysław Skory z Tesco Polska.

Rosnącej sprzedaży polskich produktów za granicą sprzyja obecność naszych rodaków, szczególnie na Wyspach, gdzie według różnych szacunków mieszka 1-1,5 mln Polaków.

dxg07l0

Rodzime produkty ruszyły w świat wraz z falą emigrantów. Do sklepów za granicą trafi ła polska wódka, piwo, przetwory warzywno- owocowe, słodycze, owoce, dania gotowe.

W sieci sklepów Morrisons pojawiła się wódka Sobieski, można ją także kupić w hurtowniach Booker Cash & Carry, sieciach Bestway oraz Spar Blakemore. Grupa negocjuje także kontrakty z Tesco i Sainsbury's.

Umowę na eksport własnej marki kawy rozpuszczalnej oraz cappuccino z brytyjskim Tesco podpisała firma Mokate, której czekoladę do picia i kakao pod marką sieci można także kupić w Sainsbury's.

dxg07l0

W brytyjskich, hiszpańskich, portugalskich, niemieckich i irlandzkich sklepach można kupić piwa Żywiec, Tyskie, Łomżę, lubelską Perłę. Do sklepów w tych krajach trafi a także polskie ekologiczne toffu i pasty sojowe.

W sklepach Tesco, ASDA, Sainsbury's, Somerfield i Bestway można kupić soki, dżemy i przetwory warzywne firmy Agros Nova, a także konserwy, pasztety i dania gotowe firm Profi i Mispol. Oczywiście to tylko wybrane przykłady.

Jednak podpisanie umowy z siecią działającą za granicą może okazać się tylko pozornym sukcesem. W dodatku trudno opierać swoją strategię zagranicznego rozwoju na emigrantach, którzy ze względu na nadchodzący kryzys mogą zacząć wracać do kraju lub zaczną jeść tanią fasolkę. Przez długi czas dokuczał producentom także umacniający się złoty, który obniżał rentowność kontraktów.

dxg07l0

_ W ubiegłym roku podpisaliśmy kontrakt na 17 mln zł z brytyjskim Tesco. Miała to być niezwykle intratna umowa, jednak przy tym kursie złotego można ją zaliczyć do gorzej rentownych. Gdyby sytuacja gospodarcza była inna, skala współpracy mogłaby być o wiele większa _- tłumaczy Marek Piątkowski, prezes Mispolu SA.

Jednak producent konserw i dań gotowych nie zamierza rezygnować z obecności za granicą.
_ Współpracujemy z wieloma sieciami z Wielkiej Brytanii i mamy nadzieję, że uda nam się zwiększyć opłacalność naszych kontraktów. Chcemy, aby rosła sprzedaż w sieciach, z którymi już kooperujemy, m.in. ASDA, Sainsbury's, Somerfi eld, Bestway _- mówi Marek Piątkowski. Prowadzimy obecnie rozmowy z kilkoma sieciami działającymi m.in. na terenie UE. W dłuższej perspektywie taka współpraca na pewno się opłaci.

O ile nawet dla największych polskich firm współpraca z zagranicznymi operatorami obarczona jest pewnym ryzykiem, o tyle dla rodzimych przedsiębiorstw, będących częścią światowych koncernów, to naturalny etap rozwoju. Przykładem jest Heinz czy Pernod Ricard, przetwory warzywne Pudliszki i wódkę Wyborową można znaleźć w wielu sklepach za granicą.

dxg07l0

_ Wyborową sprzedajemy na sześciu kontynentach w ponad 80 krajach świata. Produkt jest rozprowadzany przez sieć dystrybucyjną spółek-córek należących do koncernu Pernod Ricard, do którego należy także nasza firma _- tłumaczy Andrzej Szumowski, wiceprezes firmy Wyborowa SA.

W podobnej sytuacji są firmy Animex i Sokołów. - Dobre wyniki sprzedaży zagranicznej tych firm wynikają z ich struktur zagranicznych. Po prostu firmy-matki działając za granicą, od wielu lat budują kontakty z odbiorcami, mają rozbudowaną dystrybucję i mogą o wiele łatwiej wprowadzać produkty na nowe rynki - mówi Adam Wierzbowski, prezes spółki Makton.

_ Obecnie sieci eksperymentują z eksportem polskich towarów, prowadząc swego rodzaju badania rynku, chcą sprawdzić, czy określony produkt zostanie zaakceptowany przez klientów z innych krajów i będzie się tam sprzedawał _- tłumaczy Paweł Nowakowski, prezes Makarony Polskie. Trzeba przyznać, że polskie produkty, oprócz Krakusa czy Wyborowej, są za granicą słabo rozpoznawalne. Zwykle krążą w obiegu handlowym jako produkt niszowy skierowany do emigrantów lub wyrób sprzedawany pod marką własną sieci handlowej z nadrukiem "Wyprodukowano na terenie UE".

Nie tylko zagraniczne sieci będą zyskiwały jako kanał eksportowy dla polskiej żywności. Można przypuszczać, że w najbliższych latach będzie rosła rola rodzimych sieci handlowych. Tacy detaliści, jak Chata Polska czy Sieć34, już mają pierwsze sklepy za granicą, a otwarcie kolejnych to kwestia miesięcy. Poza tym następni operatorzy deklarują, że otworzą sklepy w Niemczech, Wielkiej Brytanii czy za naszą wschodnią granicą.

Wystarczy wspomnieć plany sieci: Benedicte (produkty zakonne), Organic Farma Zdrowia (żywność ekologiczna), Żabka, Alma Market, Bomi czy Emperia Holding, która zamierza w 2009 r. uruchomić sieć sklepów i hurtowni na Ukrainie oraz Białorusi.

Więcej wwożą niż wywożą

Gdy rodzime firmy dopiero próbują się odnaleźć w roli partnera sieci handlowej, to firmy zagraniczne już odrobiły tę lekcję.

Według informacji ekspertów, wartość importu prowadzonego przez sieci handlowe do Polski kilkakrotnie przewyższa eksport.

Oprócz towarów, których nie można wyprodukować w Polsce, sprowadzane są także produkty, które są po prostu tańsze od rodzimych.

"Struktura i udział produktów importowanych w działających w Polsce sklepach zależy od profilu oraz formatu firmy handlowej i stanowi od ok. 10 proc. w hipermarketach i dyskontach, po średnio 1/3 w niektórych sieciach specjalistycznych i delikatesach. Są grupy produktów, gdzie import jest zakupem komplementarnym (np. cytrusy). Ale często jest on substytutywny, czyli może wypierać produkt polski, np. mięso" - analizuje Andrzej Maria Faliński, dyrektor Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji w blogu na stronach serwisu www.portalspozywczy.pl.

Według CAAC, w 2007 r. import żywności osiągnął wartość 5,3 mld euro w przypadku przemysłu spożywczego, zaś wartość produktów rolniczych, które wjechały do naszego kraju, sięgnęła 2,6 mld euro.

_ Importujemy artykuły spożywcze marki własnej, np. francuskie produkty BIO, które pochodzą z upraw ekologicznych, oraz tradycyjne wyroby francuskie "Refl ets de France" _- mówi Maria Cieślikowska, dyrektor w Carrefour Polska. Przedstawicielka francuskiej sieci zaznacza jednocześnie, że aż 95 proc. produktów sprzedawanych w polskich sklepach sieci pochodzi od lokalnych dostawców. Obecnie firma współpracuje w Polsce z ponad 2 tys. firm.

Według przedstawicieli branży, import i eksport produktów żywnościowych przez sieci handlowe będzie rósł. _ Import będzie się rozwijał ze względu na niższe ceny importowanych artykułów lub ich brak w lokalnej ofercie _ - mówi Dorota Patejko z Auchan Polska.

Eksport przez sieci będzie rósł chociażby dlatego, że polski przemysł spożywczy się konsoliduje i będzie w stanie zaoferować dobry jakościowo, a często unikalny produkt za odpowiednio niską cenę. Poza tym powoli rozkręca się maszyna promocyjna polskich produktów.

Nikt nie lubi konkurencji

Polscy producenci chętnie wystawiliby swoje produkty na półkach największych sieci w Anglii, Francji, Niemczech czy Rosji.
Ale z ogromną niechęcią patrzą na produkty zagranicznych konkurentów na półkach rodzimych sklepów. Wielu po prostu obawia się wyparcia ze sklepów przez tańsze produkty zagranicznej konkurencji. Zagrożone czują się przede wszystkim małe i średnie firmy, które nie są w stanie dorównać swoją wydajnością, jakością i cenami producentom z zagranicy.

Wiele rodzimych firm ma kłopoty z podpisaniem umów z zagranicznymi sieciami, ponieważ nie mają certyfikatów jakości, których się wymaga na zachodzie Europy.
_ Nasz przemysł potrzebuje dużych inwestycji, aby tym wymaganiom sprostać. Sieci rozpoczynają negocjacje od pytania o certyfikaty IFS czy BRC, bez certyfikatów nie ma o czym rozmawiać, u nas takie certyfikaty to luksus, a tam to standard _- wyjaśnia Marek Piątkowski z Mispolu.

Analitycy przyznają, że sieciowy import może być niebezpieczny dla słabiej przygotowanych producentów. _ Firmy takie jak Carrefour, Tesco czy Wal-Mart to sieci ponadnarodowe, które mają swoje oddziały na całym świecie i są w stanie błyskawicznie wykorzystywać różnice cenowe w różnych częściach Europy czy świata. Jeżeli w jednym kraju, np. w Danii, zaczynają spadać ceny wieprzowiny, to opłaca się ją tam kupić i sprzedać w sklepach w innym kraju, gdzie jest ona dużo droższa _ - wyjaśnia Andrzej Kalicki, kierownik Zespołu Monitoringu Zagranicznych Rynków Rolnych FAMMU/ FAPA. Coraz szybciej wyrównuje się poziom cen surowców w Polsce i na zachodzie Europy.

Coraz bardziej opłacalne będzie więc przywożenie stamtąd towarów.

Według prezesa SM Gostyń Grzegorza Grzeszkowiaka, obawy producentów budzą działania niektórych sieci dyskontowych, takich jak Lidl czy Aldi, które mają fabryki działające jedynie na ich potrzeby. _ Import tanich produktów może wypierać rodzimych producentów z półek sklepów _ - uważa prezes Grzeszkowiak. Zaznacza jednocześnie, że ze względu na swoją pozycję na rynku mleka zagęszczonego nie obawia się, że Lidl czy Plus mogą zachwiać pozycją SM Gostyń.

Wielu producentów przyznaje, że podczas trudnych negocjacji z sieciami pojawiają się argumenty, że mogą oni zrezygnować z dostaw polskich firm na rzecz partnera zagranicznego. _ Sieci nie zawsze mogą pozwolić sobie na taki ruch. Nie tylko cena decyduje o tym, że dany produkt jest na półce. To klient wybiera, czy chce kupić polski produkt, czy anonimową zagraniczną markę _- mówi Grzegorz Grzeszkowiak.

Najjaskrawszym przykładem tego, jak import może utrudnić życie rodzimych przetwórców, jest rynek mięsa czerwonego.

Według przedstawicieli branży mięsnej, ponad 50 proc., a w niektórych sieciach nawet 90 proc. mięsa czerwonego pochodzi z importu.
_ Tesco czy Carrefour realizuje własną politykę cenową, kupując surowiec w jak najniższej cenie i jak największej ilości. Oczywiście, istotna jest także jakość, która musi być akceptowalna przez konsumenta. Kwestią drugorzędną jest, skąd towar będzie pochodził _- tłumaczy Adam Wierzbowski z Maktonu.

Najwięcej importowanego mięsa trafi a do polskich sklepów przed świętami, są to setki ton schabów, karków czy szynek. Oczywiście, import rośnie także w sezonie grillowym.

Przyczyna jest prosta. Różnica w cenie między karkiem polskiej świni a importowanym sięga nawet 2 zł za kilogram.

Lepiej dobrze niż dużo

Czy współpraca z operatorami handlowymi jest szansą na podbicie podniebień konsumentów na całym świecie przez polskie firmy, okaże się za kilka lat. W tym czasie polscy producenci i administracja państwowa będą musieli wykonać ogromną pracę, aby polski produkt, czy to masowy, czy też niszowy (ekologiczny i tradycyjny), stał się marką samą w sobie, zachęcającą do zakupu.

Łukasz Stępniak
Rynek Spożywczy

dxg07l0
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dxg07l0