Czarna seria Airbusa

Program budowy A350 miał być wielkim świętem Airbusa. Zaczął się jednak od falstartu. Airbus ma też kłopoty ze znalezieniem klientów na superjumbo

Czarna seria Airbusa
Źródło zdjęć: © Rzeczpospolita | Rzeczpospolita

11.12.2014 | aktual.: 17.12.2014 11:16

Miało być wielkie święto, jest falstart. Święto takie samo, jak na początku czerwca tego roku w stolicy Kataru, Dausze, kiedy to Qatar Airways po otwarciu nowego lotniska w stolicy emiratu chciał się pochwalić swoim pierwszym Airbusem A380.

I scenariusz dokładnie się powtórzył. Prezes Qatara, Ahmed al-Baker uznał wtedy, że maszyna jest niegotowa. Było to upokorzenie dla Airbusa, ale jeszcze do przeżycia, bo katarski przewoźnik był kolejnym odbierającym największy samolot świata.

Teraz porażka koncernu jest bardziej dotkliwa, bo Qatar Airways miał odebrać w najbliższą sobotę pierwszego na rynku Airbusa 350, rywala Dreamlinera. Na ten samolot Airbus zebrał już 800 zamówień.

Trzydniowe święto

Feta w Tuluzie i Dausze miała trwać łącznie trzy dni. 13 grudnia odbiór maszyny i wielkie przyjęcie, przelot do Dauhy, potem w poniedziałek i wtorek kolejna uroczystość, na którą zaproszonych zostało kilka tysięcy osób.

Tymczasem Qatar Airways wysłało zaproszonym informację: „Ceremonia przekazania Airbusa 350 została przesunięta na nieznany jeszcze termin. Obydwie strony są zdecydowane, aby stało się to w najbliższej przyszłości". Airbus ograniczył się zaś do krótkiego komunikatu: „Współpracujemy z Qatar Airways, aby osiągnąć wspólny cel, jakim jest oddanie pierwszego A350 XWB w możliwie jak najkrótszym czasie".

Wcześniej prezes Airbusa, Tom Enders mówił jenak, że maszyna stoi na płycie gotowa do odbioru. Ahmed al-Baker jest znany z tego, że jest perfekcjonistą i z powodu jakiejkolwiek niedoróbki jest w stanie zrobić gigantyczną awanturę. W ten sposób zbudował jedną z najlepszych linii na świecie. A opóźnienie w odbiorze kolejnej maszyny tylko umacnia ten wizerunek.

Brak chętnych na giganty

Kolejne niepowodzenie Airbusa, to brak popytu na największy samolot świata, A380. Wprawdzie linie bardzo chwalą tę maszynę, która po początkowych kłopotach m.in z pękającymi skrzydłami pozwala na wejście pasażerów na podkład w czasie znacznie krótszym, niż jest to w przypadku boeinga 747, ale rynek okazał się zbyt płytki, by produkcja stała się opłacalna.

Samolot pozostaje nadal atrakcją dla pasażerów, chociaż tak naprawdę rejsy są komfortowe jedynie w wyższych klasach, bo klasa ekonomiczna wygląda jak jedna wielka sala konferencyjna.

Airbus w przyszłym roku miał wyjść ze strat związanych z produkcją tego modelu. Lata 2016-2017 miały przynieść pierwsze znaczące zyski. Wiceprezes Airbusa ds. finansowych Harald Wilhelm przyznał na środowym spotkaniu z inwestorami, że rok 2018 wygląda już gorzej i koncern ma do wyboru - albo znaleźć nowe silniki dla tego samolotu, albo zakończyć program A380. Rok 2014 był pierwszym, kiedy francusko-niemiecko-hiszpańskiemu konsorcjum nie udało się pozyskać ani jednego przewoźnika, który chciałby kupić tę maszynę. Jedynym klientem okazała się firma leasingowa. Za to japońska linia Skymark Airlines skasowała zamówienie na 6 maszyn. Tych odwołań będzie z pewnością więcej , bo mało jest również prawdopodobne, aby Virgin Atlantic, Hong Kong Aviation czy Air Austral kiedykolwiek zdecydowały się ostatecznie na potwierdzenie zamówień.

Azjaci nie dopisali

Największe rozczarowanie spotkało Airbusa ze strony linii chińskich i japońskich, bo na ten rynek liczył najbardziej. Tymczasem superjumbo zamówiła tylko jedna chińska linia. A380 latają już od 7 lat, a koszt programu przygotowania tego samolotu wyniósł 25 mld dolarów. Największym klientem pozostają dubajskie linie Emirates, które zamówiły 140 takich maszyn, ale już na przykład Lufthansa tylko 14 i w tym nie odebrała jeszcze dwóch. Prezes Air France KLM, Alexandre de Juniac nie ukrywa swojego zadowolenia z eksploatowanych superjumbo, ale dodaje, że nadają się tylko na wybrane trasy. I nie ukrywa, że zamierza dowołać zamówienie na 24 maszyny A380 i wymienić je u tego samego producenta na mniejsze modele.

Tymczasem producent zebrał zamówienia tylko na 318 samolotów A380, czyli znacznie mniej, niż planowane w 2000 roku - kiedy cały program się rozpoczynał - minimum 1200 sztuk. Przedstawiciele Airbusa przyznają, że popełnili błąd, pozwalając liniom robić z wnętrzem maszyn, co im się tylko podobało. Ich zdaniem to właśnie spowodowało opóźnienie w czerwcowej ceremonii Qatar Airways. ?Trzeba było po prostu zareklamować A380, jako samolot, który może przewieźć najwięcej pasażerów, a więc najtańszy w eksploatacji ? przyznał Chris Buckley, wiceprezes Airbusa. Ale nawet i Emirates, które oferują na pokładzie mini-apartamenty też mają zastrzeżenia do silników, które nie są tak oszczędne, jak powinny. Linie mają dwie opcje napędu dla A380 ? trent 900 Rolls Royce, albo silniki joint venture General Electric i Pratt

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)