Doradztwo zawodowe powinno być powszechne i obowiązkowe
Doradztwo zawodowe w powinno być powszechne i obowiązkowe w gimnazjach i
szkołach ponadgimnazjalnych, inaczej uczniowie wybierają drogę dalszej edukacji intuicyjnie
25.10.2011 | aktual.: 25.10.2011 09:17
PAP: - Jaka jest polska szkoła Anno Domini 2011?
Stefan M. Kwiatkowski: - Obraz jest bardzo zróżnicowany, ale na pewno jest wiele do zrobienia. Wszystko zależy od typu szkoły i jej otoczenia zewnętrznego. Wszelkie uogólnienia są obarczone błędem - z tego powodu w obiegu potocznym funkcjonuje wiele wzajemnie wykluczających się opinii.
Kwestią, która nie podlega żadnym dyskusjom, jest wyrównywanie szans edukacyjnych, i to możliwie jak najwcześniej. Mówiąc "jak najwcześniej" mam na myśli dzieci w wieku trzech, czterech czy pięciu lat. Chodzi o upowszechnienie przedszkoli - odsetek dzieci do nich uczęszczających przedszkoli jest zbyt niski. W Unii Europejskiej są kraje, w których wychowaniem przedszkolnym objętych jest 100 procent dzieci. Nam do nich jeszcze daleko.
PAP: - Powiedział Pan, że aby faktycznie wyrównywać szanse dzieci trzeba to robić jak najwcześniej, czyli umożliwić wszystkim edukację przedszkolną. Jak najwcześniej to także wcześniejsze rozpoczynanie nauki w szkole? Sześciolatek w szkole to dobry pomysł?
S.M.K: - Nie chcę tego przesądzać, bo wiele decyzji w Polsce jest podejmowanych bez odwoływania się do wyników badań. Nie chciałbym takich sądów formułować arbitralnie. Warto jednak przypomnieć, że w wielu krajach dzieci idą do szkoły w wieku pięciu lat lub mniej. To wszystko są kwestie organizacyjne. Chodzi o to, by przedszkole było przygotowane, nauczyciele byli przygotowani, a rodzice oswojeni z tą myślą. Sukces wymaga wspólnych działań. Nie ma żadnych powodów by sądzić, że nasze dzieci są gorzej przygotowane intelektualnie lub mniej dojrzałe emocjonalnie niż ich rówieśnicy w innych krajach. Reasumując - skoro gdzie indziej się to udało, to dlaczego u nas miałoby się nie udać?
PAP: - Jaka powinna być ta szkoła?
S.M.K: - Ważna sprawa to jakość kształcenia i jego organizacja. Jeżeli patrzymy na szkołę podstawową, to jest to pierwsza instytucja, z jaką spotyka się mały człowiek. Od tego, jak ta instytucja jest zorganizowana będzie w ogóle zależał stosunek młodego człowieka do instytucji państwowych. Chodzi o ład, porządek organizacyjny, systematyczność, kulturę organizacji. A jakość kształcenia w szkole podstawowej? Szkoła podstawowa, jak wskazuje jej nazwa, powinna dać podstawę, bazę do dalszej edukacji.
Absolwenci szkół podstawowych uczą się dalej w gimnazjach. Na tym poziomie edukacyjnym dysponujemy już wynikami badań, z których wynika, że są uczniowie, którzy kończą szkołę podstawową bez elementarnych umiejętności, mają problemy z czytaniem i wykonywaniem prostych działań arytmetycznych. To ujawnia się w pierwszych tygodniach nauki w gimnazjach.
Trzeba więc skoncentrować się na tych elementarnych umiejętnościach, umożliwiając ich samodzielne zdobywanie. Zgodnie bowiem z krajowymi ramami kwalifikacji, przenosimy ciężar z procesu nauczania na efekt uczenia się. PAP: - Wchodząca teraz stopniowo nowa podstawa programowa nauczania jest napisana nie jak zbiór życzeń, co uczeń mógłby umieć, ale jest spisana językiem wymagań - określono, co ma umieć. To krok w dobrą stronę?
S.M.K. - Tak, to może pomóc uzyskać właściwy efekt. Rodzice mają dostęp do szczegółowych informacji odnośnie tego, co ich dziecko powinno wiedzieć i umieć na danym etapie edukacyjnym. Krajowe ramy kwalifikacji współdziałają w zakresie określenia poziomów efektów uczenia się z odpowiednimi narzędziami pomiarowymi.
Wracając do systemu edukacji - po szkole podstawowej uczeń idzie do gimnazjum. Następnie przygotowuje się do wyboru dalszej drogi edukacyjnej, a co za tym idzie - do dalszej drogi życia. W wyborze tym powinien pomóc mu doradca zawodowy. My o tym mówimy od lat i ciągle wiele przed nami. Doradztwo to nic innego jak inwestycja w przyszłość - nie tylko tego młodego człowieka, ale również całego społeczeństwa.
W tej chwili dzieci i młodzież wybierają szkołę ponadgimnazjalną intuicyjnie, kierując się przede wszystkim modą, wyborem kolegów, lokalizacją szkoły. W szkolnictwie zawodowym jest możliwość nauki w ponad 200 zawodach. Który z rodziców czy nauczycieli potrafi wszystkie te zawody wyliczyć, podając jednocześnie gdzie są szkoły w nich uczące i jaka jest perspektywa pracy po takiej szkole? Tym powinni zajmować się specjaliści, do których młodzi ludzie muszą mieć dostęp.
PAP: - Zdaniem Pana doradztwo powinno być powszechne i obowiązkowe?
S.M.K.: - Zdecydowanie tak. Wybór dalszej drogi po gimnazjum często otwiera lub zamyka perspektywy edukacyjne. To jest tak, jakbyśmy jednemu dali szansę, a innemu nie, bo pochodzi ze środowiska, które nie jest uprzywilejowane i nie ma w nim nikogo znającego się na rzeczy, będącego w stanie pomóc właściwie wybrać szkołę ponadgimnazjalną (odpowiednio do posiadanego przez ucznia potencjału). To samo powtarza się w ostatnich latach szkoły ponadgimnazjalnej, jeśli chodzi o tak poważną decyzję, jaką jest wybór kierunku studiów. Tam też jest konieczne, wręcz nieodzowne, profesjonalne doradztwo.
Cieszymy się, że tak dużo młodych Polaków wybiera studia. Dobrze, ale co oni studiują? Czym kierują się wybierając uczelnię i kierunek? Czy związane jest to z ich zdolnościami, czy z wyobrażeniem o nich? Na ile kierunek, który studiują faktycznie ich interesuje? Czy mają predyspozycje do danego zawodu? Czy znajdą pracę?
PAP: - Dlaczego tak się dzieje? Czy faktycznie jest takie duże zapotrzebowanie na te kierunki, które maturzyści wybierają i czy jest po nich praca? A może też uczelnie oferują je, bo są tańsze do zorganizowania i prowadzenia?
S.M.K: - Myślę, że to drugie. Proszę sobie wyobrazić koszty przygotowania infrastruktury dla kierunków technicznych czy medycznych. Łatwiej od strony organizacyjnej powołać do życia uczelnię kształcącą na kierunkach humanistycznych i społecznych. Jednakże młodzi ludzie wybierając studia, rzadko myślą o dalszej pracy. Potem mają problemy z jej znalezieniem.
PAP: - Czy samo dobre doradztwo wystarczy, by dobrze wybrać szkołę, studia?
S.M.K: - Nie, konieczne jest też większe powiązanie systemu edukacji z rynkiem pracy, tak by młodzież odpowiednio wcześnie poznała smak i wartość pracy. Aby poznała pracę poprzez praktyki i wolontariat. W ten sposób poznają swoje mocne i słabe strony, przekonają się czy ten kierunek studiów i praca, o której myślą to faktycznie to, co chcieliby robić w przyszłości. Pomocą też mogą być różne zajęcia pozaszkolne, które powinny uzupełniać ofertę szkolną. Konieczna jest bogata oferta zajęć. Są już uczelnie i szkoły, które myślą o tym, by pomóc uczniom poznać kierunki studiów i ich specyfikę jeszcze przed wyborem dalszej, pomaturalnej ścieżki edukacyjnej. Są takie uczelnie, które organizują praktyki dla studentów, np. Szkoła Główna Handlowa czyni to od wielu lat, pomagają w tym stowarzyszenia studenckie. Student, który podczas praktyk dobrze się zaprezentuje, ma łatwiejszy start, bo często otrzymuje propozycje rozpoczęcia pracy tam, gdzie odbywał praktykę. Z kolei Politechnika Warszawska współpracuje ze szkołami
ponadgimnazjalnymi - uczniowie bywają na uczelni, wykładowcy akademiccy w szkołach. Podpisywane są też umowy między szkołami a pracodawcami w sprawach praktyk.
PAP: - Mamy kryzys gospodarczy, a Pan proponuje rozwiązania, które kosztują, które przyniosą efekt, ale zdecydowanie w przyszłości, nawet w dalszej przyszłości. Co może zrobić nowy minister edukacji mając ograniczone środki? Co Pan by mu radził, jak ma zawalczyć o powszechne przedszkola i powszechne doradztwo?
S.M.K: - Na początku powinien policzyć wszystkie koszty w kilku wariantach. Zdaję sobie sprawę, że do odsetka 100 procent dzieci w przedszkolach nie dojdziemy w rok, ale trzeba opracować drogę dochodzenia do tego krok po kroku. Pewne działania zostały już rozpoczęte, są już pewne ułatwienia. Podobnie sprawa ma się z doradztwem. Policzmy koszty i oszacujmy je biorąc pod uwagę różne możliwości organizacyjne. Zorientujmy się, ilu mamy doradców a jakie są potrzeby w tym zakresie. Tu też mogą być różne rozwiązania - czy specjalistyczny gabinet doradczy powinien być usytuowany w szkole, czy w łatwo dostępnej dla uczniów poradni.
Jednym z rozwiązań może być mediateka zawodów - bardzo nowoczesne narzędzie wykorzystujące nowe technologie, rodzaj bazy danych m.in. ze specjalnie nagrywanymi materiałami multimedialnymi, pokazującymi specyfikę pracy w różnych zawodach, zawierającymi informacje o przykładowych miejscach i warunkach pracy. Jest wiele możliwości działania.
Nowy minister powinien też zająć się edukacją dorosłych. To bardzo istotny fragment edukacji, niestety bardzo poważnie zaniedbany w naszym kraju.
PAP: - Odsetek dorosłych Polaków, którzy uczą się i zdobywają kolejne kwalifikacje, jest bardzo niski w porównaniu ze wskaźnikami europejskimi. Jak pomóc dorosłym, którzy chcą się uczyć?
S.M.K - Tu barierą podstawową jest bariera finansowa. Dorośli, którzy chcą się uczyć to często osoby bezrobotne lub osoby, które nie czerpią satysfakcji z dotychczasowej pracy. Chcą iść na kurs, szkolenie, a często to bardzo kosztowne formy doskonalenia i dokształcania zawodowego, na które po prostu ich nie stać. Istnieje wiele możliwości rozwiązania tego problemu. Warto je rozważyć, wśród nich refundację lub częściową refundację, czy też niskooprocentowane pożyczki. Takie osoby z nowym zawodem, z nowymi kwalifikacjami mogą stać się cenionymi pracownikami.
Jeśli chodzi o rozwój edukacji dorosłych to potrzebne jest dla niego wsparcie społeczne i rozbudzenie świadomości społecznej, w którym szkoła ma też wiele do zrobienia.
PAP: - Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Danuta Starzyńska-Rosiecka