Dostałeś zniżkę od banku? Zapłać podatek. I to nawet jak z niej nie skorzystasz
Lepiej nie bierz kuponów na tańszego hamburgera, laptopa czy komórkę. A już w szczególności od banku. Nawet jeśli z nich nie skorzystasz, to będziesz musiał zapłacić podatek - twierdzi Urząd Skarbowy w Katowicach.
06.02.2015 | aktual.: 06.02.2015 17:11
Od 1 stycznia obowiązują nowe przepisy, które nakazują bankom odprowadzać podatek od moneybacku. Jeśli więc dotąd dostawaliście od banku np. 5 proc. zwrotu za zakupy spożywcza albo 3 proc. za tankowanie samochodu, to teraz od tych kilkunastu złotych bank pobierze i wpłaci na konto fiskusa 19-procentowy podatek.
Jeden z banków spytał czy w momencie, kiedy przekaże wybranym klientom kody pozwalające na zniżki na zakup programu komputerowego, także musi odprowadzić podatek. Urząd Skarbowy w Katowicach uznał, że tak. I to nie w momencie zakupu sprzętu, ale przekazania kuponu rabatowego. Nie ważne nawet czy klient z niego skorzystał, czy nie.
- Jest to niezrozumiała decyzja. Za coś co mamy tylko postawione do dyspozycji musimy odprowadzać podatek. Tu nie ma mowy o jakimkolwiek przychodzie - mówi nam Grzegorz Grochowina, menedżer w KPMG w Polsce.
I tłumaczy, że nawet nie ma jak obliczyć podatku. Jeśli rabat to np. 10 proc. na zakup elektroniki, to czy należy to liczyć od 100, 500, a może od 1000 zł? Bank przecież nie wie, za ile jego klient kupi w sklepie towar. A według Izby Skarbowej w Katowicach w podobnej sytuacji podatek odprowadzić musi.
- Wydaje się, że ta interpretacja to jest wypadek przy pracy. Inaczej otrzymanie na ulicy bonu na tańszego hamburgera też trzeba będzie uznać za korzyść i opodatkować. I nie ważne, że jest się weganinem niekorzystającym z fastfoodów - twierdzi ekspert KPMG.
Sprawę jako pierwsza opisała "Rzeczpospolita". Pytany podczas konferencji prasowej o dziwną interpretację minister Szczurek stwierdził, że przyjrzy się jej i w razie konieczności wyda decyzję o jej uchyleniu.
Nie wszystkie banki nadal jednak stosują podatek od cashbacku. Na przykład mBank (a także jego marka Orange Finanse) prowadzą program Strefa Korzyści. Trudno stwierdzić czy rabat klient dostaje od banku czy od polecanego przez niego sklepu.
- Podstawowy model biznesowy platformy mOkazje zakłada finansowanie rabatów przez partnerów. W takim wypadku bank jedynie pośredniczy przy pokazaniu korzyści dla klienta. mOkazje to w zależności od konkretnej oferty sprzedaż premiowa lub rabat potransakcyjny. W tym pierwszym przypadku obowiązek odprowadzenia zryczałtowanego podatku dochodowego występuje jedynie, gdy przekroczony zostanie próg 760 zł, co w przypadku mOkazji zostało uniemożliwione. Zgodnie z regulaminem programu, żaden z klientów korzystających z ofert w mOkazjach nie otrzyma zwrotu przekraczającego tę wartość - tłumaczy Krzysztof Olszewski, rzecznik prasowy mBanku.
Większość banków już jednak podatek odprowadza i to od każdej złotówki. Do regulaminów wprowadziły go m.in. Alior, Getin, Idea czy ING. Klienci, którzy dotąd otrzymywali miesięcznie na przykład 50 zł za zakupy spożywcze opłacone kartą, muszą się przyzwyczaić, że teraz otrzymają 19 proc. mniej, czyli 40,5 zł. Pozostałe pieniądze powędrują na konto urzędu skarbowego.
Wszystko dlatego, że część urzędów skarbowych żądała wpisywania pieniędzy otrzymywanych z moneybacku do rocznego rozliczenia. Banki z kolei za żadne skarby nie chciały wystawiać Pitów 8c, tak by klient-podatnik wiedział co ma wpisać. Ostatecznie według nowych przepisów moneyback mają rozliczać same banki. I to do nich należy kwestia przelania podatku na konta fiskusa.
- Nowe przepisy miały uprościć procedury. Okazuje się, że nie do końca udało się to załatwić. Przepis na jedną linijkę powoduje bardzo dużo niejasności. Spodziewam się, że organy skarbowe różnie na niego będą patrzeć. Nie ulega wątpliwości, że najważniejsze w tym wszystkim to zachować zdrowy rozsądek - mówi Grzegorz Grochowina z KPMG.