Negatywna decyzja nie jest zaskoczeniem. Należało się jej spodziewać, bo Komisja Europejska odrzuciła plany naprawcze przysłane z Polski w połowie września. A to oznacza, że zakłady będą musiały zwrócić rządowe wsparcie przyznane po naszym wejściu do Unii.
Gdyby musiały to zrobić od razu, oznaczałoby to ich bankructwo, ale Komisja zgodzi się na realizację planu awaryjnego, uzgodnionego wcześniej z polskim rządem. Przewiduje on sprzedaż majątku stoczni w kawałkach, w otwartym przetargu, bez udziału syndyka upadłościowego.
Ze sprzedaży majątku trwałego zostaną spłacone długi, a nabywcy stoczni mają rozpocząć działalność w nowych spółkach, już bez obciążeń i konieczności zwrotu rządowego wsparcia. Jednak do tego potrzebne są zmiany w polskim prawie - Komisja daje Polsce czas do maja na sfinalizowanie prac, zorganizowanie przetargu i znalezienie inwestora.
Czy w nowych zakładach będzie możliwe prowadzenie dalej działalności stoczniowej? Bruksela tego nie wyklucza, pod warunkiem że inwestor będzie chciał kupić cały majątek stoczni. A wtedy, zgodnie z polskim kodeksem pracy, będzie musiał też przejąć część pracowników.