Emerytom najlepiej było za Balcerowicza

Nominalnie średnie emerytury są coraz wyższe. Ale czy zasobniejsze portfele są równoznaczne z tym, że starsze osoby stać na więcej niż przed laty? Sprawdziliśmy to. Wyniki są zaskakujące.

Emerytom najlepiej było za Balcerowicza
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

27.08.2010 | aktual.: 24.09.2010 14:03

Polskim emerytom najlepiej było za Balcerowicza. To właśnie w 1991 roku w następstwie reform gospodarczych i wprowadzenia popiwku średnia emerytura zbliżyła się najbardziej do przeciętnego wynagrodzenia w powojennej historii Polski.

Oczywiście takie porównania trzeba traktować z przymrużeniem oka.
- Od 1995 roku wypłacane świadczenia są porównywalne. Wcześniej obejmowały różne grupy zawodowe, np. służby mundurowe czy system rolniczy, zmieniał się zakres i struktura świadczeniobiorców i ubezpieczonych - wyjaśnia Agnieszka Orłowska z ZUS.

Obraz
© (fot. WP)

Mistrzowie w narzekaniu

Wystarczy wspomnieć o tym, że teraz jest lepiej niż za komuny, by wśród naszych czytelników rozgorzała burza. Zaraz odzywają się głosy, że emeryci przymierają głodem, że nie starcza do pierwszego. Co rusz odzywają się głosy jak starszym ludziom dobrze żyło się w PRL. I na ile mogli sobie wówczas pozwolić.

Prawda jest jednak brutalna. Na podstawie danych GUS porównaliśmy ceny z PRL z roku 1955, 1960, 1970, 1982, 1989 oraz z wolnej Polski z lat 1991, 2000, 2008, i policzyliśmy, ile można było kupić za średnią emeryturę.
Sprawdziliśmy ceny 18 produktów, które były tak samo powszechne w PRL, jak współcześnie. Żaden nie był tańszy w 1960 r. Dziś emeryci mogą sobie pozwolić na dużo więcej niż w PRL!

Do ciekawych wniosków można też dojść porównując dane z przełomowych lat. 1980 do 1982 i 1989 do 1991.

W 1955 za półkilogramowy chleb trzeba było zapłacić 1,75 zł, przy średniej emeryturze 277 zł, w 1960 roku chleb wciąż kosztował 1,75 zł (nie ma jak gospodarka centralnie planowana) przy przeciętnych świadczeniach na poziomie 757 zł. W 2008 r. za taki bochenek zapłacimy 1,85 zł, przy emeryturze na średnim poziomie 1523 zł.

Podobna sytuacja jest z innymi podstawowymi produktami spożywczymi. Dziś emeryt może kupić 20 razy więcej jajek niż w 1955 roku i 10 razy więcej niż 1960. Dużo więcej kupi też mleka.

Innymi produktami, których dostępność wyraźnie wzrosła (i to nie tylko dzięki pełnym sklepowym półkom), są mięso i wędliny. W 1989 r. emerytura przeciętnego Kowalskiego wystarczała na 5,6 kg kiełbasy "Myśliwskiej" (w 1955 na 5 kg). 20 lat później miesięczne świadczenie wystarczy na 58 kg! W roku okrągłego stołu emeryt mógł kupić 8 kg schabu wieprzowego. Teraz stać nas na 104 kg mięsa.

Kolejną rekordzistką jest margaryna. W 2008 roku przeciętna emerytura wystarczała na 20 razy więcej kilogramów tego tłuszczu niż w 1989. W 1980 roku można było kupić za świadczenie 126 kg margaryny, w 1982 - 39 kg, w 1989 już tylko 8 kg.

Życie też jest tańsze

Sceptycy powiedzą: manipulacja danymi, atakując pytaniami, co z ceną prądu, centralnego ogrzewania czy paliwa. Niestety, w tym wypadku dane GUS i ZUS są nieubłagane. I pod tym względem jest lepiej niż w PRL.

W latach 1955 i 1960 za kWh prądu płaciliśmy 0,39 zł, co wystarczało na opłacenie z emerytury zużycia na poziomie, odpowiednio, 710 i 1941 kWh. W 2008 jałmużna od państwa wystarczyła na 3046 kWh.

W przypadku benzyny (najstarsze dane z 1970 roku) jest podobnie. W roku gdy Gierek dochodził do władzy jeden litr etyliny 94 kosztował 6,50 zł, co wystarczało na zakup 223 litrów na miesiąc (jeśli ktoś miał tyle kartek). W 1989 za emeryturę można było kupić jedynie 83 litrów, w 2008 już 416 litrów etyliny 95.

Łyżka dziegciu

Częściowym zwycięstwem antagonistów III RP może zakończyć się porównanie cen centralnego ogrzewania. W 1955 roku przeciętna emerytura wystarczała na ogrzanie 162 m kw. mieszkania, w 1960 świadczenie wystarczyło na 443 m. kw. A w 2008 roku? Na 473 metry. Jednak trzeba oddać sprawiedliwość, w latach 70. metraż możliwy do ogrzania za średnią emeryturę był większy. Tylko pamiętajmy wtedy ogrzewaliśmy komunalne, dziś swoje. A mało kto mógł w ogóle mieszkać w takich metrażach, bo zaraz mu kogoś dokwaterowywano.

Innym produktem, którego ceny nie zmieniały się aż tak znacznie - a w pewnych okresach były wręcz niższe niż dziś - są usługi fryzjerskie. W 1955 fryzjer męski kosztował 5 zł, przeciętny emeryt mógł sobie pozwolić na 55 wizyty w salonie. Dziś stać go 113 strzyżeń. Jednak w 1980 r. średnie świadczenie wystarczało na 144 odwiedzin w zakładzie fryzjerskim.

Wódki dajcie

Wielu z rozrzewnieniem wspomina czasy, gdy stać ich było na nieprzebrane ilości wódki. Widać, że procenty źle podziałały na ich pamięć. W 1960 r. za średnią emeryturę można było się upić 21 butelkami, w 1989 już tylko 8, na niewiele mogli sobie też pozwolić emeryci żyjący w czasach Bieruta. Do kontestowania otaczającej rzeczywistość musiało wystarczyć 9 butelek czystej. III Rzeczpospolita to raj dla wielbicieli mocnych trunków. Od 35 butelek w 1991 r. dobiliśmy do 82 w 2008 r.

Co ciekawe cena czekolady nie zmieniła się przez 15 lat. W 1955 r. można było za emeryturę, kupić 15 tabliczek czekolady po 19 zł. W 1970 r. przy tej samej cenie świadczenie wystarczało na 76 sztuk. A dziś... za 1523 złote można kupić 480 sztuk.

Produktem, którego ceny ulegały jednym z większych wahań, był cukier. W 1955 i 1960 roku tabliczka czekolady kosztowała 12 zł, w ciągu miesiąca starsi ludzie mogli kupić odpowiednio 23 i 63 kg. W 1970 roku cena… spadła do 2,70 zł, a emeryt mógł kupić 537 kg cukru. To niewiele mniej niż w 2008 r. gdy przeciętne świadczenie wystarczało 544 kg. Dużym wahaniom cen ulegała także herbata.

Zadowolone mogą być współczesne polskie emerytki, za przeciętną daninę od państwa mogą sobie kupić 10 par butów, w 1955 roku stać by je było jedynie na jedną parę, w 1960 na 4, w1989 tylko na 2.

Porównywanie RTV i AGD nie ma większego sensu, nowe technologie czy niższe koszty produkcji sprawiły, że elektronika jest dużo bardziej dostępna (żadnych obliczeń i danych GUS-u do tego nie potrzeba). Można jednak spróbować porównać czarno-biały telewizor w PRL z kolorowym dzisiaj. W tym przypadku dopiero w ostatnich latach nastąpił przełom, a emeryt nie musi na niego oszczędzać dłużej niż miesiąc.

Cieszcie się życiem

Jakiekolwiek kryteria przyjmiemy, trudno obronić komunistyczną gospodarkę. System emerytalny - choć niewydolny - zapewnia współczesnym emerytom lepszą stopę życia, niż robił to Komitet Centralny. Nie tylko emerytury są wyższe w stosunku do pensji niż w PRL, za przeciętne świadczenie starsi ludzie mogą kupić znacznie więcej niż przed laty.

W PRL większość cen była regulowana urzędowo, choć nie odzwierciedlały one realnej wartości, i tak mało kogo było na nie stać. Stąd takie kwiatki jak oficjalna cena czekolady, która nie zmieniała się przez dekady. Dziś niewidzialna ręka rynku działa!

Obraz
© (fot. WP)

Jan Kaliński Wirtualna Polska

balcerowiczprlpensja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)