Firmowy czasoumilacz, czyli żarty w pracy
Rzeżucha posiana w klawiaturze, zaklejony srebrną folią monitor, myszka przyklejona do biurka, krzesło z kartonu… żartować z kolegów w pracy można na różne sposoby
26.07.2011 | aktual.: 26.07.2011 14:21
Rzeżucha posiana w klawiaturze, zaklejony srebrną folią monitor, myszka przyklejona do biurka, krzesło z kartonu… żartować z kolegów w pracy można na różne sposoby.
Kreatywność to w każdej firmie cecha nader poszukiwana. Kreatywny pracownik wpływa nie tylko na rozwój firmy i na jej zyski. Często jest też inicjatorem robienia sobie z kolegów z pracy żartów. Przecież nie od dziś pracownicy w firmach robią sobie różne psikusy. Czy wynika to z luzu i dużej swobody w firmie? A może taki relaks jest niezbędny, by się odstresować?
- Takie działania są potrzebne w każdej organizacji. Mają duży wpływ na poprawę pracy zespołowej, pomagają rozładować atmosferę, która w niektórych sytuacjach potrafi być napięta. Motywują też pracowników do dalszej pracy – tłumaczy Iwona Mitros, Marketing Coordinator w Grafton Recruitment Polska Sp. z o.o.
Wyobraźnia zespołu
Kto zazwyczaj pozwala sobie na żarty w pracy?
- To kultura organizacyjna danej firmy ma wpływ na kreatywność jej pracowników szukających pomysłów na pracowy „czasoumilacz” – mówi Iwona Mitros. - Na żarty w pracy częściej pozwalają sobie pracownicy firm, których działalność oparta jest na wyobraźni zespołu, chociaż nie można zakładać, że podobnych żartów nie robią sobie pracownicy w bardziej poważnych branżach jak np. administracja publiczna czy bankowość. Wszystko uzależnione jest od przyzwolenia przełożonych na taką formę odstresowania się pracowników jak i samej kreatywności zespołu. W przypadku naszej firmy najbardziej oryginalny jest dział księgowości, a przecież według stereotypów są to ludzie zazwyczaj zrównoważeni i pochłonięci tylko liczbami. W zeszłym roku biurko naszego koordynatora HR zostało w całości pokryte folią aluminiową wraz z jego zawartością. Każdy spinacz i długopis zostały skrupulatnie pojedynczo zawinięte. Ile kreatywnych osób w firmie, tyle pomysłów na wyjście ze sztywnego jej garnituru. Jednym z popularniejszych sposobów na
rozładowanie napięcia i zdenerwowanie kolegi z biurka obok jest zapanowanie nad jego myszką komputerową. - Po prostu wtyka się jego mysz w gniazdo komputera kolegi z biurka obok – opowiada Paweł, informatyk.
Nikt chyba nie będzie zaprzeczał, że informatycy w temacie żartów w firmie mają najwięcej do zaproponowania. Banalne i doprowadzające innych do furii jest zmienianie języka na ich komputerach. Jest też kilka innych pomysłów: na monitorze ofiary można pozamieniać miejscami wszystkie ikonki i zmienić im nazwy, jeśli ofiara używa Microsoft Word niektórzy zamieniają ustawienia autokorekty- np. zamianę najczęściej używanych słów, takich jak "i", "albo", "ponieważ" np. na jajo, pacynka, szaleństwo itp…
Dla kibica irytujące jest wyklejenie jego miejsca pracy wlepkami i plakatami przeciwnej drużyny. Niektórzy na szalone zabawy pozwalają sobie w… łazience. Gdy w dozowniku do mydła przekręcają rurkę dziurką do góry… mydło ląduje na krawatach, koszulach, a nawet na suficie.
Są też odważni, którzy potrafią wysłać do firmy ponaglenie zapłaty faktury na bardzo wysoką kwotę np. za zakup 10 ton węgla lub 50 km paszy dla bydła. Ten kawał sprawdza się zazwyczaj w prima aprylis.
Uważaj co robisz
Przyzwolenie pracodawcy na luźniejszą atmosferę w pracy w wielu przypadkach może się opłacać. Przecież zadowolony pracownik, to dobry pracownik.
- Tej zimy również nasz zarząd w Irlandii zaproponował wspólną zabawę na najbardziej oryginalnego bałwana. W tej inicjatywie wzięło udział 17 krajów – opowiada Iwona Mitros. Trzeba jednak być ostrożnym. W Stanach Zjednoczonych każdy się sądzi z każdym i grubsze żarty mogą okazać się kosztowne. Nawet tzw. practical joke może zakończyć się wytoczeniem sprawy i odszkodowaniem.
Skrzywdzona ofiara
Żarty na odpowiednim poziomie, które nie obrażają nikogo, mogą skutecznie rozładować wiele napięć, ale… czy żarty w pracy mogą skrzywdzić? Owszem. Jeśli osoba, z której inni postanowili się zaśmiać ma niskie poczucie własnej wartości, zareaguje lękiem. Z czasem może zacząć się izolować od otoczenia. Zupełnie inaczej jest z osobami pewnymi siebie, przebojowymi, z naturalnie wrodzonym poczuciem humoru. Zresztą sam żartowniś też nie ma łatwo. Istnieje ryzyko, że gdy otoczenie odkryje, kto pozwala sobie na biurowe dowcipy, osoba taka będzie automatycznie podejrzewana o każdą przez nikogo niezawinioną awarię.
ml/MA