Giełdowy optymizm z nutką niepokoju

Od niepewności przez euforię do niepewności - tak przebiegała pierwsza sierpniowa sesja. Bicie rekordów przychodzi indeksom dość łatwo, ale z ich utrzymaniem jest już dużo gorzej.

Giełdowy optymizm z nutką niepokoju

04.08.2009 | aktual.: 04.08.2009 17:07

To może wskazywać na wyczerpywanie się potencjału wzrostów. Czy kolejny miesiąc zakończymy przynajmniej kilkuprocentowym wzrostem wskaźników? Wydaje się to mało prawdopodobne, ale nie takie rzeczy giełdy już widziały.

Polska GPW

Pierwsza sierpniowa sesja na warszawskiej giełdzie zaczęła się niepewnie. Główne indeksy przez kilkanaście minut nie były w stanie obrać zdecydowanego kierunku. Na początek niewielka zwyżka, potem niewielki spadek, znów wzrost. Dopiero publikacje wskaźników aktywności przemysłu i w Polsce i w strefie euro, pobudziły rynek do większych wzrostów. Indeksy wzrosły do nowych lokalnych szczytów. Silną zwyżkę zawdzięczaliśmy jednak głównie jednej spółce. Akcje KGHM "trzymały" rynek od rana. Najpierw rosły o 1,7 proc., później o 3,7 proc., wreszcie wystrzeliły o ponad 6 proc. Trudno z tym wzrostem dyskutować, skoro kontrakty na miedź rosły o prawie 4 proc. Akcjom miedziowego kombinatu o wiele bardziej nieśmiało kibicowały papiery Pekao, zwyżkujące o około 2 proc. Reszta składu indeksu największych firm na ogół nie imponowała siłą. Ta hossa jednej spółki nie wzbudza wielkiego zaufania. Tym bardziej, że sytuacja na rynku surowców jest ostatnio dość chwiejna. WIG20 po osiągnięciu poziomu najwyższego od 9 października
ubiegłego roku cofnął się zdecydowanie i stracił chęć do walki o wyższe poziomy. Nawet niezły początek sesji w Stanach Zjednoczonych go do tego nie pobudził. Ostatecznie WIG20 zyskał 0,98 proc., osiągając pozom 2158 pkt., indeks szerokiego rynku wzrósł o 1,2 proc. Wskaźniki małych i średnich spółek były dziś zdecydowanie silniejsze, niż ich więksi koledzy. mWIG40 wzrósł o 1,75 proc., a sWIG80 o 1,67 proc. Obroty na rynku akcji wyniosły prawie 1,6 mld zł.

Giełdy zagraniczne

Po przejściowych "szaleństwach" Wall Street powróciła do klasycznej dynamiki, charakterystycznej dla ostatnich miesięcy. S&P500 "skoczył" w górę aż o 0,73 punktu, czyli o 0,07 proc., a Dow Jones o 17,15 punktu, czyli o 0,19 proc. Oczywiście w trakcie dnia wskaźniki próbowały większych ruchów, głównie dezorientując inwestorów na świecie. Ci ostatni i tak nie wiedzieli, jak interpretować dane o amerykańskim PKB. Okazuje się, że Amerykanie też nie doszli do porozumienia i zostało na remisie. I w takiej niepewnej atmosferze przychodzi nam rozpoczynać nowy tydzień i miesiąc.

W Azji sytuacja dość zróżnicowana, z przewagą optymizmu. Nikkei postanowił niemal dokładnie skopiować amerykańską dynamikę i spadł o 0,04 proc. Indeks w Szanghaju wzrósł o 0,9 proc., a w Bombaju o 0,8 proc. Tendencje zwyżkowe na tych giełdach mają się całkiem dobrze i nic im nie zagraża.

Europejscy inwestorzy na początku dnia byli lekko pesymistycznie nastawieni do życia. Indeksy głównych giełd zaczęły od niewielkich spadków. Wkrótce jednak nastroje zdecydowanie się poprawiły. Trudno się dziwić, bo indeks aktywności przemysłu w strefie euro wzrósł w lipcu, mimo, że spodziewano się, że pozostanie na poziomie z czerwca. Poprawa nie była zbyt wielka, ale zawsze to pozytywna niespodzianka. Już po godzinie handlu indeksy we Frankfurcie, Paryżu i Londynie zyskiwały zdecydowanie ponad 1 proc.

Parkiety naszego regionu szalały. W Bukareszcie, Budapeszcie i Pradze wzrosty sięgały 2 proc. Moskiewski RTS zyskiwał prawie 4 proc. Tylko w Sofii było około zera. Tuż po godzinie 16.00 Bukareszt był tylko cieniem rynku z początku dnia. Praga i Budapeszt trzymały się dzielnie. W Londynie zwyżka sięgnęła 2 proc., CAC40 zyskiwał 1,7 proc., a DAX rósł o 1,6 proc. W Moskwie zwyżka sięgała 5 proc., o 4,6 proc. zwyżkował indeks giełdy tureckiej.

Waluty

Po publikacji danych o amerykańskim PKB w II kwartale, a zwłaszcza chyba o korekcie w dół danych za pierwsze trzy miesiące roku, dolar padł na deski. Trudno inaczej określić gwałtowną przecenę amerykańskiej waluty. Jeszcze kilka minut przed godziną 16.00 w piątek za euro płacono niewiele ponad 1,4 dolara. Po kilkunastu minutach już ponad 1,42 dolara.

Złoty nie popuścił okazji i kurs dolara równie błyskawicznie znalazł się w okolicach 2,9 zł. Nasza waluta prezentowała swą moc także wobec europejskiego pieniądza. Euro wyceniano w piątek wieczorem na 4,14 zł, o 2 grosze taniej, niż w czwartek. Tylko frank nie chciał się poddać głębszej przecenie. Ale 2,72 zł za "szwajcara" to całkiem niezła cena. Poniedziałkowy poranek przyniósł kontynuację tych tendencji. Po krótkiej walce euro zdrożało do 1,43 dolara. Wszystko wskazuje na to, że szczyt z początku czerwca będzie ponownie testowany. Gdyby wspólnej walucie udało się go pokonać, dolar może mieć poważne kłopoty. Nasza waluta idzie za ciosem. Dziś rano dolara można było kupić nawet za 2,87 zł, najtaniej od połowy grudnia ubiegłego roku i prawie 3 grosze taniej, niż w piątkowy wieczór. Euro potaniało aż o prawie 4 grosze i kosztowało 4,09 zł. Franka można było kupić już za 2,68 zł.

Podsumowanie

Sierpień na naszej giełdzie zaczął się od sporych wzrostów wartości indeksów. Jednak nadzieje, że i ten miesiąc zakończy się na dużym plusie jest niewielka. Lipcowego wyniku z pewnością nie da się powtórzyć. Ale nie oznacza to wcale, że rynek jest skazany na zniżkę. Na razie minihossa trwa i nic nie wskazuje na rychłe jej zakończenie. Ale ostrożność jest wielce wskazana. Dzisiejsze choćby publikacje wskaźników aktywności przemysłu i w Polsce i w strefie euro mogą świadczyć, że podstawy obserwowanego od ponad pięciu miesięcy wzrostu na giełdach niekoniecznie mają jedynie spekulacyjny charakter.

Roman Przasnyski
główny analityk
Gold Finance

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)