Giganci walczą o Ptasie Mleczko
Biedronka i Lotte Wedel walczą o Ptasie Mleczko. Lider dyskontów w Polsce sprzedaje produkt Ptasie Mleczko. Problem w tym, że Ptasie Mleczko to znak chroniony Lotte Wedel. Rozmowy trwają. Jeśli nie dojdzie do porozumienia, sprawa może skończyć się w sądzie.
26.06.2013 | aktual.: 01.07.2013 10:02
O polską specjalność starli się Biedronka i Lotte Wedel. Problem w tym, że nazwa Ptasie Mleczko to znak chroniony Lotte Wedel. Jeśli nie dojdzie do porozumienia, sprawa trafi do sądu.
- Nie mamy żadnej umowy na podstawie której firma Jeronimo Martins Polska S.A. byłaby uprawniona do używania znaku Ptasie Mleczko dla pianek w czekoladzie marki własnej sprzedawanej w Biedronce - poinformowała Wirtualną Polskę Magdalena Kołodziejska, kierownik komunikacji Lotte Wedel. Firmy posiadają umowę handlową dotyczącą sprzedaży produktów marki E. Wedel w sieci sklepów Biedronka.
Między firmami toczą się rozmowy. Jak zapewniła nas Magdalena Kołodziejska, jeżeli strony nie dojdą do porozumienia, wówczas możliwe jest podjęcie innych kroków. W tym wystąpienie na drogę sądową. Jak informuje Wirtualną Polskę kierownik komunikacji Lotte Wedel firma jest przekonana, że rozmowy doprowadzą do ugodowego zakończenia sprawy.
Właściciel Biedronki Jeronimo Martins Dystrybucja twierdzi, że firma działa zgodnie z prawem.
- Potwierdzamy, że sieć Biedronka posiada w sprzedaży produkt cukierniczy ptasie mleczko marki Magnetic, wytwarzany przez ZPC Otmuchów. Chcemy podkreślić, że sieć Biedronka działa w ścisłej zgodności z obowiązującym prawem, m.in. w poszanowaniu praw własności intelektualnej innych podmiotów. Dlatego też temat używania oznaczenia "ptasie mleczko" jest obecnie przedmiotem rozmów pomiędzy naszą spółką a firmą Wedel. Chcemy podkreślić, że Wedel jest jednym z partnerów handlowych sieci Biedronka i sprawa jest wyjaśniana w toku normalnej współpracy biznesowej - informuje Wirtualną Polskę biuro prasowe Jeronimo Martins Polska S.A.
JMP podkreśla, że nie otrzymało od spółki Wedel żadnych sygnałów dotyczących ewentualnego angażowania sądu w tę sprawę.
Przypomnijmy, że Lotte Wedel od dawna jest bardzo wyczulony na kwestie związane z Ptasim Mleczkiem. Kiedy w 2012 roku blogerka zamieściła na swoim blogu swój przepis na ten przysmak, próbowano zmusić ją do umieszczenia informacji o tym, że Ptasie Mleczko to znak chroniony bądź do usunięcia wszystkich przepisów. Blogerka po kilku godzinach usunęła wszystkie swoje wpisy. Po fali krytyki ze strony internautów Lotte Wedel wydało oświadczenie, w którym przeprosiło za całe zamieszanie.
Historia zastrzeżenia nazwy ciągnie się od 1987 roku. Zakłady "22 Lipca, d. E. Wedel" próbowały wtedy bezskutecznie uzyskać rejestrację znaku słowno-graficznego, a następnie także kolejnych znaków zawierających wyrażenie "ptasie mleczko". Urząd Patentowy odmówił rejestracji nazwy z uzasadnieniem, że ptasie mleczko to określenie rodzaju wyrobów cukierniczych. Od 2005 roku oznaczenie słowne Ptasie Mleczko zostało zarejestrowane przez Wedla jako wspólnotowy znak towarowy nr 00334752291. Całą procedurę przeprowadzono w Hiszpanii w Alicante.
Mniej znaczy lepiej?
W cieniu starcia z Biedronką Wedel zmniejszył wagę opakowania Ptasiego Mleczka z 420 gramów do 380 gramów. W Biedronce także dostępna jest nowa gramatura - 443 gramów. Do tego na sklepowych półkach pojawiło się pudełko rodzinne 506 gramów. O wszystkim jako pierwsza w Polsce napisała Wirtualna Polska (czytaj więcej: Koszyk Wirtualnej Polski). Z zebranych przez nas informacji wynika, iż po zrównaniu cen do 420 gramów pod przykrywką zmiany pudełka wprowadzono podwyżkę. W ciągu kwartału średnia cena wzrosła o ponad 12 proc.!
- Zmniejszenie wagi opakowania wynika z udoskonalenia receptury - tłumaczy działania firmy Magdalena Kołodziejska. Przedstawicielka Lotte Wedel podkreśla, że informacja o wadze towaru jest zawsze w tym samym miejscu i nie jest tajemnicą dla klientów. Nie da się jednak ukryć, że jeśli ktoś kupuje od lat identycznie wyglądający produkt, rzadko kiedy sprawdza wagę towaru przy każdym zakupie. Może oczekiwać, że zawsze dostaje tyle samo towaru. Okazuje się, że w tym przypadku i z takim myśleniem można na tym wyjść jak Zabłocki na mydle.