Górale gotowi na przyjazd Arabów. Stawiają kapliczki, remontują toalety

W trakcie ferii liczba turystów z Półwyspu Arabskiego na Podhalu wyraźnie spada, górale są jednak dobrej myśli. Liczą na to, że Arabowie wrócą do Zakopanego, gdy tylko zrobi się cieplej. Z myślą o ich przyjeździe, przedsiębiorcy przebudowują hotele. Stawiają nawet kapliczki do modlitw.

Turyści z dalekich krajów na zakopiańskim deptaku
Turyści z dalekich krajów na zakopiańskim deptaku
Źródło zdjęć: © Agencja Wyborcza.pl | Marek Podmokły
Adam Sieńko

Od wybuchu pandemii do Polski przyjeżdża coraz więcej turystów z krajów Żyznego Półksiężyca. W 2020 r. zawitało ich do Polski około 40 tys., dwa lata później już 170 tys., a w 2023 r. prawie 209 tys.

Mimo to na początku 2025 r. przybyszów z Bliskiego Wschodu trudno znaleźć na ulicach Zakopanego i sąsiednich miejscowości. Dlaczego? Jak mówi WP Finanse Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Turystycznej, nie jest to wynikiem ogólnego spadku zainteresowania Arabów Polską.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Arabowie już zmienili Zakopane. Prowadzi biznes specjalnie pod nich

Różnica polega na tym, że zimą obcokrajowcy z Półwyspu Arabskiego zdecydowanie rzadziej docierają na Podhale. Wielu z nich przyjeżdża z Krakowa wypożyczonymi samochodami tylko na jeden dzień i nie bierze noclegu. - Jest dla nich po prostu za zimno, na ogół nie są też zazwyczaj fanami narciarstwa - zaznacza ekspert.

Nie oznacza to bynajmniej, że Podhale pogodziło się z utratą zainteresowania ze strony arabskich turystów. Wręcz przeciwnie. Przedsiębiorcy liczą, że gdy tylko zrobi się cieplej, goście m.in. ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich wrócą w polskie góry. W ostatnich latach infrastruktura turystyczna jest rozbudowywana właśnie z myślą o nich.

Arab - turysta premium

Jak podaje Karol Wagner, chociaż w lecie stanowią oni zaledwie 5 proc. turystów, mogą generować nawet 10 proc. przychodów.

Zostają na dłużej, mieszkają w droższych obiektach i mają dużo większą, niż Polacy, tendencję do konsumowania innych atrakcji, niż tych związanych z noclegiem i gastronomią - podkreśla Wagner.

Z tego względu niektóre miejsca na turystycznej mapie Zakopanego w dużej mierze nastawiły się na obsługę gości z arabskich krajów. W ubiegłoroczne wakacje onet.pl pisał, że stanowią oni 70-80 proc. ogólnej liczby odwiedzających hotel Kasprowy Wierch przy Krupówkach. Jeden z lokali na popularnym deptaku reklamował się w tym czasie hasłem: Kebaby "100 procent halal".

Tłumaczenia z polskiego na arabski widywane na szyldach i potrawy halal w restauracyjnych menu to dopiero początek. Wagner opowiada, że hotelarze przebudowują także swoje obiekty, by wpasować się w preferencje nowej grupy turystów. Powiększają pokoje tak, by całe rodziny mogły spędzać w nich razem czas. Przebudowują również łazienki, aby były one zgodne z wymogami kulturowo-religijnymi.

- W tym roku spodziewamy się dalszych inwestycji adresowanych do turystów z szerokiego świata. Mogą pojawić się także kaplice eklektyczne adaptowane w obiektach noclegowych. To miejsca modlitwy i refleksji, które nie są dedykowane konkretnie islamowi. Przybysze z krajów arabskich będą jednak zapewne często z nich korzystać, podobnie zresztą jak wyznawcy judaizmu, których w ostatnich latach także jest zauważalnie więcej - opowiada Karol Wagner.

Przedstawiciele branży turystycznej liczą na to, że licznie przyjeżdżający do Polski Arabowie będą zachęcać do wycieczek na Podhale swoich rodaków. Stanisław Gut, menedżer restauracji Stodoła w Zakopanem, która oferuje swoim gościom dania halal, mówi WP Finanse, że turyści z krajów arabskich nagrywają miasto telefonami, pokazują je i chwalą pobyt, rozmawiając na żywo ze znajomymi na swoich portalach społecznościowych. - Trudno sobie wyobrazić lepszą reklamę - przyznaje restaurator.

Zaznacza jednocześnie, że przedsiębiorcy muszą uwzględniać różnice w sposobie życia między Arabami, a turystami z krajów sąsiadujących z Polską. - Na pewno są innym rodzajem klienta. Trochę wybrednym, lubiącym dzielić się między sobą jedzeniem przy stole, mocno absorbującym uwagę kelnerów. Mają swoją kulturę i swoje zasady - dodaje Gut.

Zakopane liczy na mocną wiosnę

Spadek liczby turystów nie dotyczy jednak wyłącznie gości z krajów Żyznego Półksiężyca. Na Podhalu pojawia się w tym roku także mniej Polaków, choć, jak zauważa Karol Wagner, o dokładnych liczbach trudno mówić. Dlaczego? W okolicach Zakopanego trwa intensywna rozbudowa bazy noclegowej. W ostatnim roku na Podhalu mogło przybyć nawet w granicach tysiąca nowych pokoi.

Obecnie, według szacunków Tatrzańskiej Izby Gospodarczej, Podhale może zaoferować turystom ok. 100 tys. miejsc noclegowych. Oznacza to, że spadek obłożenia w poszczególnych hotelach nie musi wcale oznaczać, że turystów ubywa. Rozkładają się oni po prostu równomiernie w licznych pensjonatach.

Co sprawia, że turystów jest mniej? Wagner wskazuje dwie przyczyny: inflacja i aura przypominająca raczej jesień niż zimę. Zdaniem branży, Polacy w pierwszym kwartale 2025 r. na poziomie psychologicznym odczuli wzrost cen prądu, czynszów i żywności. To miało mocno wyhamować ich apetyt na podróże.

- Przepracowaliśmy już ten temat w ubiegłych latach. Ci turyści w dużej mierze mogą wrócić do nas na wiosnę, bo ich oszczędności nie wyparują. Widzimy jednocześnie, że nie wybierają oni wyjazdów w Alpy, naszym kosztem nie zyskują również inne polskie kurorty narciarskie i miejscowości nadmorskie. A te ostatnie w ubiegłych latach stawały się przecież wśród podróżnych atrakcyjną alternatywą dla spędzania ferii w górach. Lekkie ożywienie widać było w wyjazdach all inclusive do ciepłych krajów, ale one przyciągają inny rodzaj turysty - zauważa Karol Wagner.

W święta frekwencja była wyśmienita, lepsza nawet niż w ostatnich latach. Tłumnie odwiedzali nas goście z Węgier, Słowacji i Czech. W trakcie ferii obłożenie nie jest jednak takie, jak oczekiwaliśmy. Śniegu na stokach jest, ile jest. Nie mamy na to wpływu - rozkłada ręce Stanisław Gut.

Adam Sieńko, dziennikarz WP Finanse i money.pl

Źródło artykułu:WP Finanse
zakopanearabowiepodhale

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (59)