Indyjskie ogórki w Biedronce. Dystrybutor zabrał głos
Ogórki sprowadzane z Indii, dostępne w sieci Biedronka, sprawiły, że w internecie zawrzało. Pojawiły się pytania o sens sprowadzania warzyw z drugiego końca świata. Spółka Limpol, odpowiedzialna za ich dystrybucję, wydała oświadczenie, tłumacząc powody importu oraz zapewniając o jakości produktów.
Wszystko zaczęło się od nagrania umieszczonego na TikToku, na którym użytkowniczka pokazała słoiki ogórków z Biedronki oznaczone jako produkt z Indii.
Nowa opłata w sklepach od 1 października. Tak to wygląda w praktyce
"Chciałam kupić pyszne polskie ogórki w Biedronce. Cena aż 6 zł za mały słoik. Wyprodukowano w Indiach. Biorę kolejne z chili. Wyprodukowane w Indiach. Czy my nie mamy naprawdę polskich ogórków?" - pyta autorka filmiku.
Nagranie szybko rozprzestrzeniło się na różnych platformach społecznościowych, takich jak X, Wykop czy Reddit, wzbudzając pytania o jakość produktów i sens ekonomiczny transportu.
Firma tłumaczy się z indyjskich ogórków
Dodatkowo, część użytkowników zwróciła uwagę na oznaczenia na słoikach, które mimo indyjskiego pochodzenia, miały polski kod kreskowy 590. Kod ten odnosi się do miejsca rejestracji firmy, a nie faktycznego miejsca produkcji surowca.
W obliczu rosnącej dyskusji Oksana Lubowiecka, prezeska i właścicielka firmy Limpol odpowiadającej za dystrybucję produktu, wyjaśniła w oświadczeniu dla serwisu portalspozywczy.pl, że ogórki sprowadzane z Indii to "specjalna odmiana", której nie uprawia się w Polsce na większą skalę "ze względu na klimat i wymagający, ręczny zbiór". Jak podkreśliła, korniszony te są drobniejsze i chrupiące, co cieszy się uznaniem w Europie.
Wybór indyjskich korniszonów to nie kwestia "tańszego zamiennika", lecz innego surowca o odmiennych właściwościach, które od lat mają swoich zwolenników wśród polskich odbiorców - stwierdziła.
Dodatkowo zapewniła o współpracy z zakładami w Indiach, które posiadają międzynarodowe certyfikaty jakości, takie jak BRC i IFS, co gwarantuje zgodność z unijnymi standardami. Przyznała też, że różnorodność produktów jest kluczową wartością ich oferty i nie zamierza rezygnować z polskich dostawców.
Cios w polskich producentów?
Z danych UN Comtrade, które przytacza portal, wynika, że wartość importu warzyw z Indii do krajów Unii Europejskiej przekracza rocznie 30-40 mln dolarów i systematycznie rośnie. Jednocześnie polscy rolnicy podkreślają malejącą opłacalność produkcji oraz wzrost kosztów energii i certyfikacji.
W ostatnim czasie wielu producentów warzyw organizowało samozbiory, ponieważ magazyny są pełne, a ceny skupu - niskie. Jeden z rolników oferował 70 gr za kilogram pomidorów, inni oddawali warzywa za darmo.
- W tym roku rolnicy wyprodukowali zbyt dużo warzyw gruntowych, takich jak pomidory, cebula, marchew czy ziemniaki. Stało się tak, ponieważ odchodzą od upraw, które ich zdaniem są całkowicie nieopłacalne, np. zbóż czy kukurydzy. Przeznaczyli więc te same areały pod inne uprawy ziemniaków czy kapusty białej. W efekcie rynek się zapchał - wyjaśniał w rozmowie z WP Finanse Maciej Kmera, ekspert rynku hurtowego Bronisze pod Warszawą.
źródło: portalspozywczy.pl