Jak szefowi BOR emeryturę pompowano. Gen. Pawlikowski dostaje 10 tys. zł po 16 latach służby
Przepracował 16 lat w Biurze Ochrony Rządu, ale nagrodę jubileuszową dostał za 25 lat pracy. Do wysługi lat doliczono mu pracę na roli u ojca, choć wtedy studiował w Krakowie. Były już szef BOR, 47-letni generał Andrzej Pawlikowski dostaje ok. 10 tys. zł emerytury dzięki sztuczkom księgowym, które pozwoliły na wyciśnięcie z systemu emerytalnego tyle, ile się dało.
27.06.2017 | aktual.: 27.06.2017 09:11
Jak ustaliła "Rzeczpospolita", generałowi Pawlikowskiemu, który dymisję z funkcji szefa Biura Ochrony Rządu złożył w styczniu, zapewniono wyjątkowo miękkie lądowanie i bardzo hojną emeryturę na resztę życia.
Problem polega na tym, że bardzo korzystne dla niego wyliczenia podstawy uzyskania emerytury poczyniono w duchu kreatywnej księgowości.
Jak pisze gazeta, gen. Pawlikowski łącznie przepracował czynnie 16 lat, ale pod koniec kwietnia, gdy odchodził z BOR, dostał nagrodę jubileuszową za 25 lat pracy w służbie.
Mało tego, Pawlikowskiemu do wysługi lat doliczono także 4-letnią pracę na roli w charakterze domownika w gospodarstwie ojca, ponieważ pozwoliło to uzyskać wysoki przelicznik.
W czym problem? W tym czasie Pawlikowski studiował dziennie w Krakowie, ale za studia wyliczenie emerytalne byłoby o wiele mniej korzystne.
W całej sprawie jest jeszcze jeden budzący duże wątpliwości wątek. Gen. Pawlikowski, który BOR-em po raz pierwszy kierował w latach 2005-2007, w 2009 r. przeszedł do CBA, a w 2013 r. całkiem odszedł ze służby i założył prywatną spółkę Binase.
Pawlikowski niespodziewanie wrócił do BOR w grudniu 2015 roku, po 6-letniej nieobecności, po decyzji wiceszefa MSWiA Jarosława Zielińskiego o "przywróceniu" go do służby. Dzięki temu trikowi Pawlikowski jest traktowany tak, jakby z BOR-u nigdy nie odszedł.
Wirtualne 6 lat służby w BOR-ze to dla Pawlikowskiego źródło dodatkowych pieniędzy na emeryturze. Jak pisze "Rzeczpospolita", okres ten daje mu dodatkowe 18,2 proc. emerytury.
Trik z przywróceniem do służby pozwolił na jeszcze jedno. W sierpniu 2016 roku Pawlikowski został mianowany przez prezydenta Andrzeja Dudę na generała brygady. Normalnie na awans "za wyjątkowe zasługi w służbie" musiałby poczekać co najmniej półtora roku, ale dzięki decyzji Zielińskiego wymóg ten ominięto.
Jak pisze gazeta, Pawlikowski chwali się, że ma pełną wysługę lat, co powala mu pobierać 75 proc. ostatniej pensji. W jego przypadku jest to około 10 tys. zł miesięcznie.
Dlaczego gen. Pawlikowski złożył dymisję w styczniu 2017 roku? Oficjalny powód to względy zdrowotne, ale nieoficjalnie mówi się o tym, że zmusiła go do tego głośna afera w PKP.
Afera wybuchła, gdy okazało się, że przed Światowymi Dniami Młodzieży w Krakowie zarząd PKP SA zawarł umowę o ochronę antyterrorystyczną dworców z firmą, która nie miała ani siedziby, ani wpisu do KRS. Kontrakt ze spółką Sensus Group opiewał na niemal 2 mln zł.