Kilka kilometrów plaży zanieczyszczone styropianem
Kilka kilometrów plaży na Półwyspie Helskim od strony Zatoki Puckiej, w rejonie Kuźnicy i Jastarni, zostało zanieczyszczonych styropianem. Plażę sprzątają służby Urzędu Morskiego w Gdyni.
24.02.2014 | aktual.: 24.02.2014 15:44
Główny Inspektor Ochrony Wybrzeża Urzędu Morskiego w Gdyni Roman Kołodziejski poinformował w poniedziałek PAP, że plaża została zanieczyszczona na odcinku około kilku kilometrów, od Jastarni w kierunku Kuźnicy. Przypuszcza, że styropian mógł zostać przeniesiony na cypel helski przez wodę i wiatr z Mechelinek (gmina Kosakowo), gdzie budowana jest przystań rybacka. Styropian był wykorzystywany przy budowie pływających pomostów, które zostały zniszczone przez sztorm. Wcześniej do podobnego zanieczyszczenia doszło też w Mechelinkach.
Powiedział, że Urząd Morski informacje o zanieczyszczeniu plaży przekazał Wojewódzkiemu Inspektoratowi Ochrony Środowiska i Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku.
Małgorzata Mizgalska z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Gdańsku na pytanie, czy styropian stanowi zagrożenie dla środowiska powiedziała PAP, że "RDOŚ zbiera materiał dowodowy i bierze pod uwagę możliwość wystąpienia szkody w odniesieniu do siedlisk i gatunków chronionych". Wyjaśniła, że taka szkoda może dotyczyć szczególnie siedliska kidziny (są to organiczne szczątki roślinne naturalnie wyrzucane na brzeg morski), które zostało zanieczyszczone styropianem. "Kidzina jest naturalnym miejscem odpoczynku i żerowania ptaków, a ponieważ zaczyna się sezon migracji, więc w tym miejscu może pojawić się dużo żerujących ptaków" - dodała.
Mizgalska uważa, że ważne jest szybkie posprzątanie plaży. "Jeśli styropian zostanie szybko uprzątnięty, to możliwe, że nie dojdzie do uszkodzenia czy narażenia gatunków chronionych" - dodała.
Powiedziała, że Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska ma prowadzić własne postępowanie w zakresie budowy przystani w Mechelinkach.
Kołodziejski poinformował, że sprzątanie plaży może potrwać kilka dni. Wszystkiego nie uda się od razu usunąć, bo w niektórych miejscach zalega jeszcze lód utrudniający sprzątanie. "My zbieramy tylko duże elementy, a w celu zebrania bardzo małych części może później zorganizujemy jakąś akcję wolontariuszy, może z udziałem dzieci i młodzieży ze szkół z półwyspu" - tłumaczy. Koszty sprzątania Kołodziejski szacuje na kilka do kilkunastu tysięcy złotych.