Kobieta pozwała skarbówkę. Urząd nie chciał od niej podatku

Dziennik podaje, że to pierwszy tego typu przypadek w Polsce.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Skarbówka nie chciała przyjąć podatku od darowizny

W 2019 r. pani Maria (imię zmienione) udała się do urzędu skarbowego, aby powiadomić o darowiźnie, którą dostała od matki. Od kwoty 340 tys. zł chciała zapłacić podatek, ponieważ spóźniła się z poinformowaniem naczelnika skarbówki o nabyciu darowizny.

Przepisy wskazują, że od pieniędzy otrzymanych od rodziców (i innych osób z tzw. grupy 0) nie trzeba płacić podatku, pod warunkiem że zgłosimy darowiznę w ciągu sześciu miesięcy od jej otrzymania.

Ja przez niedopatrzenie nie zgłosiłam darowizny w ciągu pół roku od jej otrzymania. Przyznaję się do błędu i chcę zapłacić podatek - przekonywała kobieta, cytowana przez "GW".

Skarbówka zdziwiła się zachowaniem obywatelki, ponieważ zazwyczaj to urzędnicy domagają się zapłacenia podatku, a nie odwrotnie. Po przeanalizowaniu sytuacji okazało się, że matka pani Marii miała wystarczających oszczędności i majątku, aby przekazać córce 340 tys. zł darowizny. "Zmarła, więc nie można było jej przesłuchać" - czytamy w dzienniku.

Brakowało także dowodów, że darowizna została faktycznie przekazana. Pani Maria argumentowała, że "pieniądze dostała w gotówce". To jednak nie przekonało skarbówki, która uznała, że nie doszło do darowizny, więc kobieta nie musi płacić podatku.

Pozwała skarbówkę, ale przegrała. Sąd ma teorię

Jednak pani Maria szła w zaparte i bardzo chciała opłacić należność, więc podała fiskusa do sądu. Najpierw przegrała w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Olsztynie, a później złożyła kasację do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Właśnie zapadł wyrok w tej sprawie i kobieta ponownie przegrała.

"Umowa darowizny nie została stwierdzona na piśmie, ze względu zaś na śmierć rzekomego darczyńcy nie było możliwe jego przesłuchanie na tę okoliczność. Brak jest także dowodu potwierdzającego przekazanie kwoty 340 tys. zł. Powyższe okoliczności same w sobie nie podważają możliwości dokonania rzeczonej darowizny. Niemniej, jeżeli zostają zestawione z ustaleniem, że rzekomy darczyńca nie mógł dysponować kwotą 340 tys. zł, czynią zasadnym stwierdzenie organów, że darowizna w rzeczywistości nie miała miejsca" - stwierdził NSA.

Pojawiły się wątpliwości, dlaczego pani Maria tak uporczywie dążyła do tego, aby zapłacić podatek. WSA w Olsztynie podejrzewa, że być może kobieta obawiała się, że skarbówka zorientuje się, że wydaje więcej niż zarabia i zostanie wszczęta sprawa o nieujawnione źródła przychodu.

- Podatnik musi udowodnić, skąd pochodzą środki, którymi dysponuje. I jeśli tego nie potrafi, musi liczyć się z wysokim podatkiem od nieujawnionych źródeł przychodu, którego stawka wynosi 75 proc. - wyjaśnił Przemysław Hinc, doradca podatkowy i członek zarządu PJH Doradztwo Gospodarcze, cytowany przez "GW".

W tej sytuacji skarbówka może uważać, że sprawa pani Marii nie jest zakończona.

Ile wynosi podatek od darowizny?

Wysokość podatku od darowizny wynika z kwoty, jaką otrzymaliśmy oraz przynależności darczyńcy i obdarowanego do grupy podatkowej. Należność waha się od 3 do 20 proc.

• 36 120 zł – dla osób należących do I grupy podatkowej: małżonek, wstępni (rodzice, dziadkowie, pradziadkowie), zstępni (dzieci, wnuki, prawnuki), pasierb, ojczym, macocha, rodzeństwo, teściowie, zięć, synowa,
• 27 090 zł – dla osób należących do II grupy podatkowej: np. dzieci siostry, wnuki brata, rodzeństwo rodziców, zstępni i małżonkowie pasierbów, małżonkowie rodzeństwa i rodzeństwo małżonków,
• 5 733 zł – dla osób należących do III grupy podatkowej: pozostali nabywcy.

Należy jednak pamiętać, że w ciągu pięciu lat wartość przekazanych darowizn od jednej osoby kumuluje się, więc jeżeli przekroczy określony próg, trzeba się będzie rozliczyć ze skarbówką.

W przypadku najbliższej rodziny zwolnienie z podatku może dotyczyć nawet darowizny przekraczającej 36 120 zł, pod warunkiem zgłoszenia nabycia w ciągu sześciu miesięcy.