Koniec rajdu na złotym? Inwestorzy patrzą na Szałamachę i Trumpa
W tym miesiącu, do tej pory, złoty umacniał się względem głównych walut.
W tym miesiącu złoty umacnia się względem głównych walut. Analitycy ostrzegają jednak przed możliwym końcem dobrej passy. Może tak się stać za sprawą ewentualnego triumfu Trumpa w debacie prezydenckiej. Nie wiadomo też, co ze zmianami kadrowymi w naszym rządzie. Premier jak na razie je zapowiedziała.
Najważniejsze waluty świata, czyli euro i dolar są najtańsze od ponad miesiąca. Kurs wymiany wspólnej waluty na foreksie wynosi 4,28 zł. Kilkadziesiąt groszy mniej zapłacimy obecnie za dolara, który jest wyceniany na 3,82 zł.
Bardzo dobra passa złotego utrzymuje się od początku września. Wśród wszystkich walut rynków wschodzących zdecydowanie wyróżnia się na plus. - Co ostatnio pomaga złotemu, ale też innym ryzykownym aktywom, to w pewnym sensie rajd ulgi po decyzji amerykańskiego banku centralnego - komentuje Konrad Białas, analityk Domu Maklerskiego TMS Brokers.
Przypomnijmy, że stopy procentowe w USA pozostały na niezmienionym poziomie i wypowiedzi bankierów wskazują na to, że w najbliższych miesiącach mogą co najwyżej wzrosnąć o 0,25 pkt. proc.
Co dalej? Czyżby złoty miał wkrótce umocnić się w okolice 4,25 zł za euro i 3,75 zł za dolara? Oznaczałoby to spadek notowań do poziomów najniższych od sześciu miesięcy. Analitycy walutowi mają co do tego wiele wątpliwości.
- Ostrożność przede wszystkim - podkreśla Konrad Białas. - Nie można oprzeć się wrażeniu, że na rynkach finansowych buduje się niepewność przed kolejnym ważnym wydarzeniem w USA, czyli wyborami prezydenckimi.
Rynek wychodzi z założenia, że wygrana Donalda Trumpa to zła wiadomość dla ryzykownych aktywów, w tym m.in. złotego. - W poniedziałek odbędzie się pierwsza debata kandydatów i jeśli przyniesie triumf Trumpa, skończy się rajd złotego - ostrzega Białas.
Zdaniem Rafała Sadocha z Domu Maklerskiego mBanku, złotemu zaszkodzić mogą pojawiające się co jakiś czas plotki o kolejnych dymisjach ministrów. W centrum uwagi jest głównie szef resortu finansów Paweł Szałamacha.
- W momencie gdy wykonanie przyszłorocznego budżetu w głównej mierze zależy od uszczelnienia sytemu podatkowego, a nad tym obecny minister finansów pracuje już od prawie roku, roszady w Ministerstwie Finansów mogą wydłużyć jeszcze ten proces i dodatkowo zwiększyć jeszcze bardziej ryzyko przekroczenia 3 proc. progu deficytu budżetowego - zauważa Sadoch.
Premier Beata Szydło zapowiedziała zmiany w rządzie w przyszłym tygodniu.