Koniec świata jest bliski. Kto na nim zarobi?
Choć 21 grudnia 2012 roku świat ma przestać istnieć, to dla niektórych jest to najlepszy czas na... zakupy. W mediach coraz więcej reklam, które zachęcają nas do kupowania, wykorzystując motyw końca świata i kalendarza Majów. Kto chce zarobić na panice przed apokalipsą?
19.11.2012 | aktual.: 01.08.2013 09:56
Zdaniem Ewy Góralskiej z domu mediowego PanMedia Western, w tym roku Mikołaj będzie walczył z końcem świata. Jej zdaniem data 21 grudnia 2012, kalendarz Majów i koniec świata to wspaniałe narzędzia dla twórców reklam. Na dodatek w przeciwieństwie do imprez takich jak Euro 2012 nikt nie ma do nich praw marketingowych.
- Uważam, że to dopiero początek zalewu reklam związanych z końcem świata - mówi na miesiąc przed planową datą.
Zdaniem socjologa i medioznawcy prof. Wiesława Godzica można się spodziewać ofert banków w stylu kredytu, który trzeba spłacić po końcu świata. Przed 21 grudnia przewiduje też... wzmożony ruch w salonach fryzjerskich.
- Wiele kobiet będzie dbało o odpowiednią fryzurę i makijaż - tłumaczy profesor Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
Wśród Polaków nie ma na razie szału na budowę bunkrów czy robienie zapasów. Są jednak wyjątki. W internecie można znaleźć fora internetowe, na których zbierają się osoby poszukujące współlokatorów do wspólnego schronu. Są tam też rady, czy lepiej kupić nóż, czołówkę czy konserwy w Biedronce albo Lidlu.
Dużo mocniej biznes końca świata rozbudowany jest w Stanach Zjednoczonych. Tam firmy zajmujące się budową przydomowych bunkrów mają przeżywają istne oblężenie. Spółki takie jak Vivos sprzedają z kolei miejsca schronach przeciwatomowych z opcją de lux. Za 50 tys. dolarów można tam przetrwać 21 grudnia 2012. W promocji psy zabierane do bunkra są za darmo.