Konsultacje 500 plus - są obawy o pogłębienie wykluczenia społecznego
Nie bagatelizujemy głosów obawy, że program "Rodzina 500 plus" wpłynie na dezaktywizację zawodową, szczególnie kobiet. Będziemy monitorować sytuację - zapewniła w środę szefowa resortu pracy Elżbieta Rafalska. Wierzę, że kobieta z powodu 500 zł nie rzuci pracy - dodała.
- Nie bagatelizujemy głosów obawy, że program "Rodzina 500 plus" wpłynie na dezaktywizację zawodową, szczególnie kobiet. Będziemy monitorować sytuację - zapewniła w środę szefowa resortu pracy Elżbieta Rafalska. Wierzę, że kobieta z powodu 500 zł nie rzuci pracy - dodała.
W środę w Gdańsku, Białymstoku i Szczecinie odbyły się konsultacje społeczne dotyczące programu "Rodzina 500 plus". W szczecińskim spotkaniu, na które przybyło około 200 osób, udział wzięła minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska.
Pracownicy pomocy społecznej i przedstawiciele organizacji pozarządowych wysuwali m.in. obawy, że program "Rodzina 500 plus" może pogłębić problem wykluczenia społecznego niektórych rodzin. Padały postulaty podjęcia działań aktywizujących te rodziny. Obawy wzbudzał m.in. fakt, że dodatkowe świadczenie mogłoby np. zniechęcać bezrobotnych do aktywnego poszukiwania pracy, czy też skłaniać kobiety do pozostania w domu lub nawet rezygnacji z dotychczasowej pracy.
Minister Rafalska przyznała, że pojawiają się obawy, m.in. wśród pracowników socjalnych, wynikające ze specyfiki ich pracy, że nowe świadczenie wpłynie na dezaktywizację, głownie kobiet. - Ja jestem trochę ufniejsza. Nie wierzę, że kobieta z powodu 500 zł zostawi pracę, pewne wynagrodzenie, ubezpieczenie społeczne, zdrowotne - powiedziała minister. Wszystkie dane wskazują, że po okresie transformacji Polacy pracują dobrze i długo, a kobiety są dobrze wykształcone, zaradne i dbają o rodzinę - zaznaczyła minister.
- Nie stawiajmy znaku równości między patologią a pomocą społeczną; w pomocy społecznej nie wszyscy są patologią. Nie stawiajmy znaku równości między pomocą socjalną a polityką rodzinną - dodała.
Rafalska zapewniła, że nie bagatelizuje głosów o ewentualnej dezaktywizacji, i że resort będzie monitorować sytuację.
Podczas spotkania w Gdańsku wiceminister pracy Marcin Zieleniecki przyznał, że obawy, w tym, że świadczenia mogłyby zniechęcać do aktywnego poszukiwania pracy, pojawiają się "praktycznie na każdym ze spotkań". Dodał, że uczestnicy wcześniejszych konsultacji, w których brał już udział, sugerowali, by autorzy projektu zastanowili się, czy dobrym rozwiązaniem jest niewliczanie świadczenia, które ma być wypłacane, do dochodu rodziny (w takiej sytuacji rodzinom nie groziłaby utrata innych świadczeń zależnych od wysokości dochodu).
Jak podkreślił, spotkał się z reakcją ze strony osób, które korzystają z pomocy społecznej, że w sytuacji wliczania świadczenia do dochodu, tak naprawdę one na tym programie niewiele zyskają, bo znajdą się w sytuacji, w której otrzymując świadczenie wychowawcze z programu "Rodzina 500 plus" przekroczą próg dochodowy w rozumieniu przepisów i utracą prawo do zasiłku z pomocy społecznej.
- Doszliśmy do wniosku, że te rodziny, które są w trudnej sytuacji życiowej, należy wspierać w takim samym stopniu, jak rodziny, które z pomocy społecznej nie korzystają - powiedział Zieleniecki.
Wielu obecnych na spotkaniu w Gdańsku miało wątpliwości dotyczące ewentualnej zamiany świadczenia z pieniężnego na rzeczowe (program zakłada taką możliwość, np. gdy rodzina niewłaściwie wydaje otrzymane pieniądze). Jak podkreślano, takich rodzin będzie sporo. Według uczestników spotkania, trudno sobie wyobrazić praktyczną realizację takiego świadczenia rzeczowego.
Zieleniecki przyznał, że trzeba liczyć się z sytuacjami "niepożądanymi, nietypowymi", kiedy to może dojść do "marnotrawienia" przez rodziny środków z planowanego świadczenia i konieczne będzie zastąpienie świadczenia pieniężnego - rzeczowym. W jego ocenie będą to jednak sytuacje rzadkie, wyjątkowe. - Zakładam, że nie będzie to powszechne zjawisko. My nie chcemy, aby ośrodki pomocy społecznej zastępowały rodziców i decydowały o tym, na co mają zostać wydane środki - mówił.
W Białymstoku wiceminister pracy Krzysztof Michałkiewicz przypomniał, że ustawa nie przewiduje obligatoryjnie dla wszystkich mechanizmów weryfikacji, jak rodzice wydają przyznane 500 zł. - Jeżeli będą sygnały, że ta pomoc nie dociera do dzieci, że jest marnotrawiona, będzie możliwość wystąpienia do ośrodka pomocy społecznej, żeby pracownicy socjalni przeprowadzili tam wywiad i jeżeli się to potwierdzi, będzie także możliwość zamiast środków finansowych przekazywać te 500 zł w formie rzeczowej - podkreślił.
W Szczecinie minister Rafalska przyznała, że dobrym postulatem jest, by oprócz świadczenia rzeczowego mogłyby to być także usługi.
Członkowie kierownictwa resortu pracy wyrażali przekonanie, że niewłaściwe wykorzystanie świadczenia będzie wyjątkiem, a nie regułą. - Możliwość weryfikacji to bardziej zabezpieczenie na sytuacje nadzwyczajne, natomiast nie chcemy, żeby to był jakiś tak stały mechanizm, który jest w systemie - dodał Michałkiewicz. Jak zauważył, to rodzice znają najlepiej potrzeby swoich dzieci i będą wiedzieć, jak pieniądze wydać.
Niepokój samorządowców budzi też wprowadzanie w życie ustawy w pierwszym roku jej funkcjonowania. Martwią się m.in. czy nowym zadaniom sprostają pracownicy socjalni i urzędnicy.
Zastępca naczelnika Wydziału Spraw Społecznych w Urzędzie Miasta w Gdyni Anna Łepik zwróciła uwagę na fakt, że przyjęte w projekcie programu terminy dają samorządom bardzo mało czasu na przygotowanie się do wypłaty nowych świadczeń. Podobne obawy wyrażali zachodniopomorscy samorządowcy.
- Już obsługujemy 12 tysięcy świadczeniobiorców, kolejnych 10 tysięcy (potencjalnych beneficjentów programu w Gdyni), będzie nam trudno przyjąć. Zatrudnienie ludzi i dostarczenie sprzętu (komputerów dla nowych pracowników) - na to potrzebny jest czas - powiedziała Łepik.
Podobne wątpliwości miała przedstawicielka gdańskiego MOPS, który szacuje, że z nowego świadczenia skorzysta w tym mieście nawet 20 tysięcy osób i z całą pewnością zaistnieje konieczność zatrudnienia nowych pracowników. - Żeby być przygotowanymi do realizacji tego zadania, chcielibyśmy zatrudnić tych pracowników miesiąc wcześniej, przeszkolić ich i przygotować do obsługi klienta, przygotować dla nich lokale, sprzęt komputerowy - wyjaśniła. Pytała, czy możliwe jest wcześniejsze niż 1 kwietnia, gdy ma ruszyć program, uruchomienie środków.
Wiceprezydent Szczecina Krzysztof Soska podkreślił, że w mieście ze świadczenia będzie mogło skorzystać około 30 tys. rodzin. Boimy się tego, że 2 kwietnia 30 tysięcy osób zamelduje się pod urzędem po to, żeby złożyć wniosek - dodał.
Według Zielenieckiego, przygotowania do realizacji programu można rozpocząć wcześniej. Zapewnił, że wraz z wejściem w życie ustawy zostaną wydane rozporządzenia wykonawcze. Przyznał jednak, że dyscyplina budżetowa powoduje, iż ewentualnych nowych pracowników do obsługi programu będzie można zatrudnić dopiero po wejściu ustawy w życie.
W Białymstoku wiceminister Michałkiewicz podkreślił na konferencji prasowej, że pracownicy pomocy społecznej zgłosili do konsultacji m.in., że dobrze by było, gdyby "okresy przyznawania" 500 zł były takie same jak świadczeń rodzinnych.
- Wniosek będzie składany i świadczenie będzie przyznawane na rok. Natomiast ten okres będzie od 1 października do końca września, czyli w sierpniu trzeba będzie składać wniosek na następny rok, żeby dostać decyzję na następny rok, a potem na następny - mówił Michałkiewicz. Dodał, że "na pewno" będzie analizowane, jak wypłaty świadczeń wpłyną na funkcjonowanie gmin, które będą je realizować.
Program "Rodzina 500 plus" ma wspierać rodziny i poprawić sytuację demograficzną w Polsce. Jak informował w poniedziałek w Opolu wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed, jest nadzieja, iż taki program realizowany w ciągu najbliższych 10 lat pozwoli na wzrost wskaźnika dzietności przynajmniej do poziomu 1,7 (obecnie wg PwC współczynnik dzietności w Polsce to 1,29).
Z informacji przekazanych dotychczas w czasie spotkań wynika, że według wyliczeń ministerstwa program "Rodzina 500 plus" będzie dotyczyć 2,7 mln rodzin w Polsce i obejmie 3,7 mln dzieci. Koszty programu sięgną w tym roku ok. 16 mld zł, a w kolejnych latach - ok. 23 mld zł.
Konsultacje społeczne ws. programu "Rodzina 500 plus" rozpoczęły się 15 stycznia i potrwają do 22 stycznia. Prowadzą je minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska i wszyscy wiceministrowie. Konsultacje mają formę odbywających się w miastach wojewódzkich spotkań, w których biorą udział przedstawiciele samorządów, organizacji społecznych i innych podmiotów zainteresowanych programem.
Program ma zacząć funkcjonować od 1 kwietnia. W pierwszych trzech miesiącach jego istnienia, niezależnie od tego, w którym momencie zostanie złożony wniosek, pieniądze mają być wypłacane z wyrównaniem od 1 kwietnia. Wnioski będzie można składać na papierze lub w formie elektronicznej. Pierwszy wniosek, składany już w tym roku, będzie obejmował okres do 30 września 2017 r. Potem trzeba go będzie ponawiać co roku. W przyszłym roku wnioski będzie można składać od sierpnia do końca września, by od października świadczenia mogły być wypłacane.
W przypadku świadczeń na drugie i kolejne dziecko (wypłacane gotówką lub przelewem) trzeba będzie tylko złożyć wniosek, w przypadku ubiegania się o świadczenie na pierwsze dziecko, potrzebne będzie także oświadczenie o dochodach (kryterium dochodu na osobę 800 zł; przy dziecku niepełnosprawnym - 1200 zł). Program będzie dotyczył dzieci do 18. roku życia.