Kto może jechać do Niemiec w ciemno?

Niemcy i Austriacy całkowicie otworzą swoje rynki pracy 1 maja. Jeśli jesteś informatykiem, budowlańcem, pielęgniarką, możesz jechać tam w ciemno. Jeżeli skończyłeś studia humanistyczne, lepiej zostań w Polsce. Chyba, że jesteś gotowy na zmianę zawodu i nie boisz się ciężkiej pracy fizycznej.

Kto może jechać do Niemiec w ciemno?
Źródło zdjęć: © thinkstock

29.04.2011 | aktual.: 29.04.2011 14:29

Pan Edward z miejscowości Przywidz koło Gdańska od ponad 20 lat jeździ za pracą do Niemiec. Najczęściej dostaje robotę na tamtejszych budowach. Choć nie gardzi też robotą w gospodarstwach rolnych, przy sezonowym zbieraniu owoców i warzyw.

- Jako murarz zarabiam jednak najwięcej, ponad 1900 euro miesięcznie – tłumaczy. – Nie mam wygórowanych potrzeb, więc za tę kasę jestem w stanie spokojnie przeżyć co najmniej pół roku w Polsce.

Jest tylko jedno „ale”: mieszkaniec Przywidza z reguły pracuje na czarno, bez żadnej ochrony, ubezpieczenia. W związku z czym wiecznie boi się nalotu niemieckiej policji czy wypadku, za który nie otrzymałby żadnego odszkodowania czy renty.

Tego rodzaju lęki będą już tylko wspomnieniem. Nie tylko dla pana Edwarda, ale i dla wielu tysięcy polskich pracowników szukających lepszych zarobków w Niemczech i Austrii. Kraje te otwierają bowiem dla nas na oścież swoje rynki pracy - po sześciu latach ograniczeń i utrudnień.

Nie oznacza to jednak, że Niemcy czekają na Polaków we wszystkich landach i we wszystkich branżach, zawodach, specjalnościach. Z analiz Federalnej Agencja Pracy (FAP) oraz Niemieckiego Urzędu Statystycznego Statistisches Bundesamt (NUS SB) wynika, że najwięcej wakatów jest w centralnych i zachodnich częściach „Reichu”. Zaś najtrudniej o zatrudnienie we wschodnich rejonach kraju (byłe NRD), gdzie bezrobocie wynosi 13,4 proc., przy średniej dla całych Niemiec na poziomie 8,7 proc. (dane za luty 2010 roku).

Według niemieckich urzędów pracy, mile widziani będą przede wszystkim polscy budowlańcy, inżynierowie, kucharze, kelnerzy, mechanicy samochodowi i specjaliści IT. Nie zabraknie także propozycji dla sprzątaczek, niań i kobiet zajmujących się prowadzeniem domu. Na świetne oferty pracy i płacy mogą liczyć głównie lekarze i pielęgniarki znad Wisły, bo szpitalom nad Renem czy Wełtawą często brak wykwalifikowanej kadry medycznej.

- W dużo gorszej sytuacji są rodzimi socjolodzy, psycholodzy, pedagodzy, filolodzy i absolwenci innych kierunków humanistycznych. Jeśli spróbują szczęścia za Odrą, będą musieli się przebranżowić, obniżyć swe ambicje zawodowe, pracować dużo poniżej swych możliwości intelektualnych – uważa Marek Boberek, właściciel agencji pośrednictwa pracy, która ma swój oddział w Hamburgu.

Zgadza się z nim Joanna Kropidłowska, która jeszcze dwa lata temu była nauczycielką w jednej z gdyńskich szkół, a obecnie opiekuje się starszymi osobami w Lubece.

- Nawet nie próbowałam znaleźć pracy w swoim zawodzie, mimo że dobrze znam język – mówi Kropidłowska. – Tak samo robią inni nauczyciele z Polski. Wykonujemy zawody rzemieślnicze, usługowe, pomocnicze i cieszące się u Niemców małym prestiżem. Pani Joanna w Niemczech zarabia około 2 tys. euro miesięcznie. W Polsce też zarabiała 2 tys., ale złotych.

- Dumę chowam do kieszeni, bo wolę niemieckie pieniądze niż polski prestiż, który nie pozwalałby mi na regularne płacenie rachunków i rat kredytu hipotecznego – mówi była nauczycielka z Gdyni.

Niemcy nie chcą może polskich nauczycieli, ale chcą za to naszych uczniów. Według gazety „Suddeutsche Zeitung”, tamtejsza izba rzemiosła chce od 2011 roku werbować przyszłych pracowników w szkołach zawodowych w Polsce i Czechach. Inną grupą poszukiwaną przez niemieckich i austriackich pracodawców po otwarciu ich rynków będą pracownicy czasowi. Wobec czego rodzime agencje pracy tymczasowej spodziewają się wzrostu obrotów o jedną trzecią. - Niemcy są bardzo praktyczni, więc wolą luźne, elastyczne umowy o pracę i pracowników tymczasowych. A ich rynek pracy i gospodarka cechuje się dużą rotacją oraz sezonowością usług i produkcji – podkreśla Marek Boberek.

Praca sezonowa to najlepsza opcja właśnie dla pana Edwarda z Przywidza. Nie wyobraża sobie wielomiesięcznych rozstań z rodziną. - Ale raz na trzy miesiące ale raz na pół roku warto pojechać, by podreperować rodzinny budżet, spłacić wszystkie długi, kredyty. A nawet wrócić z Reichu własnym autem – rozmarza się budowlaniec z Pomorze.

Mirosław Sikorski/JK

Ile euro za godzinę pracy w Niemczech zarobi:
specjalista SAP: 32-52
informatyk: 26
kierowca tira: 12,75
malarz – tynkarz: 11,25 – 9,50
górnik: 11,17
pielęgniarka: 6,5.

Źródło: FAP, NUS SB, są to stawki brutto.

oferty pracypraca za granicąpraca
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (78)