Lidl kusi do pracy jak może. Sieć przekonuje, że pieczenie bułek też może być przygodą
Rynek pracownika, konkurencja miedzy sieciami i rosnące płace, sprawiają, że rekruterzy stają na głowie, by przyciągnąć szukających zajęcia. Lidl wierzy, że pomogą tu historie pracowników, którzy cieszą się ze wspólnej pracy z bliźniakiem czy pieczenia bułek.
02.11.2019 07:43
Pracownicy przebierają w ofertach, pracodawcy nie śpią po nocach - to polski rynek pracy w 2019 r. Dwie największe sieci dyskontów spożywczych walczą na nim, co trudniejsze, o tego samego pracownika. Niejednokrotnie już pisaliśmy o pojedynku Biedronki z Lidlem na zarobki i benefity.
Jeszcze kilka lat temu nie do pomyślenia było to, żeby kasjer w markecie miał prywatną opiekę medyczną, pakiet sportowy czy pensję, o jakiej mogliby pomarzyć początkujący pracownicy korporacji. Tymczasem walka tych dwóch dyskontów wkroczyła w fazę, w której obie strony czekają na ruch konkurencji, by ją przebić.
Same przerzucanie się konkretami też jednak może nie wystarczyć. Ważne jest przecież też to, czy pracodawca wydaje się fajnym kumplem i czy w tej firmie spotkam innych fajnych kumpli. Najwyraźniej tą drogą poszedł Lidl ze swoją kampanią „Tysiące pracowników, tysiące historii”. To za jej sprawą chce być "cool pracodawcą".
Lidl dla rolniczki i bliźniąt
Bohaterami tej akcji rekrutacyjnej jest kilkoro pracowników, którzy w spotach reklamowych opowiadają o tym dlaczego wybrali pracę w tym sklepie. Mamy więc historię Kasi, która zrezygnował po 23 latach z bycia rolniczką i swoje miejsce znalazła w Lidlu i opowieść sympatycznych bliźniaków Damiana i Mateusza, których też sympatyczny Lidl zatrudnił w tym samym centrum dystrybucyjnym.
Dlatego nadal mogą być blisko siebie i za to, że przyszli w pakiecie, dostają, również w pakiecie, "dobre zarobki i przejrzyste warunki pracy". Kampania wycelowana jest też w tych, którzy nie znoszą nudy. Dlatego do pracy w Lidlu przekonuje też Natalia. Jej historia to połączenie przyjemnego z pożytecznym.
Zobacz także
Zaczęła pracę w Lidlu na Pol’and’Rock Festival, tam poznała znakomitych ludzi, z którymi "nawet wypiekanie bułek może być przygodą". Wszyscy Uśmiechający się do nas w spotach i plakatach podkreślają to co dobre w pracy dla Lidla i swoje wypowiedzi kończą słynnym już „Więcej na radość z życia”.
Hasło to już od ponad roku jest głównym sloganem reklamowym firmy. Zapewne i w tej kampanii rekrutacyjnej postawiono na radość z pracy. W kampanii sieć najwyraźniej nie boi się zbliżać do granicy gdzie widząc plakat szybciej się zaśmiejemy niż zechcemy przyłączyć się do zespołu. Widać jednak, że w czasie kiedy to pracownik przebiera w ofertach inaczej nie można.
Lepiej uważać na plakaty
Przy akcji plakatowej można jednak zaliczyć wpadkę, tak jak zrobiła to ostatnio Biedronka. Podczas niej dwa plakaty zachęcają do podjęcia pracy w Biedronce - jeden z wizerunkiem mężczyzny, drugi - z fotografią kobiety. Promocja może sugerować, że mężczyzna może zarobić aż o 850 zł więcej niż kobieta.
Jak się jednak okazało "męski" plakat promuje pracę na stanowisku zastępcy kierownika sklepu, podczas gdy ten "damski" - pracę na kasie. Niestety nie ma żadnego "damskiego" z ofertą kierowania sklepem, co też nie wszystkim musi się spodobać
A jak wyglądają zarobki w obu sieciach? Lidl chwali się, że od marca tego roku zarobki w niej wynoszą średnio o 9,2 proc. więcej niż rok wcześniej. Początkujący pracownicy zarabiają od 3100 zł, po roku od 3250 zł, po dwóch od 3450 zł - w górę, bo można zarobić więcej, ale to już zależy od lokalizacji sklepu
Z kolei Biedronka na start płaci zwykle 2650 zł brutto, wliczając w to już jednak nagrodę za brak nieplanowanych nieobecności. Standardem jest również podwyżka po pierwszym roku pracy i kolejna, po trzech latach zatrudnienia. Wtedy podstawowe zarobki w Biedronce zbliżają się do 3 tys. zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl