Magda Gessler uczy, jak robić biznes. "Nie bierzcie kredytów"

Spotkanie z Magdą Gessler miało być punktem kulminacyjnym targów pracy, odbywających się w poniedziałek na Stadionie Miejskim we Wrocławiu. Gwiazda telewizji miała spotkać się z uczestnikami i opowiedzieć, jak "przekuć pasję w pracę". Postanowiłem się tam wybrać.

Na sali głównie młodzi ludzie, w większości studenci. Część z nich to po prostu fani "królowej TVN-u" i jej najbardziej znanych programów - "Kuchennych Rewolucji" czy "Masterchefa". - Obejrzałam wszystkie odcinki Kuchennych Rewolucji, wiele po kilka razy - mówi mi jedna z uczestniczek. To studentka Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.

Byli jednak tacy, którzy przed spotkaniem ostrzyli sobie zęby na złote rady restauratorki. Byli absolwenci szkół gastronomicznych, byli też tacy, którzy marzą o otwarciu własnej knajpy. - Liczę, że pani Magda coś podpowie - mówił mi dwudziestoparoletni mężczyzna, dla którego zabrakło miejsc siedzących.

Szczególnie ta ostatnia grupa mogła poczuć się zawiedziona. Już na starcie prowadzący zapowiedział bowiem, że "nie będzie tu konkretnych przepisów na to, jak osiągnąć sukces".

Było za to mnóstwo kwiecistych opowieści. Gessler rozprawiała o tym, jak gotowała najważniejszym osobistościom w Hiszpanii. Sporo było anegdot na temat jej warszawskiej restauracji "U Fukiera" oraz jak gwiazda łączy życie prywatne z zawodowym. Bo przecież jest "hiperaktywna w mediach społecznościowych".

Pojawiły się też rady czysto kulinarne. Jeśli ktoś chciał się dowiedzieć, jak jeść fasolę i "nie puszczać bąków", to i na ten temat restauratorka służyła przydatnymi trikami. Zdradziła kulisy nagrywania "Kuchennych Rewolucji" i dodawała, że właśnie w tym show można zjeść znacznie lepiej niż w "Masterchefie".

Jakie rady dla początkujących przedsiębiorców? Nic o biznesplanie, przychodach czy źródłach finansowania. "Trzeba lubić ludzi i jedzenie. I zakochać się w czymś" - mówiła Gessler.

Dopiero gdy przyszło do pytań z sali, to pojawiły się konkretniejsze wątki biznesowe. "Co pani myśli o zadłużaniu się, by spełnić swoje marzenia i otworzyć restaurację?" - zapytał jeden z uczestników spotkania.

Tu Gessler powiedziała wprost: nie warto. - Ja wiem, że to antybankowe, ale moim zdaniem 2 miliony złotych kredytu jest bardzo obciążające. A przy takim obciążeniu nie może być dobrego jedzenia - powiedziała restauratorka.

Szybko jednak dodała, że są inne źródła finansowania. - Znalezienie inwestora jest lepszym rozwiązaniem. Ale tylko w takiej relacji, że dajemy mu procent od obrotu. Nigdy nie od zysku - tłumaczyła. Nie wyjaśniła jednak, dlaczego akurat taka relacja jest bardziej odpowiednia.

Oprócz tego gwiazda podzieliła się z młodymi ludźmi jeszcze kilkoma radami z własnego doświadczenia. - Gdy u mnie ktoś przychodzi skarżyć na kolegę, to od razu jest zwolniony - powiedziała.

Przytoczyła również historię kelnera, który notował najlepsze wyniki i generował najwyższy obrót na swojej zmianie. Dzięki temu miał też najwyższe napiwki. - Zwolniłam go, bo wciskał ludziom najdroższe potrawy z karty. A ja uważałam, że to nie fair - puentowała restauratorka.

Jak odebrali spotkanie słuchacze? "Inspirujące, ciekawe, wartościowe" - usłyszałem od kilku osób. Ale byli też tacy, którzy byli mniej zadowoleni.

- Liczyłem na więcej biznesowych wskazówek, a mniej anegdot i historii - usłyszałem od pana Krzysztofa, który rozważa otwarcie swojej restauracji. W swojej opinii był jednak odosobniony.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl