Marki własne do likwidacji? Tak wyglądałyby bez nich Biedronka i Lidl
W dyskontach nawet 40 proc. produktów to te, sprzedawane pod marką własną. Postanowiliśmy sprawdzić, jak wyglądałyby Biedronka i Lidl, gdyby z ich półek usunąć marki własne. Okazuje się, że często świeciłyby pustkami.
- Produkty marek Lidla od początku stanowią podstawę naszej działalności - mówiła nam w poniedziałek Aleksandra Robaszkiewicz, menedżer ds. komunikacji sieci Lidl. Z kolei Biedronka chwali się, że 40 proc. ich asortymentu to właśnie marki własne.
Słowa jednak nie przemawiają do wyobraźni tak, jak obrazy. Postanowiliśmy więc sfotografować półki w dyskontach, a następnie wymazać z nich produkty marek własnych. Wtedy zobaczymy, jak sporo towaru zniknęłoby z Biedronki i Lidla.
Marki własne: "Kiedyś mały producent, dziś eksporter"
Najczęściej dyskonty pod swoimi nazwami sprzedają nabiał i wędliny. Bluedino, Pilos i Pikok z Lidla czy Kraina Wędlin, Światowid czy Delikate z Biedronki. Gdyby zajrzeć do lodówek w polskich domach, bardzo prawdopodobne, że znalazłby się w nich przynajmniej jeden produkt z wymienionych marek.
Oczywiście, sklepy oferują również marki znacznie bardziej znane. Bez problemu kupimy np. sery z Sierpca lub marki Hochland, wędliny Tarczyńskiego czy Balcerzaka albo nabiał Bakomy, czy Zotta.
Polacy jednak często sięgają - choć zazwyczaj nieświadomie - po tańsze "zamienniki". W rzeczywistości często produkują je te same koncerny, tylko z inną etykietą.
Spójrzmy zatem na lodówki. Na początek nabiał.
Zdjęcie zrobione w Lidlu, gdzie produkty mleczne są zdominowane przez własną markę Pilos. Jogurty, śmietana, serki homogenizowane, wiejskie czy kanapkowe. Do tego mozarella czy kefiry. Wszystko pod marką Lidla.
Gdzieniegdzie majaczą tylko znacznie bardziej znane marki jak Activia, Piątnica czy Rolmlek. Do tego Actimel, Danio czy Zott. Ale to nieliczne wyjątki. Podobnie sprawa ma się w przypadku serów żółtych. Tam jednak rolę dominatora przejmuje Bluedino, a zobaczyć to można na zdjęciu tytułowym, na początku artykułu.
Przenosimy się do Biedronki i regału z wodą mineralną. A tam przede wszystkim Polaris i Oaza, dwie marki własne portugalskiego sklepu. Gazowana, lekko gazowana, niegazowana, smakowa, dla sportowców, dla dzieci. Rodzajów całkiem sporo. Tylko na skraju zdjęcia znajdziemy butelki z etykietą Żywiec Zdrój, Muszyna czy Kubuś Water.
Wracamy do Lidla, tym razem patrzymy na lodówkę z wędlinami. A tam praktycznie nie widać nic, bo niemal wszystkie produkty są sprzedawane pod marką Pikok. I tylko jedne parówki dla dzieci, wyprodukowane przez firmę Tarczyński.
Na koniec zostawiamy słodycze. To ostatni bastion produktów markowych. Tu - choć dyskonty oczywiście mają swoje łakocie - wciąż całkiem sporo jest tych markowych.
Batony Estrella, Roger, niebiańskie mleczko czy cukierki Mister Choc wciąż nie są w stanie zupełnie wyprzeć Snickersa, Marsa, Kinder Bueno, Milki czy Nutelli. Dlatego półka ze słodkościami jest jedyną w naszym materiale, którą jako-tako da się zobaczyć. Choć i tak prawie połowa jest niewidoczna.
Przykłady można mnożyć. Podobnie sprawa ma się na regale z sokami owocowymi czy przetworami - dżemami i konfiturami. Do tego keczupy, przyprawy albo kasze. W zasadzie w każdej kategorii dyskonty mają szeroką ofertę własną.
Przypomnijmy, że kwestię marek własnych podniósł Mateusz Morawiecki. - Chcemy zaproponować ustawę, która w sposób obligatoryjny i realny obniży możliwość sprzedaży przez sieci wielkopowierzchniowe ich własnych produktów, pod ich własną marką - zapowiedział w sobotę premier podczas Europejskiego Forum Rolniczego w Jasionce.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl