Miłe złego początki

Czwartkowa sesja rozpoczęła się odreagowaniem wczorajszego spadku. WIG20 śmiało kierował się ku poziomowi 2300 pkt., ale nie udało mu się go osiągnąć.

Miłe złego początki
Źródło zdjęć: © A-Z Finanse

27.08.2009 18:06

Imponująco wyglądała jednak niemal dwu procentowa zwyżka po środowym spadku, gdzie absolutnym liderem był bank PKO BP, który podał rano dobre wyniki za pierwsze półrocze.

Następnie na rynku pojawił się marazm a zmienność ograniczyła się do minimum. Pierwsze większe ruchy można było zobaczyć dopiero popołudniu kiedy niemiecki DAX bez żadnego powodu spadł i w ciągu dwóch godzin odrobił niespodziewaną stratę. WIG20 zareagował na to analogicznie i gracze po tych pozorowanych zmianach wyczekiwali na dane makro z USA. Nie wpłynęły one w żaden sposób na notowania, choć publikowana dziś rewizja PKB za drugi kwartał była pozytywna. Gospodarka USA skurczyła się nie o 1,4 proc. jak wcześniej szacowano, ale zaledwie o 1 proc. W porównaniu do spadku 6,4 proc. z pierwszego kwartału wynik zmniejszenia o zaledwie 1 proc. jest dobry, ale dotyczy już dość historycznego okresu, więc nie dziwi fakt, że inwestorzy nie rzucili się na akcje. Muszą przecież pamiętać, że drugi kwartał to silne bodźce gospodarcze ze strony rządu, które zaczynają się kończyć. Zarówno dopłaty do nowych domów, samochodów i dużych przedsiębiorstw nie będą w nieskończoność płynąć z państwowej kasy. A obawy o stan
gospodarczy po ich zakończeniu stają się coraz większe.

Obraz dnia zmienił się o 180 stopni po rozpoczęciu handlu w Stanach. Tamtejsze rynki otworzyły się na spadkach, które podaż od razu podchwyciła. WIG20 w ciągu ostatnich 45 min. stracił ponad 50 pkt. przez co zakończył na 1,5 proc. spadku. Nie jest to jeszcze żadna tragedia, bo do czasu powrotu poniżej ubiegłotygodniowej bariery 2160 pkt. popyt może czuć się komfortowo. Dopiero tam pojawiłyby się obawy o kondycję kupujących, ale jednocześnie były to czas dla wszystkich zwolenników hossy, którzy nie załapali się na ostatnie wzrosty. Rynkowi bardzo przydałaby się jeszcze jedna sesja spadku, która pokazałaby czy powszechna opinia o znacznych ilościach kapitału, który spóźnił się na zwyżkę jest prawdziwa. Jeżeli rynek dynamicznie odbije od strefy 2150-2200 pkt. to będzie znaczyło, że byki tylko łapały oddech i w ciągu paru dni indeks wyjdzie na kolejne szczyty. W przeciwnym wypadku popyt straci argumenty do kontynuacji trendu w rozpoczynającym się zaraz wrześniu, czyli statystycznie najgorszym miesiącu dla rynków
akcji.

Paweł Cymcyk
Analityk
A-Z Finanse

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)