O włos od tragedii w Olsztynie. Z sufitu spadło prawie pół tony gruzu
Chwile grozy przeżyli mieszkańcy zabytkowej kamienicy w Olsztynie. Z sufitu ganku runęło niemal pół tony tynku. Na szczęście nikogo nie było na miejscu. Budynek pilnie wymaga remontu, ale przez brak środków i skomplikowane procedury mieszkańcy są w impasie.
Mieszkańcy secesyjnej, zabytkowej kamienicy w Olsztynie przy al. Wojska Polskiego przeżyli chwilę grozy. W niedzielę 11 maja z sufitu zabytkowego ganku oderwały się masywne fragmenty tynku i elementów dekoracyjnych, które runęły na ziemię z dużą siłą.
Prawie pół tony tynku oderwało się z sufitu
Na szczęście w chwili zdarzenia nikt nie przebywał w tym miejscu, choć – jak mówią mieszkańcy – sytuacja mogła zakończyć się tragicznie. Ze względu na porę dnia i fakt, że było to przejście prowadzące do budynku, zagrożenie dla zdrowia i życia było realne. Po oddaniu odpadów do PSZOK-u okazało się, że z sufitu odpadło ponad 480 kg gruzu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O włos od tragedii w Olsztynie. Z sufitu spadło prawie pół tony gruzu
– Moim zdaniem przyczyną była wilgoć wynikająca z nieszczelności i zużycia pokrycia uszczelnienia architektonicznych i zabezpieczenia przed deszczem – przez dwa dni padało, tynk nasiąkł i odpadł. Dobrze, że stało się to, kiedy nikogo tam nie było. Spadł tak skutecznie, że cały sufit runął na ziemię. Trzeba było wywieźć około kilkuset kg gruzu. To efekt wieloletniego zniszczenia elewacji – mówi WP Finanse Kazimierz Szuba, inspektor budowlany, współpracujący ze wspólnotą mieszkaniową z al. Wojska Polskiego 60.
Łukasz, jeden z mieszkańców kamienicy i członek zarządu wspólnoty, zaznacza, że odpadający sufit to efekt degradacji budynku, która nasiliła się przez nieszczelności i brak skutecznej izolacji przeciwwilgociowej.
Dwa dni wcześniej mocno padało, sufit nasiąknął wodą i po prostu runął. Na miejsce trzeba było sprowadzić ekipę, która usunęła ponad tonę gruzu – relacjonuje.
Kamienica przy al. Wojska Polskiego 60 to zabytek. Choć mieszkańcy robią, co mogą – sami wymienili dach i wykonali schody, zamontowali opaskę antywilgociową – renowacja fasady przekracza ich możliwości. Konserwatorskie wytyczne, obowiązujące przy tego typu remontach, znacząco podnoszą koszt prac.
Remont w przypadku zabytków jest zdecydowanie droższy. Roboty są kosztowne z powodu wymogów konserwatorskich, szczególnie jeśli chodzi o fasady czy inne elementy zewnętrzne, które pokazują wartość historyczną budynku. Do tego dochodzi duża pracochłonność i drogie materiały – mówi Kazimierz Szuba.
– Materiały są drogie, robocizna również, a każda ingerencja musi być zatwierdzona przez odpowiednie służby. To nie jest zwykły tynk. To kawał historii – dodaje Łukasz.
Całkowity koszt projektu to nieco ponad 2 mln zł. Wspólnota mieszkaniowa zawnioskowała o dofinansowanie w kwocie niemal 1,8 mln zł.
Walka o zbyt małą pulę pieniędzy
Wspólnota mieszkaniowa nie pozostaje jednak bierna. Już wcześniej podjęła starania o środki zewnętrzne, składając wniosek o unijną dotację za pośrednictwem profesjonalnej firmy doradczej. Niestety – jak zaznaczają lokatorzy – szanse na powodzenie są niewielkie.
– Rywalizujemy z ogromnymi projektami, składanymi przez gminy czy spółdzielnie mieszkaniowe z całego województwa. My jesteśmy tylko jedną, małą wspólnotą – tłumaczy mieszkaniec kamienicy.
W konkursie, w którym bierze udział olsztyńska wspólnota, łączna wartość zawnioskowanych środków przekracza dwukrotnie budżet przeznaczony przez Urząd Marszałkowski na ten cel. To oznacza, że wiele projektów, choć zasadnych i pilnych, nie otrzyma dofinansowania.
– Nie wystarczy wyremontować ganek, tak naprawdę remontu wymagają wszystkie balkony powyżej – mówi WP Finanse Łukasz.
Kolejną przeszkodą w ratowaniu kamienicy jest kwestia zezwoleń. Z racji statusu zabytku, poza zwykłymi pozwoleniami budowlanymi, konieczne są osobne uzgodnienia z konserwatorem zabytków. Te są czasochłonne, a ich ważność ograniczona.
Pozwolenie na budowę jest ważne trzy lata, a od konserwatora mamy dziesięcioletnie. Jeśli w tym czasie nie rozpoczniemy prac, trzeba procedurę wznawiać. A to potrafi trwać nawet pół roku – zaznacza Łukasz.
Mieszkańcy podkreślają, że nie oczekują cudów – chcą tylko by budynek, w którym mieszkają, był bezpieczny. Jak mówią, dotacje to obecnie jedyna realna droga do wykonania niezbędnych prac.
Michał Krawiel, dziennikarz WP Finanse i money.pl