Pawlak: kryzys nie usprawiedliwia pochopnych decyzji ws. prywatyzacji

Kryzys i potrzeby budżetu nie usprawiedliwiają pochopnych decyzji w sprawie prywatyzacji - powiedział w rozmowie z PAP wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak. Jego zdaniem szybko powinny być sprzedane mniejszościowe udziały należące do Skarbu Państwa, natomiast w przypadku większościowych pakietów powinna być przeanalizowana efektywność spółek.

03.08.2009 | aktual.: 03.08.2009 17:18

Kryzys i potrzeby budżetu nie usprawiedliwiają pochopnych decyzji w sprawie prywatyzacji - powiedział wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak. Jego zdaniem szybko powinny być sprzedane mniejszościowe udziały należące do Skarbu Państwa, natomiast w przypadku większościowych pakietów powinna być przeanalizowana efektywność spółek.

_ Bez żadnej szkody mogą i powinny być sprzedane tzw. resztówki (mniejszościowe udziały Skarbu Państwa w spółkach), a to jest kilka miliardów złotych _- zaznaczył Pawlak. Jego zdaniem, w przypadku większościowych pakietów należących do Skarbu Państwa trzeba przeanalizować efektywność spółek, zanim zostanie podjęta decyzja o ich sprzedaży.

_ Jeżeli jest firma, która przynosi rocznie 1 mld zł dywidendy, a sprzedawalibyśmy jej pakiet kontrolny za 5-7 mld zł, to być może warto zastanowić się nad kapitalizacją przyszłych zysków zamiast sprzedaży firmy _- zaznaczył. Wyjaśnił, że umożliwiają to mechanizmy finansowe - m.in. leasing zwrotny czy obniżenie kapitału spółki.

_ Pozwoliłoby to zachować Skarbowi Państwa własność, a budżetowi zapewniłoby wpływy _- powiedział Pawlak. Przyznał, że resort skarbu przedstawił mu listę spółek, które mają być najszybciej sprywatyzowane.

Minister skarbu Aleksander Grad zapowiedział w środę, że będzie twardo bronił zaktualizowanego programu prywatyzacji. Przygotowany przez niego dokument zakłada przychody z prywatyzacji w wysokości 36,7 mld zł do końca 2010 roku. Lista kluczowych projektów obejmuje m.in. sektor energetyki i chemii oraz sprzedaż części udziałów Skarbu Państwa w spółkach giełdowych, w tym od 10 do 41 proc. akcji KGHM oraz części akcji Lotos. Te dwie pozycje wywołały poruszenie wśród polityków i pracowników. Petycję w sprawie zaniechania prywatyzacji podpisali w środę przedstawiciele związkowców z KGHM.

Premier Donald Tusk powiedział w ubiegłym tygodniu, że najpóźniej za dwa tygodnie rząd zajmie się listą przedsiębiorstw, które mają być sprywatyzowane. Wcześniej zapowiedział rekomendowanie rządowi wyłączenia KGHM z szybkiej prywatyzacji. Według szefa rządu prywatyzacja spółki nie jest opłacalna z punktu widzenia interesu państwa, bo dywidenda z zysku KGHM w ciągu 5-6 lat dałaby państwu takie same korzyści, co sprzedaż udziałów Skarbu Państwa.

_ Listę znam. Natomiast nie otrzymaliśmy informacji dotyczących przychodów i zysków tych spółek czy dywidendy z ostatnich 5 lat i przypuszczam, że dopiero po przeanalizowaniu tego typu podstawowych choćby danych można podejmować decyzje. Czas kryzysu nie usprawiedliwia pochopnych decyzji, trzeba to robić mądrze i na serio, a nie tylko szybko i byle jak _- podkreślił.

Wśród wymienionych przez resort skarbu spółek są m.in. firmy energetyczne tj. Enea, PGE i Tauron. Wicepremier Pawlak dodał, że resort skarbu podtrzymuje decyzję o częściowej prywatyzacji KGHM i Lotosu, "co ma pewne uzasadnienie, ale powinno być jeszcze przedyskutowane". Odnosząc się do prywatyzacji spółek energetycznych i paliwowych w kontekście bezpieczeństwa energetycznego, Pawlak przypomniał, że w latach 90. powstała w Polsce sieć stacji paliwowych JET, która była własnością firmy Conoco, a za rządów PiS odkupił ją Łukoil; jednocześnie Conoco uzyskało na Syberii licencję na eksploatację złóż.

_ To pokazuje, że są pewne obszary ważne nie tylko ze względu na bieżące potrzeby budżetu; bo co by się stało, gdyby duże grupy energetyczne zostały sprzedane inwestorom, którzy będą traktowali swój zakup tak jak Conoco _- podkreślił Pawlak. _ Na liście są też spółki (Tauron), które są w strategii rządowej przewidziane do sprzedaży poprzez giełdę, a pojawiają się propozycje zmian na sprzedaż przez inwestora _ - dodał.

Zaznaczył, że to także powinno być dyskutowane, biorąc pod uwagę sukces emisji akcji Enei i Bogdanki. W jego opinii, w przypadku prywatyzacji przez giełdę "nie będzie podejrzeń czy wątpliwości co do ceny". W tym kontekście przypomniał sprawę sprzedaży Banku Śląskiego w latach 90. Wycena banku była znacznie niższa, niż w rzeczywistości był gotowy zapłacić rynek.

_ Warto wyciągać wnioski z dotychczasowych doświadczeń na dzisiejsze sposoby prywatyzacji, zwłaszcza, że Polska jest już odróżniana przez inwestorów od rynków wschodzących i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej, a o napływie kapitału do naszego kraju może świadczyć umacniający się złoty _ - podkreślił.

Pomysłem wicepremiera oraz PSL jest prywatyzacja pracownicza.
_ Ze strony resortu gospodarki, ale i ze strony PSL-u bardzo zależy nam na upowszechnieniu własności i zaangażowaniu w nią także pracowników oraz kadry zarządzającej. Nie dotyczy to tylko prywatyzacji pracowniczej, ale także prywatyzacji konsumenckiej, obywatelskiej, z udziałem samorządowców, a także z udziałem partnerów firm: producentów, hodowców _ - wymienił.

Żeby taka prywatyzacja dała szybki efekt dla budżetu - zdaniem Pawlaka - potrzebne są gwarancje dla banków i funduszy leasingowych na sfinansowanie zakupu akcji przez pracowników i menadżerów.

_ W ten sposób budżet państwa już dziś otrzyma pieniądze, a pracownicy i kadra zarządzająca będą się rozliczali nie ze Skarbem Państwa, ale z instytucjami finansowymi _- wyjaśnił. Jego zdaniem, ten mechanizm można zastosować do już przyjętych, rozłożonych na raty programów prywatyzacyjnych, np. przy prywatyzacji Enei. Podał przykład rozwiązań amerykańskich, gdzie spółki zwolnione są z podatku federalnego w takim procencie, w jakim udział w ich akcjach mają pracownicy. Wicepremier uważa, że gospodarka oparta o taką własność jest bardziej odporna na kryzys.

Julita Żylińska

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)