Piwko na kajaku albo rowerze wodnym? Możesz zapłacić za to nawet 2 tys. zł
500 zł mandatu za pływanie kajakiem albo na materacu pod wpływem alkoholu. Do tego kolejne kilkaset złotych, jeśli kajak trzeba będzie odholować. A jeśli piłeś i prowadziłeś motorówkę? Możesz nawet stracić prawo jazdy.
Na początku lipca 2015 roku na Jeziorze Ełckim dziesięciu turystów pływających rowerami wodnymi i kajakami zaliczyło bliskie spotkanie z policją. Efekt to dziesięć mandatów za prowadzenie pojazdów pod wpływem alkoholu.
Rekordzistą był 30-letni mieszkaniec Ełku, który wraz ze swoim kolegą pływał rowerem wodnym mając 2,5 promila alkoholu w organizmie. Ale nawet gdyby miał mniej, wypił choćby jedno czy dwa piwka, i tak miałby kłopoty i cieńszy portfel.
Ten lipcowy weekend, podczas którego został złapany i ukarany przez policję był jednym z pierwszych, od kiedy w 2015 roku w życie weszły nowe przepisy dotyczące bezpieczeństwa osób przebywających na obszarach wodnych. Warto je znać, inaczej można słono zapłacić.
Najdroższe piwo w twoim życiu
Osoby pływające kajakiem, rowerem wodnym czy żaglówką nie mogą być pod wpływem alkoholu, z czego wiele osób nie zdaje sobie sprawy. Za osiągnięcie pułapu 0,5 promila alkoholu grozi kara grzywny od 20 do 500 zł.
Co więcej, nie trzeba wcale wchodzić do wody, aby zapłacić mandat. Kara grozi również tym, którzy odmawiają opuszczenia kąpieliska z powodu nadużycia alkoholu lub środków odurzających. Jeśli nie zastosują się do poleceń np. ratownika, grozi im mandat w tej samej wysokości.
Ale 500 zł to niejedyny koszt, z jakim trzeba się liczyć pływając nietrzeźwym kajakiem lub rowerem wodnym.
Policja może bowiem zdecydować o odholowaniu sprzętu, jeśli stężenie alkoholu we krwi przekracza już 0,2 promila. A to może być jeszcze bardziej kosztowne.
Odholowanie roweru wodnego lub skutera to koszt ok. 50 zł oraz 15 za każdą dobę przechowywania. Rzadziej spotykany poduszkowiec zostanie odholowany za 100 zł, a jego przechowanie to dodatkowo 30 zł za każdą dobę. Jednostki o długości kadłuba pow. 20 m to odpowiednio 200 i 150 zł.
Jeśli nie będzie innej możliwości zabezpieczenia sprzętu na miejscu i policja zdecyduje o odholowaniu roweru wodnego, to razem z kosztem mandatu może się okazać, że wypicie piwa kosztowało cię nawet 2 tys. zł
Zobacz również: Popłoch na plażach w Kalifornii
Uwaga, można stracić prawo jazdy
Jeśli mowa o pojazdach mechanicznych, jak wspomniany skuter czy motorówka, konsekwencje mogą być jeszcze poważniejsze. Kierowcom na wodzie grożą bowiem takie same kary jak na drodze.
Jeśli sternik będzie miał we krwi 0,5 promila alkoholu, odpowie za wykroczenie i skończy przed sądem. A wtedy może stracić prawo jazdy.
Dla pewności wyjaśniamy: utratą prawa jazdy nie są zagrożeni kierowcy, którzy pod wpływem alkoholu pływali pontonem, kajakiem lub na materacu.
500 zł za brak kapoka
Oprócz alkoholu policja może ukarać urlopowiczów również za brak odpowiednich uprawnień.
Proste pojazdy do uprawiania sportu lub rekreacji o małej mocy silnika do 10 KW nie wymagają takowych. Osoba siadająca za sterem powinna jednak znać podstawowe znaki i sygnały żeglugowe (np. zakaz wytwarzania fal).
Ale policja ma prawo zweryfikować wymagane wyposażenie sprzętu (np. gaśnice). Za brak kamizelek ratunkowych pływający może zapłacić nawet 500 zł mandatu.
Kiedyś osoby z kartą pływacką, czyli w tzw. żółtym czepku, nie musiały zakładać kapoków. Obecnie, taki dokument nie daje podobnych "przywilejów". Na pokładzie powinno znajdować się tyle środków bezpieczeństwa, ilu pasażerów (na większych łodziach decyduje dokument rejestracyjny).
Jednostkami pływającymi o wyższej pojemności silnika oraz większymi łodziami mogą natomiast sterować tylko osoby z odpowiednimi uprawnieniami.
Potwierdzeniem umiejętności będzie patent żeglarza jachtowego lub sternika motorowodnego, wydawane przez jeden z polskich związków sportowych. Za pływanie bez takiego zezwolenia grozi mandat w wysokości od 20 do 500 zł w zależności od sytuacji.